Sen 1. (Wiktoria)

416 9 3
                                    

/Wiktoria/

Minęło pół rok od śmierci Gabrysia. 3 miesiące siedziałam w otwartym psychiatryku. Teraz jest lepiej bo chodzę tak jak na terapię. Właśnie siedziałam w fotelu na kolejnym spotkaniu z terapeutą.

-Jak się dziś pani czuje?- Spytała się terapeutka.

-Źle.- Powiedziałam cicho.

-Dlaczego?- Zapytała się.

-Od śmierci brata miewam koszmary. Nie mówiłam pani bo nie miałam ochoty.- Powiedziałam patrząc na nią.

-Dlatego pisałam w liście, że będzie pani z pozostałymi opowiadać o swoich najgorszych snach.- Powiedziała kobieta.- Może pani zacząć opowiadać jeśli pani chce.- Powiedziała kiedy westchnęłam.

-Dobrze.- Powiedziałam kiedy kobieta wyjęła notes.- To była jesień. Byłam na cmentarzu. Było wtedy zimno, a w powietrzu unosiła się mgła. Stałam przed grobem brata. W pewnej chwili... Poczułam chłód. Rozejrzałam się. Nikogo nie było. Nagle usłyszałam ciche westchnienie. Następnie słowa "To twoja wina." Głos tej osoby był dla mnie znajomy. Był to głos... Mojego brata. Bałam się. Poczułam lodowatą dłoń. Gwałtownie się odsunęłam. Spojrzałam na osobę która dało dłoń na moje ramie. Przeraziłam się bardziej widząc mojego brata. Wyglądał jak duch. Jednak cofałam się tak szybko, że potknęłam się i upadłam. Kiedy się obudziłam nie mogłam złapać oddechu. Mama musiała dzwonić po karetkę.- Powiedziałam zakładając kaptur na głowie.

-Pani Wiktorio. Ten sen może wnioskować o tym, że obwinia się pani o śmierć brata.- Powiedziała kobieta.- To koniec na dziś. Następne spotkanie ma pani za tydzień o tej samej godzinie.- Powiedziała kobieta gdy wzięłam swój płaszcz i torbę. Następnie wyszłam z pomieszczenia.

Sennik- NiezawodnyWhere stories live. Discover now