10. Chwilowa wolność

1.5K 62 1
                                    


Gdy się obudziłam nie wiedziałam, która była godzina, jednak harmider za drzwiami, domyśliłam się, że było dość późno. Nie mając ochoty na żadne kontakty z ludźmi, weszłam do łazienki, nalewając wody do wanny. Zanurzyłam się w ciepłej wodzie i od razu odetchnęłam z ulgą, gdy moje obolały mięśnie rozluźniły się. Syknęłam gdy jeszcze nie do końca zagojone rany, po treningach z nożem, otworzyły się. Oparłam głowę o krawędź wanny zamykając oczy i starając zapanować się nad chaosem w mojej głowie. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Podniosłam głowę, patrząc w stronę drzwi, ze zmarszczonymi brwiami.

- Maddie, to ja Peggy. Przyniosłam ci ubrania. Zostawię je na łóżku.

- Dziękuje – wypowiedziałam cicho, czując dziwną niezręczność na to słowo. Nie przywykłam do uprzejmości ani ze strony innych ani dla innych.

Usłyszałam jak Peggy zamyka za sobą drzwi, zostawiając mnie ponownie w samotności. Wyszłam w końcu z wanny, owijając się ręcznikiem i wracając do sypialni. Spojrzałam na łóżko na którym leżała granatowa koszula i czarne spodnie. Wciągnęłam na siebie ubrania, zapinając granatowe buty i z mokrymi włosami wychodząc na korytarz. Krążyłam po labiryncie korytarzy, nie mogąc się w nic odnaleźć co zaczynało przyprawiać mnie już o lekką panikę. Stanęłam gwałtownie gdy zza zakrętu wyszedł młody chłopak.

- Gdzie jest główna sala? - odezwałam się cicho, czując jak serce obija mi się o żebra. Chłopak podniósł na mnie swój wzrok, zawieszając na mnie swoje piwne tęczówki.

- Akurat tam idę, zaprowadzę cię – uśmiechnął się szeroko, ruszając przed siebie i dając mi znak bym podążyła za nim. Zmierzyłam go podejrzliwym spojrzeniem jednak widząc, jak znowu mnie pogania, ruszyłam za nim powoli. Rozglądałam się na wszystkie strony, wyszukując zagrożenia i w każdej chwili będąc gotowa do ataku. Weszliśmy do wielkiego pomieszczenia i od razu pożałowałam opuszczenia swojego pokoju. Pełno ludzi kręciło się po pomieszczeniu, przekrzykując się nawzajem i przekazując sobie co chwila jakieś papiery. Stałam w progu, w przerażeniu skanując pomieszczeni i gdy już miałam zawrócić do sypialni, usłyszałam głos Peggy.

- Maddie – uśmiechnęła się w moją stronę od razu rzucają wszystko i podchodząc w moją stronę. - Cieszę się, że do nas dołączyłaś – pokiwałam głową, skupiając na niej wzrok. - Jak się czujesz? - zamarłam na to pytanie, nie wiedząc co mam jej odpowiedzieć. Nie pamiętam kiedy ostatni raz usłyszałam takie pytanie lub czy w ogóle je kiedykolwiek słyszałam.

- W porządku – odpowiedziałam powoli, łapiąc gwałtownie za jej nadgarstek, gdy zaczęła podnosić dłoń.

- Spokojnie – zatrzymała swoje ruchy – Nie chce zrobić ci krzywdy. - mówiła spokojnym głosem, patrząc na mnie z troską. Brałam coraz płytsze oddechy, wpatrując się w moją dłoń zaciśniętą na jej nadgarstku. W końcu puściłam ją, odwracając się gwałtownie i żwawym krokiem ruszając korytarzem. Udało mi się odnaleźć drogę do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi, opierając się o nie. Wzięłam drżący oddech, próbując się uspokoić. Cieszyłam się, że byłam tutaj, bo takie zachowanie nie przeszło by w HYDRZE. Jednak żałowałam, że tutaj byłam, bo wszystko wydawało się trudniejsze. Patrzyłam na Peggy, widząc w niej jednocześnie obcą osobę, jak i kogoś znajomego. Harmider jaki tu panował przytłaczał mnie, tak samo jak radość wszystkich osób. Odsunęłam się od drzwi, przyjmując bojową pozę, gdy rozległo się do nich pukanie.

- Maddie? Wszystko w porządku? - błądziłam wzrokiem po drzwiach, nie wiedząc co mam jej odpowiedzieć.

- Tak – wydusiłam w końcu, opuszczając ręce wzdłuż ciała.

Ameryka i JaWhere stories live. Discover now