• nineteen

1.1K 73 27
                                    

Tony westchnął ciężko.

Wyciągnął z kieszeni starą komórkę, którą otrzymał od Rogersa i przez chwilę spoglądał na nią. Grace poczuła, jak cały budynek się zatrząsnął, a Tony zamarł na krótką chwilę, nasłuchując tego, co się działo. Potem odwrócił się w stronę reszty i zwrócił do Strange'a.

— Doktorze, czy właśnie ruszasz swoimi włosami za pomocą jakiegoś zaklęcia?

— Nie w tym momencie — odpowiedział podejrzliwie mężczyzna, a Grace odwróciła się w stronę wejścia. Przez oszklone drzwi zauważyła, jak ludzie na ulicy zaczęli nerwowo przed czymś uciekać i zdecydowanie jej się to nie spodobało.

Tony ruszył jako pierwszy, a Grace natychmiast poszła w ślad za swoim bratem. Pociągnął za klamkę, a kiedy znaleźli się na zewnątrz, ludzie krzyczeli i uciekali. Nastał istny chaos – samochody zaczęły o siebie uderzać, mieszkańcy szybko z nich wyskakiwali, a Grace zastanawiała się, co takiego mogło wywołać taką reakcję. Tony ruszył wzdłuż ulicy, w stronę, z której uciekali ludzie, a ona ruszyła za nim.

— Lepiej włóż ten Kamień Czasu do swojej torby, Doktorze! — Zawołał Tony, odwracając się na krótką chwilę do Strange'a, który był kilka kroków za rodzeństwem.

— Może się przydać — odpowiedział mu Strange, złączając ze sobą dłonie i wyczarowując wokół rąk kilka, żółtych okręgów, podobnych do tych, przez które jeszcze chwilę wcześniej przechodzili w Central Parku.

Grace wyszła na środek ulicy i prawie zamarła w miejscu, kiedy zauważyła, jak kilka metrów przed nimi, pojawił się duży statek kosmiczny w kształcie litery Q. Przez ostatnie pięć miesięcy, w których jedynymi zadaniami Avengersów było łapanie niebezpiecznych kryminalistów, zdołała zapomnieć, dlaczego ten zespół tak naprawdę został powołany.

— FRIDAY, ewakuuj wszystkich na południe od czterdziestej trzeciej ulicy i powiadom służby ratownicze oraz klinikę Grace — rozkazał Tony, przyglądając się zadymionej ulicy. Strange zrobiła kilka ruchów dłońmi, a potem oczyścił teren z dymu i puścił oko do Tony'ego, który najwyraźniej był pod wrażeniem umiejętności drugiego mężczyzny.

Nagle ze statku odbiło się niebieskie światło, a po chwili na ulicy znalazły się dwie, zdecydowanie wrogo wyglądające istoty.

Co to szary Shrek i nowy Voldzio?

— Słuchajcie mnie i radujcie się — zaczął mówić jeden z nich głośnym, monotonnym głosem. Grace zmarszczyła brwi, zastanawiając się, co takiego zaraz usłyszy. — Za chwilę zginiecie z rąk Dzieci Thanosa. Dzięki nam wasze nic nieznaczące życie przyczyni się do...

— Przepraszam, Ziemia jest dzisiaj zamknięta — przerwał mu zdecydowanie Tony. — Lepiej zabierajcie się stąd.

— Och, czemu mu przerwałeś? Musiał ćwiczyć tę gadkę przez kilkanaście planet, które nawiedził i zdziesiątkował — zironizowała Grace, spoglądając na swojego brata, a potem przenosząc wzrok na dwójkę przybyłych. — Wybacz, Voldzio, ale tak jak mówił mój brat... Czasy, w których kosmici bez problemu łazili sobie po Ziemi, dawno temu się skończyły.

— Strażniku Kamienia — odezwał się ponownie kosmita, zwracając do Strange'a i ignorując słowa Starków. — Czy te szczekające zwierzęta mówią za ciebie?

Szczekające, że... CO PROSZĘ?!

— Oczywiście, że nie. Mówię za siebie — odpowiedział natychmiast Strange. Zrobił kilka kroków do przodu, uderzył dłońmi o siebie, a po chwili przed nimi pojawiły się dwie, magiczne tarcze. — W tym mieście i na tej planecie nie można naruszać prawa.

GRACE STARK: FIGHTER [3], avengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz