26th

6 1 0
                                    

Następnego dnia rano, Bellatrix jak zwykle zjawiła się w Malfoy Manor. Wczoraj Czarny Pan istotnie wpadł w szał i dał jej tydzień na zdobycie przepowiedni. Była więc rozdrażniona i miała ochotę rozszarpać wszystkich i wszystko, chciała zrzucić winę na kogoś innego poza nią samą. Zebrała spore grono śmierciożerców by powiedzieć parę słów i wprowadzić nowe zasady. Gdy wszyscy zgromadzili się przy stole, ta wstała.

- Jak dobrze wiecie, straciliśmy szansę na poznanie przepowiedni - zaczęła powoli krążyć wokół stołu. Jej głos brzmiał nienaturalnie spokojnie, lecz wszyscy wiedzieli, że to jedynie kwestia czasu, aż nie wpadnie w szał - Chcę.. Czarny Pan chce mieć ją jeszcze w tym tygodniu.

Po sali przeszedł szmer niepokoju.

- A ja zamierzam ją dla niego zdobyć. Szantaż był oczywiście moim planem i udałby się z całą pewnością, gdyby DZIEWCZYNA SIEDZIAŁA W LOCHACH! - ryknęła rozpalając ogień w ogromnym kominku. Wszyscy przygotowani byli na jej krzyki, więc nikt specjalnie się nie zdziwił.. co nie znaczy, że się nie bali. Bellatrix w stanie wściekłości, zdolna była naprawdę do strasznych czynów nawet, na swoich najbliższych..

Kobieta już miała zacząć się dalej wydzierać, lecz w żarzącym się kominku dostrzegła kopertę. Sięgnęła po nią i strzepnęła z ognia. Rozwinęła pergamin i zaczęła czytać w milczeniu. W pomieszczeniu zapadła grobowa cisza, niemal wszyscy odwrócili się w jej stronę zaciekawieni, co powstrzymało ją od dalszych wrzasków.

Po przeczytaniu, Bellatrix podniosła wzrok na Narcyzę i Lucjusza.

- Gdzie jest Draco? - spytała prawie szeptem.

Małżeństwo spojrzało po sobie ze zmieszaniem.

- Chyba w pokoju..

- Przyprowadzić go! - zagrzmiała kobieta i od razu jakiś początkujący śmierciożerca teleportował się na górę, by za chwilę wrócić.

- Nie ma go w pokoju..

- Bello, po co Ci Draco? - spytała Narcyza.

- A po to - pomachała listem w powietrzu - że Draco był i ciągle pozostaje w dobrych kontaktach z tą dziewuchą, dam sobie głowę uciąć, że bez wahania oddał ją jej ojcu!

Zapadła cisza.

- "Dziękuje za wszystko" - przeczytała na głos - Wiecie co to może oznaczać? I kto, u licha, pozwolił ją wypuścić z lochów?! - darła się nie wzbudzając już tym na nikim wrażenia.

- Ja - odparła wyjątkowo śmiało Narcyza i podniosła się z krzesła. Może i bała się Czarnego Pana, lecz Bella była jej siostrą - Ośmielę się twierdzić, że Twój plan tak czy siak zostałby zaprzepaszczony. Nie wiem czy zauważyłaś, ale użyli do teleportacji skrzata, równie dobrze mógł aportować ją z lochów. Poza tym dziewczyna niczym nie zasłużyła sobie na standardy godne więźnia - mówiła bez cienia strachu w głosie - Nie pozwolę Ci winić mojego syna nawet, jeśli faktycznie puścił ją wolno.

Bellatrix jednak zamiast być wściekła, uśmiechnęła się do siebie złowieszczo. Wpadła na pewien plan. Plan, który nie miał prawa się nie udać.

- Tym razem zdobędziemy tą przepowiednię - oświadczyła wracając na swoje miejsce przy stole. Przywołała pióro i zaczęła skrobać coś na czystej kartce pergaminu.

**********

Olivia wstała o dziesiątej i od razu zerknęła na swój parapet - nic. W nocy specjalnie zostawiła otwarte okno, by w razie czego sowa Draco nie miała problemu z wrzuceniem żadnego listu. Była nieco rozczarowana, lecz pocieszała ją myśl, że może jeszcze Draco nie wstał (było to mało prawdopodobne, gdyż ślizgon zawsze wstawał skoro świt). Bardziej od bycia ignorowaną przerażał ją fakt, że chłopakowi mogła stać się jakaś krzywda. Odrzucała tą myśl od siebie, co nie zmienia faktu, że ona wciąż siedziała z tyłu jej głowy nie dając jej spokoju.

ʏᴏᴜ sᴀᴠᴇᴅ ᴍᴇ || ᴅʀᴀᴄᴏ ᴍᴀʟғᴏʏDonde viven las historias. Descúbrelo ahora