12. 'Cause I'm just waiting

6.8K 553 27
                                    

- Daj, wezmę to - przede mną pojawił się Nathan.
Zabrał moją walizkę i włożył ją do bagażnika autokaru. Jego włosy były ułożone w eleganckim nieładzie, a na brodzie pojawił się lekki zarost. Był bardzo przystojny i nie mogłam uwierzyć, że po pięciu dniach od naszego od naszego rozstania nadal mnie pociągał.
- Możemy porozmawiać? - zapytał, niepewnym głosem.
Spojrzałam na niego trochę zakłopotana. Nie wiedziałam, czy powinnam się zgodzić, czy go spławić, ale wybrałam pierwszą opcję.
- Jasne - westchnęłam i wsadziłam dłonie do kieszeni.
Odeszliśmy trochę od autokaru i usiedliśmy na ławce pod balkonami.
Niezręczna cisza trwała między nami. Nie wiedziałam, co chciał mi powiedzieć i szczerze się tego obawiałam. O czym były chciał porozmawiać ze swoją BYŁĄ dziewczyną? Musiałam być silna. Nie wrócę do niego. Nie jestem idiotką.
- Chciałem cię przeprosić - wyznał po chwili milczenia. - Zachowałem się, jak totalny palant i chyba dopiero teraz do mnie dotarło, że cię straciłem. Chciałbym to wszystko odzyskać, ciebie odzyskać.
Zatkało mnie. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł mnie po plecach. Nie, nie, nie. Nie może mnie przekonać.
Och, jego niebieskie oczy.
- Powinniśmy zacząć od przyjaźni - stwierdziłam przychylnie.
Na jego wargach zagrał szeroki uśmiech. W jego oczach pojawiły się iskierki. Podobało mu się to, że miał nade mną kontrolę, którą ja straciłam.
- Myślę, że to dobry pomysł - mruknął i wstał z ławki, po czym dołączył do swoich kolegów.
Ugh, Jordan przed tobą jeszcze wiele nauki siły woli.

x

- Stęskniliśmy się za tobą! - zawołał tata i zabrał mój bagaż, po czym schował go do bagażnika swojego samochodu.
Nie mogłam być bardziej szczęśliwsza, wiedząc, że jestem w domu. Lubiłam wycieczki szkolne, ale ta była najgorsza z możliwych.
Rzuciłam swojego chłopaka, z którym byłam prawie rok. To było totalne szaleństwo!
- Ja za wami też - mruknęłam i wsiadłam do auta.
- Uhu, chyba coś się wydarzyło - wyczuła mama, kiedy w trójkę opuściliśmy parking szkoły.
- Było dobrze, mamo. Jestem zmęczona po podróży - westchnęłam i wtulilam się w fotel.
Cieszyłam się, że jutro jest niedziala. Nie zamierzałam nigdzie wychodzić, po prostu chciałam spędzić jeden dzień w domu i nic nie robić. To było moje marzenie. Od kilku tygodni dzieje się tyle rzeczy, że nie sama nie potrafię się w tym połapać. Ale muszę... Muszę sobie wszystko poukładać. Dlatego potrzebuje przerwy od Luke'a. On za bardzo miesza mi w głowie.

x

- Zamierzasz dzisiaj gdzieś wyjść? - zapytała rano mama, wchodząc do mojego pokoju.
- Uh...

Luke: Księgarnia?

- Zostaję w domu - stwierdziłam i wstałam z łóżka.
Wczoraj wieczorem, kiedy brałam kąpiel to rozmawiałam z mamą o wszystkim, co stało się na tamtym wyjeździe. Podziękowałam jej za to, że puściła Luke do mnie i powiedziałam jej, że zerwałam z Nathan'em.
Wysłuchała mnie ze zrozumieniem, za co byłam jej wdzięczna.
Byłam zagubiona. Z jednej strony tęskniłam za Nate'm i chociaż wiedziałam, że się nie zmieni to mi go brakowało, a z drugiej strony... Luke. On sprawiał, że byłam szczęśliwsza i był moim przyjacielem. Ale musiałam odpocząć, zanim to zajdzie za daleko.

Ja: Nie mogę, źle się czuje. Przepraszam.

- Jedziemy za chwile do cioci Pollie, jeśli chcesz to możesz pojechać z nami - zaproponowała cicho mama z cwanym uśmieszkiem na twarzy. - Pojedziemy na dart'a.
- Bawcie się dobrze i pozdrówcie ją i wujka - wymamrotałam i pocałowałam ją w policzek, po czym zniknęłam w łazience.

x

Dzwonek do drzwi zwlókł mnie z balkonu, żeby otworzyć drzwi. Odłożyłam książkę na stolik i poszłam otworzyć.
W progu stała Karlie w jeansowych spodenkach i górze od bikini. Włosy miała związane na czubku głowy, a w zgięciu łokcia trzymała plażową torbę.
- Nie ma gnicia w domu! - zawołała i zdjęła okulary przeciwsłoneczne z nosa. - Stacey do mnie dzwoniła i zapytała czy idziemy z nią na plażę.
- Nie... - jęknęłam i ziewnęłam. - Nie mam ochoty. Chciałam odpocząć.
- Odpoczniesz na plaży - postanowiła. - Jordan, nie możesz być sama w tym momencie, bo zadręczasz się tym gównem. Wyluzuj i przez jeden dzień nie myśl o Nathanie, ani o Luke'u. Oni są w tym momencie problemem i pozwól, żeby... Po prostu spłynęły.
Spojrzałam na nią przeciągle.
- Proszę... - zrobiła maślane oczka.
W końcu uległam.

x

Rozłożyłam się na leżaku i założyłam okulary przeciwsłoneczne na nos. Leżałam między Karlie, a Stacey, które zawzięcie rozmawiały o naszej wycieczce. Serio chciałam już o tym zapomnieć, niestety te dziewczyny bardzo ją przeżywały i musiały chociaż przez chwilę poobgadywać Londsey. I pewnie gdyby wszystko było teraz na swoim miejscu to robiłabym to razem z nimi. Próbowałam choć trochę włączyć się do rozmowy, żeby przestać o tym wszystkim myśleć. Ale nie dałam rady.
- Idę po coś do picia, chcecie coś? - zapytałam i wstałam ze swojego miejsca.
Dziewczyny pokręciły głowami, a ja ruszyłam w stronę sklepu.
Tego dnia na plaży było dużo ludzi, ale nie tak dużo, żeby gnieździć się przy sobie.
Kiedy szłam do sklepu zauważyłam, że przy rozłożonej siatce gra czterech chłopaków. Poznałam jednego z nich.
To był Luke.
On trż mnie zauważył.
Przez chwilę wyglądał, jakby zastanawiał się czy to rzeczywiście ja.
Wyglądał niesamowicie seksownie w czarnych spodenkach i czarnym T-shirt'cie oraz czapce z daszkiem obróconej do tyłu.
Reszta chłopaków też na mnie spojrzała. Rozpoznałam jednego, chyba Calum'a.
Luke podszedł do mnie. Szykowałam się na najgorsze.
- Czujesz się lepiej? - zapytał sarkastycznie.
- Nie musisz być uszczypliwy - stwierdziłam zdenerwowana.
- Serio? Przecież to ty mnie okłamałaś - zauważył. Był zły, pierwszy raz go takiego widziałam.
- Przepraszam, ale naprawdę nie miałam nastroju do wychodzenia, Karlie mnie wyciągnęła! - wytłumaczyłam, gestykulując dłońmi.
- Wolisz spędzać czas z nią, okej rozumiem - prychnął.
- To jest niedorzeczne - westchnęłam zirytowana. - Jesteś zazdrosny, czy co?
- Przyjechałem dla ciebie do tego zadupia, bo nie mogłem znieść tego, jak ten patafian cię zranił! Wszystko było dobrze, a potem nie odezwałaś się, a dzisiaj mnie spławaiłaś! O co chodzi, Jordan? - wyrzucił z siebie.
Zatkało mnie. Nie zamierzałam mu powiedzieć prawdy. Nawet nie wiedziałam, czym była ta prawda. Po prostu...
- Nie chcę się z tobą widywać - wypaliłam nagle.
Co? Co ty wyprawiasz, jędzo?
- Co? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Przez jakiś czas - dokończyłam.
Patrzył na mnie zmieszany i zawiedziony. Jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu. Nie podobało mi się to, ale potrzebowałam trochę czasu.
Nie mogłam dłużej znieść jego wzroku i odeszłam.

Nie sądzę, że to opowiadanie jest dobre. Moje dwa poprzednie były fenomenalne w porównaniu z tym. Ale to nie oznacza, że przestane pisać. Nie, to by było nie w porządku wobec was, ale na pewno będzie krótsze niż myślałam. Anyway...
Jutro idę do szkoły! Już cały dzień boli mnie brzuch z nerwów, god damn!
Miłego wieczoru! ❤️

Bookstore |l.h|Where stories live. Discover now