- To była randka? - zapytała podekscytowana Karlie, kiedy przemierzałyśmy szkolny korytarz.
- Nie - zaprzeczyłam definitywnie. - Ja mam chłopaka, a on ma...
- Dziewczynę? - wtrąciła zdziwiona.
- Nie! - znowu zaprzeczyłam i uśmiechnęłam się. - On ma zespół i nie ma czasu na dziewczyny.
- Ale dla ciebie miał - mrugnęła do mnie.
- Jednorazowo - odparłam, kiedy naszą rozmowę przerwał Nathan.
Zawiesił rękę na moim ramieniu i złożył szybki pocałunek na moim policzku.
Karlie dyskretnie przewróciła oczami i udała, że wkłada sobie palec do buzi i się nim dławi. Tak, to właśnie moja przyjaciółka.
- Obgadujecie mój seksowny tyłeczek? - zapytał Nathan i puścił mi oczko.
- W dupie ci się poprzewracało, kolego - sprowadziła go na Ziemię Davis.
- Przygotuj się na cały tydzień mojego towarzystwa, Karlie. No chyba, że nie jedziesz na wycieczkę - specjalnie zrobił jej na złość.
- Nie zostawię Jordan, choćby na 24h z tobą sam na sam - odgryzła się i wystawiła mu środkowy palec.x
Lekcja historii była cholernie nudna. Poza tym to ostatnia lekcja w tygodniu. Jutro wyjeżdżaliśmy do małego miasteczka pod Sydney na tygodniową wycieczkę z klasą. Dzisiaj musiałam się spakować i ogólnie psychicznie przygotować do naszej klasy.
To był ostatni rok w tym liceum, ale zawsze pomiędzy nami były jakieś kłótnie. Zwłaszcza z dziewczynami.
Do tego moje myśli ciągle krążyły wokół Luke'a. Był on zupełnie kimś innym.
Moje otoczenie było spokojne. Zdarzały się jakieś wybryki i wyjątki, ale raczej żyłam w harmonii z innymi, dobrze się uczyłam, miałam pełną rodzinę i dobrych znajomych.
Jego życie, z tego co mi opowiadał, było zupełnie inne.
Ciągle imprezował ze znajomymi, miał próby swojego zespołu, olewał szkołe, palił i... Był tym niegrzecznym. Od takich się stroniłam. Ale było w nim coś co sprawiło, że prezentował się idealnie. Dobrze się dogadywaliśmy, ciągle mnie rozśmieszał i był... Inny niż faceci z mojej szkoły. Zupełnie inny, nawet nie ma porównania.
- Jordan? Co powiesz na temat Napoleona - zapytała nauczycielka, siadając na swoim biurku.
Wzroki wszystkich uczniów skierowały się na mnie.
- Że... Miał na nazwisko... Bonaparte? - kiedy się denerwowałam potrafiłam palnąć najgłupszą głupotę, na całym głupim świecie.
Oczywiście w klasie wszystkich to bawiło, niestety nie panią Holls.
- O konkrety poproszę po lekcjach, Jordan - zakończyła i wróciła do prowadzenia lekcji.x
- Co się stalo, że tak późno do domu wróciłaś? - zapytała mama, wchodząc do salonu, gdzie rzuciłam się na kanapę.
- Holls zostawiła mnie w kozie - westchnęłam.
- Pamiętam tą starą jędze, jeszcze mnie uczyła - wymamrotała mama pod nosem i usiadła obok mnie.
Zaśmiałam się pod nosem.
- Gotowa na wycieczkę? Tata wyjął walizki z szafy, idziemy się pakować? - spytała, poprawiając rzęsy.
- Jasne - kiwnęłam głową i wstałam z kanapy, kiedy mama pociągnęła mnie za rękę.
- Hej, Jordie - popatrzyła na mnie, jak matka na córkę.
Zazwyczaj utrzymywałyśmy koleżeńskie stosunki. Czasami miałam lepszy kontakt z tatą, ale o prawdziwych rzeczach zawsze mogłam pogadać z mamą.
- Co jest? - uniosła brew.
- Poznałam takiego chłopaka - oznajmiłam niezręcznie.
Mama zrobiła wielkie oczy. Nigdy nie lubiła Nathan'a. Zawsze trzymała kciuki, żebym poznała kogoś lepszego.
- Pakowanie poczeka - stwierdziła i wskazał gestem na balkon.
Nasza stała miejscówka rozmów.x
Luke: Co powiesz na księgarnie jutro?
Ja: Rano wyjeżdżam na wycieczkę ;c
Luke: Na ile?
Ja: Tydzień.
Luke: teraz zachowam się, jak chłopak w związku. I KIEDY ZAMIERZAŁAŚ MI O TYM POWIEDZIEĆ?
Ja: Luke, wiesz, że to nie tak... Ja potrzebuje czasu, muszę to przemyśleć.
Luke: Przestań kłamać! Masz kogoś?
Ja: Luke, ja cię kocham!
Luke: Wygrałaś, uparciuchu. W takim razie, nie zobaczymy się przez tydzień?
Ja: Księgarnia, piętnaście minut.
Dziękuje za ostatnie głosy i miłego weekendu! ❤️
YOU ARE READING
Bookstore |l.h|
Fanfiction- Gdzie się spotykacie? - W księgarni, jak zawsze. Prawa do kopiowania są zabronione. "Bookstore" jest historią wymyśloną przeze mnie, NIE jest TŁUMACZENIEM. Zbieżność wydarzeń w opowiadaniu jest przypadkowa