• twenty three

1.1K 84 16
                                    

Grace nie była pewna, czy Bruce w zbroi Hulkbustera to najlepszy pomysł.

Wiedziała jednak, że nie było innej możliwości, zwłaszcza że Banner miał mały problem ze swoim drugim ja, które w tym momencie było potrzebne bardziej niż kiedykolwiek.

— Jesteś pewny, że dasz sobie radę? — Zapytała po raz kolejny, spoglądając niepewnie na swojego przyjaciela, który z ekscytacją wciskał kolejne guziki w zbroi, by zobaczyć, do czego służą. — Nikt z nas nie będzie miał nic przeciwko jeśli wrócisz do laboratorium i pomożesz Shuri...

— Nie, jest okej — przerwał jej Bruce. — To wszystko jest dla mnie nowe, ale poradzę sobie. Potrzebuję tylko to ogarnąć.

Jedyne, co w tym momencie każdy z nas potrzebował to o wiele więcej czasu.

Westchnęła ciężko i skinęła głową, ciągle niezbyt przekonana.

— Gdybyś miał jakieś pytania, co do zbroi to postaram ci się pomóc.

— Dzięki, ale sądzę, że w trakcie bitwy żadne z nas nie będzie miało na to czasu.

Bruce miał rację i ona sama o tym wiedziała. Starała się jednak jakoś podtrzymywać na duchu, mając nadzieję, że i tym razem wszystko dobrze się skończy. Chciała zagłuszyć myśli o tym, że teraz muszą zmierzyć się z czymś większym i bardziej niebezpiecznym. Czymś, do czego prowadziły wszystkie ich wcześniejsze działania w przeciągu ostatnich lat, począwszy od ogłoszenia przez Tony'ego, że jest Iron Manem.

— Rhodey postąpił dobrze, kiedy umieścił tę zbroję w samolocie — uśmiechnęła się ponuro, a po chwili przytuliła się do mężczyzny, a ten odwzajemnił jej uścisk. — Tylko nie daj się zabić, dobrze?

— Jeśli obiecasz mi to samo — Banner odsunął się, kiedy obok nich pojawiła się Natasha. — Nat?

— Musimy już iść — poinformowała ich blondynka. Grace szybko wyminęła swoją przyjaciółkę, kierując się do placu, gdzie ustawiono platformy, które miały ich zabrać do głównego miejsca walki. Wiedziała, że ona sama miała możliwość krótkiego pożegnania ze Steve'em, dlatego rozumiała, że ta dwójka również na to zasłużyła.

Nawet jeśli ich relacja była kompletnie pokręcona i skomplikowana.

Wskoczyła na platformę, gdzie stał już Steve z T'Challą oraz częścią jego królewskiej gwardii z Okoye na czele. Dosłownie sekundę później pojawiła się Romanoff, a wtedy pojazdy ruszyły. Nad ich głowami lecieli Sam z Jamesem, a za wszystkimi platformami biegł Bruce w zbroi, próbując ją opanować.

Grace nie skupiła się na wymianie zdań między Bruce'em i Nat, nie zwróciła również uwagi na to, jak jej przyjaciel potknął się o wystający kamień i upadł na ziemię. Myślała o Jeremym, który nie zasłużył, by spotkało go coś złego. O Tonym, który od kilkudziesięciu godzin przebywał w kosmosie i nie było wiadome, czy ciągle żył. O Pepper, Joyce, Jasonie, czy nawet May Parker, którzy nie mieli bladego pojęcia, co tak naprawdę się dzieje.

Miała przeczucie, że to wszystko źle się skończy. Starała się myśleć pozytywnie i widzieć przed wszystkimi jasną przyszłość, ale... Nie chciała niepotrzebnie robić sobie nadziei. Poza tym czuła zdecydowany dyskomfort, kiedy dochodziła do wniosku, że to miała być pierwsza tak poważna walka bez Tony'ego. Mogła mieć tylko nadzieję, że już samo to nie było żadnym złym omenem.

Platforma zatrzymała się na środku pola, a Grace szybko z niej zeskoczyła. Ustawiła się między Steve'em a T'Challą, który wydawał ostatnie rozkazy swojej gwardii i witał się z grupą swoich poddanych.

GRACE STARK: FIGHTER [3], avengersWhere stories live. Discover now