18. I've been from place to place

7K 563 12
                                    

Luke's POV

- Ugh, nienawidzę matematyki - jęknęła Amanda, kiedy po dzwonku wyszliśmy z klasy i kierowaliśmy się do wyjścia.
Normalnie jakbym słyszał Jordan. Ale ona po prostu wykrzyknęłaby to i zaczęła gestykulować dłońmi i prawdopodobnie wydawałaby środkowy palec do kartkówki, z której dostałaby jedynkę. Amanda w tym trochę się różniła, ale żeby nie wyjsć na bezczelnego, rzuciłem ciche:
- Nie przejmuj się, poprawisz to.
Amanda podkochiwała się we mnie od pół roku. Wszyscy o tym wiedzieli, a szczególnie ja. Dawałem jej delikatnie do zrozumienia, że nic z tego nie wyjdzie, ale ona praktycznie to ignorowała.
Była ładną i zgrabną dziewczyną, ale nie w moim typie. Przyjaźniliśmy się, ale nie w takim stopniu, jak z Jordan.
Amanda była typem dziewczyny, która o wszystkim musi wszystkim powiedzieć, żeby byli zazdrośni. Jordan woli zachować pewne rzeczy dla siebie.
Z Amandą rozmowa się nie kleiła. Cały czas ona nawijała, a ja tylko przytakiwałem. Jordan też dużo mówiła, ale zawsze czekała na moją reakcję, a przy tym tematy na które rozmawialiśmy ciekawiły nas oboje.
Poza tym trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Jordan mi się podobała. Cholernie mi się podobała. Ale nie potrafiłem powiedzieć jej tego prosto w oczy, bo bałem się odrzucenia, a zarazem straty przyjaźni.
- Hej, może wyskoczymy do kina? - zaproponowała znienacka.
Od razu powiedziałbym nie. Ale skoro dałem Jordan do zrozumienia, że powinniśmy zapomnieć o tym pocałunku to muszę ruszyć z miejsca. Chociaż tego nie chciałem.
- Jasne - posłałem jej najbardziej naturalny uśmiech, na jaki było mnie stać.

x

- Obróć się! - poleciłam Georgii, której sukienka, jako pierwsza była gotowa.
Po lekcjach zostawało wielu uczniów przygotowujących przedstawienie w tym ja. Byłam już zmęczona i chciałam iść do domu.
- Chyba jest dobrze - stwierdziła brunetka i uśmiechnęła się.
Odwzajemniłam gest i pokiwałam głową.
Dziewczyna poszła się przebrać, a ja w tym czasie pozbierałam manatki do torby.
Założyłam torbę na ramię i wyszłam z salo gimnastycznej.
Na korytarzu było pusto i cicho. Dopiero po chwili z daleka zauważyłam czarną plamkę, która po chwili zmieniła się w Calum'a Hooda.
Kiedy mnie rozpoznał uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie na powitanie.
- Co tu robisz? - zapytałam i położyłam dłoń na biodrze.
- Przyniosłem listę piosenek pani Carson - oznajmił i wskazał na kartkę A-4
- Jest z tobą Luke? - wychyliłam się za jego ramię, sprawdzając, czy Hemmings gdzieś tam nie stoi.
- Nie, poszedł do kina z Amandą - odparł krótko, a mnie oblała fala gorąca.
Z jaką Amandą? Powtórzyłam to na głos.
- Ta blondyna, co ostatnio ją widziałaś - wyjaśnił.
O mój Boże! Oni naprawdę tworzyli coś poważnego? Dlatego Luke powiedział, że powinniśmy o tym zapomnieć. Nie chciał, żeby Amanda się dowiedziała. Ale jeśli była dla niego taka ważna, to dlaczego mi o niej nie powiedział?
Przecież jesteśmy przyjaciółmi!
Cholera, jestem zazdrosna!
- Chcesz wyskoczyć coś zjeść? Umieram z głodu, a zaniosę to tylko do sekretariatu - oznajmił wesoło.
- Jasne - wysiliłam się na najbardziej naturalny uśmiech na jaki było mnie stać.
Wolałabym wyskoczyć gdzieś z Luke'm, ale Calum też stawał się moim przyjacielem. Oczywiście nie traktowałam go jak Hemmingsa, daleko mu było do tego, ale nie chciałam wracać do domu.

x

- Ej! - zawołałam i zaśmiałam się, kiedy Calum dmuchnął we mnie opakowanie ze słomki. W odwecie rzuciłam w niego serwetką i wsadziłam do buzi dwie frytki.
Siedzieliśmy już w McDonaldzie ze dwie godziny, ale tak dobrze nam się rozmawiało, że nie chciałam tego przerywać.
W centrum handlowym było dużo młodzieży, jak zwykle w piątek. Calum co chwilę rzucał jakimiś drętwymi kawałami, które czasami mnie rozśmieszały.
- O proszę - zamruczał pod nosem Hood i wyjrzał wzrokiem ponad moje ramie.
Odwróciłam się do stoisk z fast foodami i zauważyłam Luke'a z tą... Blondyną.
Chichrała się, jak wariatka, kiedy jego mina pozostała niewzruszona. To dało mi trochę do myślenia.
Calum zawołał go i pomachał do niego, a ja zgromilam go wzrokiem.
Nie chciałam ich tu, za żadne skarby.
Luke kiedy nas zauważył wyglądał na zaskoczonego i chyba trochę wkurzonego. On miał wielki problem z tym, że widywałam się z Calum'em.
- Cześć Calum! - zawołała blondynka.
- Cześć Amanda! - Hood naśladował jej entuzjazm.
Luke milczał, więc Calum przejął stery.
- To jest Jordan, moja przyjaciółka.
Byłam zła, bo Hemmings po prostu mnie zignorował. Dlaczego się tak zachowywał?
Amanda uśmiechnęła się przyjaźnie i uścisnęła moją dłoń.
- Możemy się dosiąść? Pójdę tylko coś zamówić - oznajmiła i położyła torbę na krześle.
Luke westchnął cieżko i usiadł obok mnie z kamiennym wyrazem twarzy, jakby nie zauważył, że jego towarzyszka sobie poszła.
- Okej, niezręczna sytuacja. Pójdę się odlać - oświadczył Hood i również się wycofał.
Tym sposobem zostaliśmy sami. Czułam się trochę nieswojo.
- Jak było w kinie? - zapytałam i upiłam łyk Coli przez słomkę.
Blondyn wzruszył ramionami.
- Jesteś zły, że spotkałam się z Calum'em - stwierdziłam.
- Nie lubię, jak się z nim spotykasz - odparł.
- Jesteś zazdrosny, po prostu - posłałam mu półuśmiech. - Będzie ci lepiej, kiedy powiem, że też jestem zazdrosna o tą końską gębę?
Luke parsknął śmiechem tak samo, jak ja.
- Ona ma po prostu duże zęby! - wytłumaczył przez śmiech.
- GIGANTYCZNE! - zawołałam i znowu wybuchłam śmiechem.
Nagle zorientowałam się, że dłoń Luke skrada się pod moją i splata nasze palce razem.
Znowu przyjemne spięcie przeszło między nami. Nie wyrwałam się z jego uścisku. Podobało mi się to, więc położyłam mu głowę na ramieniu, a on złożył mi czuły pocałunek na czole.
Trwaliśmy tak w chwili. Nikomu się nie spieszyło, a obojgu było tak dobrze.
Niestety tą piękną chwilę przerwał Calum i Amanda.
Odchrzaknęłam i wróciłam do wcześniejszej pozycji, posyłając zakłopotany uśmiech Hemmingsowi, który był wyraźnie zadowolony z całego przebiegu sprawy.

Miłego dnia! ❤️

Bookstore |l.h|Where stories live. Discover now