16. Zimowy Żołnierz

1.2K 49 3
                                    

Jechaliśmy samochodem, który prowadził Sam. Obok jego na miejscu pasażera siedział Steve, za którym miejsce zajmowałam ja, a obok mnie łysy mężczyzna, którego nie znałam. Nagle na nasz dach coś spadło, a szyba w tylnych drzwiach została wybita a metalowa ręka wyciągnęła siedzącego obok mnie mężczyznę prosto pod koła jadącego z naprzeciwka tira. Dostrzegłam jak postać wdrapuje się z powrotem na dach, sięgając w międzyczasie pistolet. Skoczyłam szybko do przodu łapiąc się fotela i siadając na kolanach Steve'a, nim kule przedziurawiły dach, padając na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedziałam Sam zahamował ostro, powodując, że napastnik spadł z dachu na drogę. Scena zmieniła się nagle i zobaczyłam jak Steve walczy z Zimowym Żołnierzem. Podbiegłam do niego w momencie gdy blondyn ściągnął przeciwnikowi maskę zasłaniającą twarz.

Podniosłam się gwałtownie z poduszek, czując pulsujący ból w skroniach. Złapałam za swoje skronie masując je lekko i starając się ogarnąć co przed chwila zobaczyłam.

- O widzę, że już wstałaś – do pokoju wszedł uśmiechnięty Steve. Podniosłam szybko głowę i wymuszając w jego stronę blady uśmiech i kiwając potwierdzająco. - To dobrze, bo musimy ruszać. Przebierz się. - powiedział kładąc mi kupkę ubrań na łóżku i wychodząc z pomieszczenia. Podniosłam się powoli, przebierając się i związując włosy w kucyka, wyszłam do kuchni. W rogu przy stole stało coś na wzór plecaka, wykonanego z metalu. Zmarszczyłam brwi patrząc na obydwu mężczyzn w pomieszczeniu.

- Co to jest? - wskazałam palcem na stojący pod ściana przedmiot.

- Falcon – odparł dumny Sam, zakładając ręce na pierś.

- A po ludzku? - zaśmiałam się, opierając ręce na biodrach.

- Nasza pomoc w misji – przeniosłam wzrok na Steve.

- Jakiej misji? - zmarszczyłam brwi.

- Musimy pogadać z Jasperem Sitwelem. Oficer T.A.R.C.Z.Y. Jest odpowiedzialny za tę bombę i ma coś wspólnego z logarytmem Zoli.

- Dobra, to kiedy ruszamy?

- Teraz – Steve wstał z krzesła, a Sam podszedł do Falcona i założył go na plecy.

- Widzimy się na miejscu. - powiedział Sam i wyszedł. Steve wziął do ręki kluczyki od jego samochodu i ruszył do drzwi.

- Idziesz? - spojrzał na mnie rozbawiony. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam za nim do auta, zajmując miejsce pasażera. Steve odpalił silnik i ruszył zatłoczoną ulicą.

- Masz tu intercom, pistolet i kilka gadżetów od Natashy. Sam nawet nie wiem co tam jest – powiedział podając mi torbę z rzeczami. Wyjmowałam po kolei, rzeczy i chowałam je w kieszeniach kurtki, których na szczęście było dużo.

- Wiesz, gdzie ona jest?

- Spotkałem się z nią, gdy poszliśmy z Samem po Falcona. Miała coś do załatwienia, zna nasz plan więc kazała cię uzbroić.

- Przecież mam to – powiedziałam podnosząc rękę i wytwarzając między palcami białą poświatę, na co Steve zaśmiał się pod nosem. Po chwili zatrzymał się i spojrzał na mnie z poważną miną.

- Wiem, że jesteś silna i panujesz nad mocą, ale ja też wolałbym, abyś była uzbrojona. Nie mogę cię znowu stracić. - powiedział trzymając moje dłonie w swoich.

- Nie stracisz. - zbliżyłam się do niego – Już nigdy – wyszeptałam w jego usta. Steve szybko przybliżył się do mnie łącząc nasze usta. Położył jedną z dłoni na moim policzku pogłębiając pocałunek.

Ameryka i JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz