13. For somebody like you

6.8K 529 18
                                    

- Podbijam o dziesięć - oznajmił Pavel i rzucił żeton na stos.
Zastanowiłam się nad tym przez chwilę, ale podjęłam jego grę. Blefował, karty odbijały się w świetle jego okularów.
Tak, grałam w pokera. I w dodatku z najlepszymi przyjaciółmi moich rodziców. Z Pavle'm i Camillą oraz ich synem Sam'em, z którym kiedyś chodziłam do podstawówki.
Siedzieliśmy u nich w kuchni, a zegarek kuchenny wskazywał pierwszą w nocy. W szklankach mieli polaną whiskey z colą, ale byli już tak wstawieni, że stan alkoholu nie zmieniał się od kilku chwil.
Wylądowałam tu ze względu na stresujący tydzień. Coraz bliżej do matury, a w chwili kiedy bardzo potrzebowałam mojego przyjaciela, ja po prostu go odetchnęłam i cholernie tego żałowałam, ale problem był taki, że chyba byłam zbyt dumna, żeby zrobić pierwszy krok i bałam się, że on nie będzie tego chciał.
Wiem, że to głupota, ale...
- Dorzucam dwadzieścia - dodał tata z lekko zamglonym wzrokiem. Mama opierała się na jego ramieniu, a Sam patrzył na mnie z rozbawieniem.
Kiedyś był moim najlepszym przyjacielem, ale kiedy rozeszliśmy się do innej szkoły to się zmieniło.
Nadal dobrze się znaliśmy i wiedział, że czas się wycofać.
- My pasujemy - stwierdził i odłożył karty tak, jak ja. - Pójdziemy obejrzeć film.
Posłałam im udawany uśmiech i tylko Camilla, nadal trzeźwa wyczaiła, że coś jest nie tak, ale nie odezwała się, ani słowem.
Wyszliśmy z ich wielkiej kuchni i przenieśliśmy się do salonu.

x

Dochodziła czwarta rano, a ja nie mogła spać. Sam pochrapywał na łóżku obok mnie, a ja leżałam i wpatrywałam się w sufit. Dorośli nadal balowali w kuchni, śpiewając karaoke.
Ja myślałam o Luke'u. Dlaczego się do mnie nie odzywał? Aż tak wyraźnie dałam mu do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nic wspólnego.
Przez tydzień uświadomiłam sobie, jak trudno było mi funkcjonować bez niego i jak uzależniona jestem od Luke'a. To było zdumiewające!
Nie mogłam czekać do rana, musiałam do niego teraz zadzwonić.
Szybko wystukałam numer.
- Halo? - jego zaspany głos był... Seksowny. - Michael jeśli to ty, jutro cię zajebie.
- Uh... Właściwie to ja, Jordan - mruknęłam niepewnie.
Chyba był zaskoczony, bo przez chwile panowała cisza w słuchawce.
- Coś się stało? - zapytał, już bardziej pobudzony.
- Ja... Chciałam z tobą porozmawiać o tym, co się stało w zeszlà niedzielę - podjęłam.
- Dlaczego nie śpisz? - próbował zmienić temat.
- Czy ty mnie słuchasz? Przez cały tydzień łaziłam z poczuciem winy! - niemal krzyknęłam.
- I co mam ci powiedzieć? Że nie powinnaś się tak czuć? Wolisz usłyszeć prawdę, czy kłamstwo? - zapytał zdenerwowany. Chyba go wkurzyłam.
- Prawdę - prawie szepnęłam, a łza zakręciła mi się w oku.
- Po tym co się stało na plaży nie wiedziałem, czy mnie wykorzystałaś, czy nie i czego ode mnie chciałaś? Byłem wkurwiony i...
- Przepraszam. Czułam się dziwnie, kiedy wróciłam do domu - wytłumaczyłam.
- Myślałem, że się przyjaźnimy i mi ufasz - westchnął. - Nie możesz tak nagle zrywać ze mną kontaktu!
- Ufam, ale... - wymamrotałam.
- Ale co, Jordan?! Powiedz mi, bo do cholery tego nie rozumiem!
- Ja sama tego nie rozumiem! - w końcu wybuchłam, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach. - Coś się zmieniło między nami i nie wiem co!
Milczał. Otarłam łzy wierzchem dłoni.
- Jak się dowiesz to daj mi znać - rzucił chłodno i się rozłączył.

x

Poranek był okropny. Wszyscy wstali z łóżek około jedenastej.
Po rozmowie z Luke'm przepłakałam kolejną godzinę spędzoną z Camillą i niezbyt trzeźwą mamą.
Nie chciałam się z nim kłócić, bo bałam się, że to zmieni coś między nami, a w najgorszym przypadku to, że go stracę, a tego nie chciałam. Luke był dla mnie ważny i pewnie nie zdawał sobie z tego sprawy, ale naprawdę tak było.
Zależało mi na nim, dlatego tak bardzo to przeżywałam. Nie wiedziałam, co będzie dalej, ale chciałam to naprawić. Przez zerwanie z Nathan'em coś się posypało. Rano byłam nie do życia. Oni mieli kaca po piciu, a ja miałam opuchnięte oczy od płaczu.
- Cześć, synowa! - zawołała Camilla.
Jej krótkie utlenione na blond włosy sterczały na wszystkie strony, a wokół oczy miała rozmyty tusz do rzęs.
Synowa była jeszcze w podstawówce, kiedy chodziłam z Sam'em. Pavel z Camillą stwierdzili, że jestem najlepszą kandydatką i tak już zostało.
- Hej - mruknęłam i sięgnęłam po butelkę wody.
Nie byłam w humorze. Kiedy mój tata zajmował się śniadaniem razem z Pavle'm a mama i Camilla zajmowały się sobą stwierdziłam, że muszę z nim porozmawiać.
Wzięłam telefon i poszłam do salonu. Rozsiadłam się na kanapie i zadzwoniłam do niego. W kuchni zrobiło się cicho. Na pewno podsłuchiwali. Normalka.
- Hej - mruknął obojętnie.
- Chcesz ze mną pogadać? - zapytałam zrezygnowana.
- O czym chcesz pogadać?
- O naszej rozmowie w nocy - oznajmiłam drżącym głosem. - Przepraszam za to, co zrobiłam w niedziele. Naprawdę tego żałuje.
- Rozumiem - odetchnął. - Ale to praktycznie nic nie zmienia. Nie chcę być twoim sezonowym kumplem.
- Nie jesteś! - krzyknęłam, a w domu zamilkły wszelkie rozmowy.
- Tak to wygląda! Kiedy mnie potrzebowałaś przyjechałem do ciebie na to zadupie, a jak wróciłaś to w ogóle się nie odezwałaś.
- Musiałam to wszystko przemyśleć, zrozum! Przepraszam za to co zrobiłam!
Milczał przez chwile. Nie wiedziałam, czy jeszcze coś powie, czy zaraz się rozłączy.
- Zobaczymy się dzisiaj? - spytałam z nadzieją.
- Gdzie jesteś?

Zróbmy wielkie 'buu' dla szkoły! BUUU
Na dzień dobry wczoraj dwie kartkóweczki, dzisiaj jedna, jutro dwie i tak cały tydzień. HELP me god!
Teraz czekamy do siedemnastego, bo kto ma urodziny? Jaaa! Już nie mogę się doczekać.
Lecę uczyć się fizyki.. Meh.. Łeb mnie boli od wczoraj...
Miłego wieczoru! ❤️

Bookstore |l.h|Where stories live. Discover now