• seven

1.2K 68 14
                                    

Czerwiec 2016, Cambridge, MIT

Grace z zaskoczeniem stwierdziła, że jej stara uczelnia nie zmieniła się, aż tak bardzo, jak przypuszczała. Oczywiście, budynek stał się bardziej nowoczesny i lepiej wyposażony, ale ciągle wyglądał tak samo. Przez krótką chwilę miała nawet wrażenie, że cofnęła się o kilka lat do tyłu, ale pierścionek zaręczynowy wraz z obrączką oraz zaokrąglony brzuch przypomniał jej, że ciągle znajdywała się w dwa tysiące szesnastym roku.

Rodzeństwo rozdzieliło się przy auli i Tony udał się za kulisy, a Grace weszła do wielkiego pomieszczenia, w którym jak pamiętała, zawsze rozpoczynano rok akademicki i żegnano studentów ostatnich roczników. Aula była pusta, dlatego bez żadnych problemów, przedostała się do pierwszego rzędu, a potem usiadła na skraju. Przez krótką chwilę miała okazję do tego, by zauważyć, jak na scenie ustawiono różne rekwizyty, na suficie zamontowano najnowszy projektor, a po obu stronach sceny wyświetlono multimedialny plakat oznajmujący, że Tony Stark jest honorowym gościem na tym spotkaniu. Ludzie szybko zaczęli się schodzić. Niektórzy od razu ją rozpoznali i z zaciekawieniem się jej przyglądali, co odważniejsi mieli nawet odwagę do niej zagadać. Grace jedyne, co robiła, to uśmiechała się delikatnie, wdając się w każdą, krótką rozmowę. Nie robiła takiego szumu wokół siebie, jak Tony, ale ciągle utożsamiała się z dwoma, najbardziej znanymi nazwiskami na świecie.

Rektor uczelni wszedł na scenę i wszystkie rozmowy na sali natychmiast ucichły. Mężczyzna zaprosił Tony'ego do swojej prezentacji, rozległy się głośne oklaski, a potem zgaszono światła. Grace z ekscytacją przyglądała się scenie, jednak szybko zamarła, kiedy zobaczyła hologram ich starego domu, a potem swoją matkę, która siedziała przy pianinie i śpiewała swoją ulubioną piosenkę. Ośmioletnia Grace zajmowała miejsce obok starszej kobiety i z uśmiechem, płynnie wciskała kolejne klawisze na instrumencie, a kawałek od nich na kanapie leżał nastoletni Tony. Po chwili do pokoju wszedł ich ojciec. Podszedł do swojego syna i ściągnął koc z jego twarzy.

— Wstań, skarbie — powiedział hologram Marii, przestając śpiewać. — Pożegnaj się z ojcem.

Maria objęła swoim ramieniem córkę i szepnęła jej coś do ucha, a Grace czuła się jakby była w jakimś filmie. Pamiętała dokładnie tamten dzień, który był przedstawiany na scenie. Szesnasty grudnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego pierwszego roku. Dzień, w którym po raz ostatni obydwoje widzieli swoich rodziców.

— Jakiś bezdomny leży na kanapie — zironizował Howard, zwracając się do swojej żony i zapinając guziki swojej marynarki w tym samym czasie. Tony podniósł się z kanapy, a Grace mimowolnie zachichotała krótko, kiedy zobaczyła na jego głowie czapkę świętego Mikołaja. Szybko jednak spoważniała, przypominając sobie, że to był ostatni raz, kiedy cała jej rodzina była razem.

— Właśnie dlatego uwielbiam wracać na święta zaraz przed twoim wyjazdem — odparował szybko Tony.

— Bądź dla niego miły — odezwała się ponownie Maria, na krótką chwilę odwracając się od małej Grace, która przysłuchiwała się rozmowie między bratem a ojcem. — Uczył się za granicą.

— Czyżby? — Zdziwił się Howard. Grace chyba dopiero teraz rozumiała to, jak faktycznie skomplikowana była relacja między jej ojcem, a Tonym. — Gdzie? Jak miała na imię?

— Candince — odpowiedział szczerze Tony, a Howard ściągnął z jego głowy czapkę Mikołaja i rzucił ją na kanapę.

— Postaraj się nie spalić domu do poniedziałku — poprosił Howard, chowając dłonie w swoich spodniach.

— Czyli wracacie w poniedziałek? Świetnie, mogę rozplanować imprezę, a młodą podrzucę ciotce Peggy — odparował Tony. Chłopak spojrzał na swoją młodszą siostrę i puścił jej oczko, a ta zachichotała cicho. Tony podszedł do ściany, o którą oparł się ramieniem, a kiedy przechodził za plecami swojej matki i siostry, tą drugą poczochrał po włosach. Grace uderzyła go w rękę i natychmiast zaczęła poprawiać swoją fryzurę. — Gdzie jedziecie?

GRACE STARK: FIGHTER [3], avengersWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu