5th

19 2 1
                                    

Ferie zbliżały się wielkimi krokami, a śnieg wciąż obsypywał błonia warstwą białego puchu. Sezon na chodzenie do Trzech Mioteł na kufel Piwa Kremowego został już dawno uznany za otwarty. Olivia, Dafne i Astoria wybrały się do Hogsmeade na małe zakupy. W pierwszej kolejności odwiedziły Miodowe Królestwo i kupiły dużo słodyczy: czekoladowych żab, kociołkowych piegusków, krwotoczków truskawkowych i wiele innych. Następnie udały się do Wrzeszczącej chaty, która jednak nie dała się im zbliżyć bardziej niż na 10 metrów. Zmęczone i wyziębione poszły do Trzech Mioteł i tam zamówiły po kuflu Kremowego Piwa. Wracając opowiadały sobie swoje plany na ferie.  Siostry zdradziły, że jak co roku jadą w odwiedziny do Malfoyów, lecz nie były tym faktem przygnębione. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie, zwłaszcza Astoria, która już od kilku lat miała słabość do blondyna. 

Nagle Dafne pisnęła i odwróciła się szybko za siebie czując przeszywające zimno na karku. Kilka metrów za dziewczynami stali Marcus, Louis i.. Draco. Dafne poczuła śnieg za szalikiem, lecz zamiast zrobić im jakiekolwiek wyrzuty, sama chwyciła w garść śnieg i ulepiwszy dużą śnieżkę, rzuciła nią w stronę chłopaków. Oni nie pozostali jej dłużni i po chwili trwała już w najlepsze prawdziwa bitwa na śnieżki, do której włączyła się też Astoria. Olivia przewróciła oczami i odeszła w stronę zamku. Nie lubiła śniegu. Zimno i wilgoć, według niej, były najgorszym możliwym połączeniem. 

- A ty co Thompson, wymiękasz? - rzucił za nią Draco. Olivia nie odwracając się pokazała mu środkowego palca i weszła do zamku przeklinając blondyna właściwie to nie wiadomo za co. Denerwował ją bez żadnego konkretnego powodu, może to przez jego zawyżone ego i pewność siebie? A może jego rozwiązłość w stosunku do dziewczyn? Być może z tych dwóch powodów. W każdym razie w najbliższym czasie nie będzie musiała na niego patrzeć. Już jutro jedzie do domu, więc nie będzie miała konieczności oglądania osób, których nie lubiła.  

Ona i Esme, która dopiero co skończyła się uczyć, udały się na ostatnią kolację i tak się napchały, że powrót do lochów sprawił im nie lada trudność. Tak czy inaczej poczuły ulgę gdy znalazły się wreszcie w dormitorium i mogły spokojnie spakować swoje walizki bez użycia rąk, czy też nawet wstawania z łóżka. Jedno proste zaklęcie i wszystkie kufry stały już spakowane. 

- Wiesz.. tak naprawdę, to dzisiaj się nie uczyłam - wyznała Esme - zerkając w stronę Olivii - Adrian zaprosił mnie do Trzech Mioteł.

Blondynka zmarszczyła brwi.

- Więc czemu mi tego po prostu nie powiedziałaś? 

- Nie bądź zła, proszę - poprosiła Esme. Bardzo lubiła się kłócić, lecz nie ze swoją najlepszą przyjaciółką. - Nie chciałam żebyś pomyślała, że olałam Cię dla chłopaka 

- Nie jestem zła - sprostowała szybko Olivia. Cieszyła się, że dziewczyna w końcu nawiązuje bliższe relacje ze swoim obiektem westchnień - Lepiej opowiadaj, jak było! - Esme uśmiechnęła się i podniosła do siadu zupełnie zapominając o swoim bolącym brzuchu. 

********************

Harry i Ron rozmawiali właśnie o nowej dziewczynie tego drugiego. Powiedzmy, że następny mecz gryfonów przyniósł im zwycięstwo, do czego znacznie przyczynił się Weasley. Harry również wziął udział w tym meczu i rzecz jasna złapał złotego znicza, lecz bez doskonałego obrońcy, jego starania poszłyby na marne. Po wygranej Gryffindoru, w pokoju wspólnym wybuchło mało przyjęcie, którego Ron stał się bohaterem. To właśnie wtedy Lavender Brown, która, (jak się okazuje), od dawna miała go na oku, pocałowała go początkując tym samym związek między nimi. Hermiona przepłakała ten wieczór na ramieniu Harrego i od tego czasu nie odezwała się słowem do Rona. Właściwie to Harry znalazł się między młotem a kowadłem. 

Ron opowiadał o swojej dziewczynie z zapałem i mimo, że jego przyjaciel miał już tego po dziurki w nosie, nic nie powiedział uśmiechając się jedynie sztucznie i kiwając głową. Myślami był daleko kombinując intrygę wyciągnięcia ze Slughorna potrzebnych informacji. W między czasie oczywiście był jeszcze na paru spotkaniach z Dumbledore'em, który ukazał mu więcej wspomnień z dzieciństwa Voldemorta, lecz to wspomnienie wciąż było najważniejsze i absolutnie niezbędne. 

- Myślisz, że Hermiona długo się będzie na mnie wściekać? - spytał Ron z powątpiewaniem, na co Harry otrząsnął się z niepożądanych teraz myśli i pokiwał głową

- Myślę, że tak. 

Weasley westchnął i opadł na łóżko. Był zmęczony tymi ciągłymi nienawistnymi spojrzeniami dziewczyny w jego stronę. 

- To nie moja wina, że jest taka zazdrosna - stwierdził po chwili

- Masz rację, ale to dziewczyna - uśmiechnął się z rozbawieniem Harry i oboje zaśmiali się - Ja już się chyba położę - dodał i odsuwając od łóżka swój spakowany kufer, położył się zdejmując okulary - Dobranoc

Next Day 

Express Hogwart wyruszył z Hogsmeade do dworca King's Cross punktualnie o godzinie 11.00. Harry oczywiście zajął przedział z Ronem, z którym nie chciała usiąść Hermiona, więc podróżowali we dwójkę. Dziewczyna tych ferii zdecydowanie nie miała spędzić w Norze. 

Podróż minęła dość szybko, choć trwała kilka godzin. Na dwrocu King's Cross było jak zwykle tłoczno i głośno. Pierwszoroczniacy rzucali się w ramiona stęsknionych rodziców a starsi witali się z nimi krótkim uściskiem. Rodzice Olivii pracowali akurat w Ministerstwie, więc dziewczyna musiała sama wrócić do domu. Przeteleportowała się pod rezydencję Thompsonów i weszła do do budynku kierując się bezpośrednio do swojego pokoju. Poleciła skrzatowi rozpakować jej walizki i rzuciła się na łóżko od razu zasypiając.

**********

Draco od razu po wejściu do Malfoy Manor wiedział, że mają gości. Szydercze śmiechy pochodzące z salonu jasno wskazywały na to, że odbywało się właśnie spotkanie śmierciożerców. Draco zwykle nie brał w nich udziału i po prostu na ich okres zamykał się w swoim pokoju modląc się w duchu, aby spotkanie jak najszybciej dobiegło końca. Jednak tym razem został zawołany przez swoją matkę. Stając w progu wejścia do salonu ujrzał, że stół istotnie jest zajęty a Narcyza uśmiecha się do niego słabo. Zajął miejsce między nią a Lucjuszem, gdy ujrzał przy stole kogoś jeszcze. Na widok tej osoby zawsze ze strachu wywracały się w nim wszystkie wnętrzności. Voldemort w najelegantszym fotelu siedział spokojnie z Nagini na szyi i obserwował młodego Malfoya, co było dla niego nie tyle niezręczne, co przerażające. W pomieszczeniu zapadła cisza. Przerwał ją Czarny Pan podnosząc się powoli, na co wszyscy opuścili wzrok. Powolnym krokiem nadszedł Draco od tyłu i położył swoje białe i kościste dłonie na szmaragdowym wykończeniu krzesła. Chłopak bezgłośnie przełknął ślinę nie widząc tego, co dzieje się za nim. Nie wiedział, dlaczego tym razem musiał tu być. 

ʏᴏᴜ sᴀᴠᴇᴅ ᴍᴇ || ᴅʀᴀᴄᴏ ᴍᴀʟғᴏʏWhere stories live. Discover now