18th

5 1 0
                                    

Dzisiaj Draco nie zjawił się dzisiaj w Skrzydle Szpitalnym. Olivia czekała na niego cały dzień, lecz na próżno. Zastanowiło ją to - dotąd przychodził dzień w dzień. Czyżby już o niej zapomniał? Nie, myślała, raczej po prostu był zajęty i nie miał czasu. 

Częściowo była to prawda. Draco istotnie nie zapomniał o niej, a musiał wypełnić swoją misję. Tak, już dzisiaj był ten dzień. Śmierciożercy mieli zjawić się po siódmej wieczorem, aby zapewnić mu wsparcie gdyby doszło do walki. Nikt nie mógł bowiem przewidzieć, jak prędko Zakon Feniksa dowie się, co się dzieje. 

Chłopak nie był na żadnych lekcjach. Kilka razy odwiedził pokój życzeń by upewnić się, że wszystko działa, postał trochę na wieży astronomicznej i posiedział w pokoju zastanawiając się nad sobą. Dużo myślał o Olivii i o tym, jak zareaguje gdy dowie się, że to on zabił Dumbledore'a. Oczywiście zakładając, że mu się to uda. Z pewnością go znienawidzi. 

Wcześniej nie zastanawiał się zbytnio nad tym, jak zareagują inni, gdyż nie miał nikogo, na kim by mu zależało. Teraz jednak zaczął odkrywać, że ma jedną taką osobę i jest nią Olivia. Okropnie czuł się ze świadomością, że go znienawidzi. Przecież ona była święcie przekonana, że Draco ma dobre serce, i to dlatego zechciała z nim rozmawiać. Jak bardzo zawiedzie się na nim? Jedno wiedział na pewno - nie będzie chciała go znać. 

Ich relacja bowiem istotnie przeszła na trochę bardziej zaawansowany poziom, nie wiadomo nawet kiedy. 

****************

Harry wracał właśnie z Pokoju Życzeń, gdzie Ginny ukryła dziennik Księcia Półkrwi. Wszyscy uznali za słuszne, pozbycie się go. Harry zdecydowanie za dużo siedział z nosem w nim i z perspektywy czasu nawet on sam to dostrzegł. 

Szedł pogrążony w myślach o swoim pocałunku z Ginny, gdy naprzeciwko zobaczył profesora Slughorna. Ten zdał się speszony i szybko odszedł. Zjawił się natomiast Ron.

- I co? - spytał wyrywając go z transu

- Co co? 

- No dziennik, schowaliście go? 

- A.. Tak - odparł Harry obserwując, jak Horacy znika za rogiem. 

- Nie miałeś szczęścia nic z niego wyciągnąć.. - bardziej stwierdził niż zapytał Ron. Harry już miał zgodzić się ponuro, lecz doznał oświecenia. Szczęścia. Wystarczy tylko odrobinę szczęścia, którym on akurat dysponował. 

Uśmiechnął się do siebie i pobiegł do swojego dormitorium. Wyjął kufer z pod łóżka i zaczął w nim grzebać w poszukiwaniu małej fiolki. Gdy ją w końcu znalazł, uśmiechnął się do siebie z satysfakcją i zszedł do salonu Gryfonów, gdzie stał zdezorientowany Ron. Hermiona zjawiła się przy nich i widząc, co trzyma Harry, złapała się za głowę. 

- No jasne.. Jakim cudem na to wcześniej nie wpadłam..

- Myślicie, że połowa wystarczy? - Harry uniósł fiolkę na wysokość wzroku i zmrużył oczy

- Raczej tak - odparł Ron. Harry po chwili wahania wlał połowę zawartości fiolki do ust i poczuł, jak ogarnia go euforia, uczucie spokoju, którego dawno nie zaznał. Uśmiechnął się szeroko do siebie.

- Jak się czujesz? - zagadnęła Hermiona

- Wyśmienicie - odpowiedział chłopak zgodnie z prawdą - Naprawdę, czuję się świetnie!

- Pamiętaj.. Slughorn zwykle je wcześniej, idzie się przejść i dopiero wtedy wraca do siebie - przypomniała

- jasne - zgodził się chłopak - No to idę do Hagrida - wypalił bez zastanowienia i ruszył do wyjścia z Pokoju Wspólnego

ʏᴏᴜ sᴀᴠᴇᴅ ᴍᴇ || ᴅʀᴀᴄᴏ ᴍᴀʟғᴏʏWhere stories live. Discover now