28. Czasami trzeba zrobić coś wbrew sobie

833 35 1
                                    

- James już śpi. - Steve pojawił się na schodach - Nie sądziłem, że mnie pozna. - Stanął na ostatnim stopniu, bacznie mi się przyglądając. Z jego twarzy nie mogłam odczytać, żadnych emocji.

- Pokazywałam mu twoje zdjęcie, tłumacząc kim jesteś – nie podnosząc na niego wzroku, wskazałam na zdjęcie stojące na komodzie. Steve podszedł do zdjęcia, które przedstawiało naszą dwójkę oraz Bucky'ego, na jednej z misji jeszcze podczas wojny. Zdjęcie, które dostałam od Steve'a w prezencie, tuż po tym jak Stark wyciągnął mnie z więzienia. Mimo, że znajdował się na nim blondyn, który był wtedy dla mnie obcy, nigdy nie pozbyłam się zdjęcia, mimo, że mogłam.

- A powiedziałaś mu czemu nie ma mnie z wami? - spojrzałam na niego wzrokiem proszącym, by nie wszczynał teraz kłótni i nie robił mi wyrzutów. Steve prychnął odstawiając zdjęcie na miejsce i stanął na środku pokoju zakładając ręce na piersi, spojrzał na mnie wyczekująco.

- Powiedziałam mu, że... - przeniosłam wzrok na swoje dłonie, nie będąc w stanie patrzeć mu prosto w oczy. - Że broniłeś przyjaciela, przez co kilku osobą się to nie spodobało i... i kazałam ci wyjechać, żebyśmy wszyscy byli bezpieczni.

- Chociaż z nim byłaś szczera – prychnął.

- Steve... proszę – przeniosłam na niego smutny wzrok.

- O co mnie prosisz?! - podniósł głos. - Pojechałem z Buckym, żeby mu pomóc. A kiedy chciałem wrócić do swojej rodziny, dowiedziałem się, że nie mogę opuścić Wakandy bez twojego pozwolenia!

- Zrobiłam co należało zrobić – powiedziałam cicho, nadal patrząc na swoje dłonie.

- Co naprawdę należało zrobić, czy co inni mówili ci co powinnaś zrobić. - prychnął pogardliwie. Podniosłam na niego wzrok marszcząc brwi. - Zawsze starasz się wszystkim dogodzić, że zapominasz kim naprawdę jesteś! - krzyknął sprawiając, że drgnęłam wystraszona. Otworzyłam usta, chcąc coś powiedzieć, lecz nie wiedziałam co. Nie dane mi było dłużej się zastanowić, gdy na schodach stanął James.

- Mamo? - spojrzał na nas zaspanymi oczami. - Dlaczego tata krzyczy?

- Nic takiego kochanie - wstałam z kanapy podchodząc do niego – Chodź spać – uśmiechnęłam się do niego, prowadząc go do sypialni.

- Tata jest zły na ciebie? – spytał wlepiając we mnie swoje szare tęczówki.

- Trochę – uśmiechnęłam się przykrywając go kołdrą. - Ale poradzimy sobie. Radziliśmy sobie nawet w trudniejszych sytuacjach. - uśmiechnęłam się do niego, nachylając i całując go w czoło. - Spij, skarbie. - James odwrócił się na bok zamykając oczy, po chwili usłyszałam jak oddycha miarowo, co znaczyło, że zasnął. Wyszłam z pokoju, zamykając drzwi po cichu. Nie zwracając uwagi na Steve'a, chociaż nie wiem czy dalej był w domu, weszłam do sypialni i padłam na łóżko. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, mimo że starałam się je powstrzymać za wszelką cenę. Słowa Steve'a zabolały mnie, mimo że miał sporo racji w tym co mówił. Do tego targały mą wyrzuty sumienia, za to co zrobiłam. Przeżywając to wszystko, nie wiem kiedy usnęłam.

Obudziłam się następnego dnia, orientując się, że nie leże już w poprzek łóżka, tak jak zasypiałam, a do tego jestem przykryta kołdrą. Oznaczało to tylko jedno, Steve musiał być u mnie w nocy i mnie ułożyć. Zrobiło mi się ciepło na sercu, bo mimo tego co zrobiłam, Steve nadal martwił się o mnie i troszczył. Jeszcze większe wyrzuty sumienia zalały moje ciało, gdy to sobie uświadomiłam. Wstałam z łóżka i skierowała się do kuchni, gdzie było słychać, że ktoś tam urzęduje.

- Mama – krzyknął James, zeskakując z szafki i biegnąc do mnie gdy pojawiłam się w progu. - Tata uczy mnie gotować – uśmiechnął się dumnie. Spojrzałam na małego blondyna na którego twarzy gościł szeroki uśmiech. - A potem idziemy razem do zoo. - ekscytował się. Spojrzałam na Steve'a pytająco, aby potwierdzić słowa syna.

Ameryka i JaWhere stories live. Discover now