• sixteen

1.1K 71 28
                                    

Listopad 2017, dom Tony'ego i Pepper

Grace nie mogła wyobrazić sobie lepszego miejsca na świętowanie pierwszych urodzin własnego syna, niż drewniany dom nad rzeką, który należał do jej brata. Teraz to siedziba Avengersów pełniła rolę ich domu, ale chatka poza granicami miasta była dobrą, weekendową odskocznią od hałasu Nowego Jorku. Dlatego nie było bardziej idealnego miejsca, w którym mogłaby spędzić ten dzień tylko w towarzystwie swoich najbliższych.

Ciągle jednak brakowało ponad połowy jej przyjaciół. Cieszyła się z obecności Joyce ze swoim mężem, Jamesa, Happy'ego, czy Petera. Żadne z nich, jednak nie było w stanie zastąpić Steve'a. Jako ojciec powinien być przy swoim synu i świętować wspólnie jego pierwszy roczek, ale tak nie było. Czasami zaczynała wątpić, czy kiedykolwiek to nastanie.

Z radością stwierdziła, że cały dzień był naprawdę udany, ale kiedy wszyscy goście się porozchodzili, czuła jak dopada ją okropne zmęczenie. Był późny wieczór, w domku została tylko z Jeremym oraz Tony i Pepper, jednak to Grace postanowiła zająć się ogarnięciem wszystkiego po imprezie. Co z tego, że Młody nie miał nic z tego pamiętać, a jednym potwierdzeniem na to, że takie wydarzenie miało miejsce będzie kilkadziesiąt zdjęć, które wylądują w rodzinnym albumie. Mimo tego cieszyła się z tego dnia i wieczoru. Jednak to również uświadomiło ją w tym, że jej roczny urlop rodzicielski właśnie dobiegał końca. Tak naprawdę tylko czekała, aż Tony będzie zmuszony do tego, by przywrócić ją z powrotem do drużyny.

Grace odłożyła ostatni, czysty talerz do półki, a potem z zadowoleniem wytarła ręce o czystą ścierkę i wyszła z pomieszczenia. Jedyne, o czym marzyła to jak najszybciej znaleźć się w „swoim pokoju", a przynajmniej tak wszyscy nazywali jedno z gościnnych pomieszczeń, które zresztą było nawet udekorowane, tak by się jej podobało. Tam też znajdywało się kilka jej ubrań, jak również rzeczy należące do Jeremy'ego.

Przeszła przez salon i postawiła stopę na pierwszym stopniu schodów, kiedy usłyszała głos swojego brata.

— Gracie? — Zawołał ją Tony, a kiedy się odwróciła, by na niego spojrzeć, zauważyła, jak mężczyzna siedział na kanapie w swoich wyciągniętych dresach. — Możemy porozmawiać?

— Wiesz, że nienawidzę, jak tak zaczynasz? — Zażartowała krótko Grace, odrzucając swoje włosy do tyłu. Podeszła do swojego brata i z uśmiechem usiadła obok niego. — Mam nadzieję, że to nic poważnego? Nie chcę nadwyrężać Pepper z opieką nad Jeremym.

— Och, ona go uwielbia — Grace zachichotała cicho, zgadzając się ze swoim bratem. — Jest jej ulubionym chrzestnym synem.

— Bo jedynym — zauważyła spostrzegawczo. Kiedy rok temu na świat przyszedł Jeremy i trzeba było załatwić te wszystkie formalności... Grace po prostu zgłupiała. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej dokładnie wiedziała, że to Natasha i Tony mieli zostać rodzicami chrzestnymi. Jednak przez to, że Romanoff była poszukiwana, tak Grace musiała szybko coś wymyślić i po krótkich przemyśleniach wiedziała, że nikt nie zaopiekuje się jej synem lepiej niż Tony z pomocą Pepper. Podświadomie liczyła na to, że to w jakiś sposób skłoni jej brata do tego, by sam zaczął myśleć o powiększeniu rodziny. Naprawdę tego dla niego chciała, zwłaszcza po tym, jak oświadczył się Pepper, a na przyszłe lato mieli zaplanowaną całą ceremonię. — Wiedziałam, że to będzie bardzo dobry wybór, byście to wy zostali jego rodzicami chrzestnymi.

— Tak, chociaż dalej nie rozumiem — parsknął rozbawiony Tony. — Nie jestem raczej idealnym wzorem do naśladowania, a zwłaszcza do opieki nad dzieciakami.

— Daj spokój — Grace szturchnęła swojego brata w ramię. — Świetnie radziłeś sobie z Harleyem, Peterem i z Jeremym jest dokładnie, tak samo. Po prostu w siebie nie wierzysz.

GRACE STARK: FIGHTER [3], avengersWhere stories live. Discover now