3. You left me without direction

9.1K 640 19
                                    

Lekko zaskoczona i przerażona spojrzałam na blondyna.
- Prze-przepraszam... - wyjąkałam sparaliżowana i odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość.
Chłopak uśmiechnął się, przygryzając wargę.
- Jak autograf koleżanki? - zapytał nadal się szczerząc.
- Nie skapnęła się, że to podróbka - mruknęłam i usiadłam obok niego na miękkim dywanie. - Codziennie przychodzisz tu czytać?
- Ta... Moje towarzystwo raczej nie czyta - zaśmiał się.
- O mój Boże, zadajesz się z analfabetami? - wstrzymałam oddech.
- O mój Boże, nie - powtórzył po mnie.
Wybuchnęliśmy śmiechem i tym samym od razu zapomniałam o Nathanie i Karlie.
To był dziwny zbieg okoliczności, jeśli po raz drugi spotkałam tego chłopaka i do tego w tej samej księgarni. Na oko wydawało mi się, że był w moim wieku.
- Co czytasz? - zapytałam.
Blondyn spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił: "Naprawdę cię to interesuje?". Ale mnie interesowało.
Chłopak pokazał mi okładkę, nadal milcząc.
- Sherlock Holmes? Znam to - oznajmiłam i wyjęłam z torebki bezbarwną pomadkę do ust.
- Serio? - uniósł brew.
- Uhm... - mruknęłam, smarując usta. - Na BBC widziałam serial.
Nieznajomy parsknął śmiechem i pokręcił głową.
- No co? - dołączyłam do niego ze śmiechem. - Przynajmniej wiem o co chodzi.
Naszą rozmowę przerwał Nathan z Karlie i Kenny'm, którzy popatrzyli na mnie, jak na idiotkę.
Nasze śmiechy umilkły. Nathan mordował wzrokiem chłopaka obok mnie, a Karlie przyglądała się nam z szerokim uśmiechem.
- Możemy już iść? - zapytał szorstko mój chłopak.
- Uh... Jasne - westchnęłam nieco zakłopotana i wstałam z podłogi.
Założyłam torbę na ramie, a Nathan ścisnął moją dłoń, żeby zaznaczyć terytorium.
- Do zobaczenia - mrugnęłam do blondyna.

x

- Do jutra trzeba wpłacić składkę na wycieczkę - oznajmiłam przy obiedzie.
- Zaraz dam ci kasę - mruknął tata, przeżuwając.
- Jak ci minął dzień? - zapytała mama.
- Jak zwykle... Kilka pał i dwój - zażartowałam, napotykając zajeżdżające politowaniem spojrzenie mamy. - Oj, wyluzuj. Byłam z Nathan'em i Karlie w centrum handlowym.
- O właśnie! Do księgarni przyszła ta płyta, którą zamówiłeś - zwróciła się do mojego taty.
Serio? Czy nagle wszystko musi się kręcić wokół tej księgarni? Jakoś wcześniej nikt o niej nie wspominał. Boże...
Nagle mój telefon wydał dźwięk przychodzącego sms'a.

Nieznany: Twoja dziwna koleżanka wcisnęła mi do kieszeni twój numer telefonu ;0

Na początku zmarszczyłam brwi i jeszcze raz przeczytałam wiadomość. To było co najmniej dziwne.

Ja: Niech zgadnę... Chłopak z księgarni? ;p

Nieznany: Bingo, koleżanko. Możesz mi wyjaśnić o co chodzi?

A więc sprawa była prosta. Nikt z moich znajomych nie lubił Nathan'a, jak już wspominałam. Ale Karlie była wyjątkiem. Ona go wręcz niecierpiała!
Więc kiedy widzi mnie z jakimś chłopakiem robi wszystko, żeby mnie z nim wyswatać.
I dokładnie to napisałam mu w wiadomości.

Nieznany: Troska, jak nic ;p

Ja: Teraz podaj mi swoje imię, kolego ;x

Nieznany: Arnold.

Ja: A ja Geneview. Miło mi cię poznać.

Nieznany: Widzę, że z poczuciem humoru. Tak na serio... Jestem Luke.

Ja: Ja byłam na serio...

Luke: I uparta. ;x

Czekam na odzew z waszej strony, kochane! Jeśli wam się podoba to zostawicie gwiazdkę, a jeśli chcecie podzielić się opinią to zostawcie komenatarz.
Miłego wieczoru! ❤️

Bookstore |l.h|Where stories live. Discover now