19. Trying to bring you back

6.7K 571 7
                                    

- Jordan, obiad! - zawołała mama z kuchni, kiedy ja siedziałam w pokoju i rozwiązywałam zadanie z chemii.
W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi.
Westchnęłam i zwlokłam się z łóżka, po czym przeszłam przez korytarz, żeby otworzyć drzwi.
Nie zaskoczyło mnie to, kogo tam spotkałam. Luke Hemmings, oczywiście.
- Hej, co tu robisz? - zapytałam, uśmiechając się i zamknęłam za sobą drzwi, przenosząc się na klatkę schodową.
Nie chciałam, żeby rodzice podsłuchiwali rozmowę, co zazwyczaj robili, więc bezpiecznie było poza domem.
- Muszę ci coś powiedzieć - oznajmił zdesperowanym tonem.
Wyraźnie się czymś denerwował, bo co chwilę strzelał z palców, jak zawsze. Byłam ciekawa, co ma mi do powiedzenia i nie wiedziałam, czy powinnam się bać, czy cieszyć. Cokolwiek.
- Uh... Od czasu tego feralnego pocałunku... Ja... Nie moge przestać o nim myśleć, Jordan. Po prostu przez to zacząłem patrzeć na ciebie inaczej, niż zwykle. Zresztą od jakiegoś czasu tak jest. Szlag mnie trafia, jak widzę cię z Calum'em i nie wyobrażam sobie, że mogłabyś spotykać się z kimś innym oprócz mnie. Jestem beznadziejny w tych sprawach i może to głupie, ale...
Przerwałam mu, przykładając swoje wargi do jego.
Łączyły się ze sobą idealnie, jakby były do tego stworzone. Perfekcyjnie ze sobą współgrały. Ten pocałunek były czuły i głęboki, ale coś w pewnym momencie kazało mi przestać. Czy ja tego chciałam? Czy chciałam, żeby mój przyjaciel stał się kimś więcej? Byłam na to gotowa? Poczułam niepewność i przerwałam speszona.
- Przepraszam - wyszeptałam i zniknąłam za drzwiami w domu.

x

- Jest równo? - zapytała Karlie, wieszając kolejny głupi plakat na ścianie sali gimnastycznej.
Kiwnęłam głową, ziewając. Moim marzeniem było, żeby dzień konkursu już nadszedł, bo mnie cholernie męczył. Miałam blizny na palcach, po ukłuciach od igieł, a po nocach śniły mi się maszyny do szycia i pani Carson z kawałkiem materiału na głowie.
Po prostu mnie to przerastało.
- Hej, koteczki - usłyszałyśmy za sobą obrzydliwy głos Nathan'a.
Obie przewrociłyśmy oczami.
Nate objął mnie ramieniem, a ja od razu wstałam od stołu i skierowałam się od wyjścia.
Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, naprawdę Nathan działał mi na nerwy swoją nachalnością. Wciąż twierdził, że powinniśmy do siebie wrócić.
Brunet dogonił mnie w wejściu i przycisnął mnie do swojego ciała.
- Nathan, puść mnie - ostrzegłam go.
- Jordie, chcę po prostu porozmawiać - oznajmił. - Wiesz, co do ciebie czuje.
Jego palce wkradły się pod moją koszulkę.
- Nathan! - warknęłam.
- Głuchy jesteś? - głos Luke'a odbił się echem po pustym korytarzu.
Atmosfera zgęstniała, a ja już zrozumiałam, że z tej konfrontacji nie wyjdzie nic dobrego.
- A ty, mi kurwa jesteś? Jej ochroniarzem? - odszczekał Nathan i popchnął blondyna.
Tamten w odwecie, w ogóle się nie patyczkując wymierzył mu cios pięścią w twarz.
Nate też nie był mu dłużny. Chciałam jak najszybciej zareagować, żeby tylko nauczyciele tego nie zauważyli, ale chyba byłam w wielkim szoku.
W końcu odzyskałam zimną krew.
- Ej! Przestańcie! - zawołałam i stanęłam pomiędzy nimi. - Spieprzaj stąd, Nate.
Obaj mordowali się w wzrokiem, dopóki Nathan nie odszedł.
Popatrzyłam skonsternowanych wzrokiem na Luke, złapałam go za rękę i pociągnęłam go do wyjścia.

x

Na szczęście w domu nie było rodziców. Przyprowadziłam tu Luke'a po to, by zająć się jego rozciętą wargę i posiniaczonym policzkiem.
Całą drogę milczeliśmy. Przez to, co stało się przedwczoraj nie rozmawialiśmy przez ten czas.
W końcu to ja go pocałowałam i potem go zostawiłam. Och, po prostu się przestraszyłam!
- Poczekaj tu chwile - zostawiłam go w salonie i poszłam do łazienki poszukać wody utlenionej i jakiegoś wacika.
Byłam trochę na niego zła, bo zachował się jak gówniarz, wdając się w bójkę z Nathan'em. To była głupota.
Nalałam trochę wody utlenionej na wacik i przyłożyłam do jego rany. Syknął i skrzywił się z bólu.
- Przepraszam - szepnęłam.
Mój wzrok mimowolnie opadł na jego usta. Wyglądały tak dobrze, nawet posiniaczone. Chciałam go pocałować, tak bardzo, że przestałam się interesowało tym, co działo się wokół mnie.
On wyglądał dokładnie tak samo.
- Zrób to - mruknęłam.
- Nie zrobię, jeśli znowu uciekniesz - spojrzał mi w oczy.
- Nie ucieknę - uśmiechnęłam się przygryzając wargę.
Jego dłoń powędrowała na mój policzek, a jego usta złączyły się z moimi.

Hej! Ja tak na szybko, bo lecę się uczyć do kartkówki z matmy.
Życzę wam udanego wieczoru! ❤️

Bookstore |l.h|Where stories live. Discover now