4th

23 1 1
                                    

Tegoroczne ferie Dracona Malfoya wcale nie zapowiadały się dobrze. Voldemort obrał sobie Dwór Malfoyów jako swoją siedzibę, więc powrót do domu wcale nie był dla chłopaka miłą perspektywą. Nie wiadomo czy nie zechce go zwerbować do kręgu śmierciożerców, (wiedział, że prędzej lub później to nastąpi, lecz nie był jeszcze gotowy). Jakkolwiek zły był jego ojciec, Draco nie chciał iść w jego ślady. Nie chciał zostać śmierciożercą, do czego nie mógł oczywiście się przyznać. Nie był złym człowiekiem nawet, jeśli trudno było w to uwierzyć.

Po kolacji wraz z resztą ślizgonów udał się do pokoju wspólnego, gdzie usiadł wlepiając wzrok w kominek. Pansy usiadła mu na kolanach na co on zaregował lekkim uśmiechem obejmując ją w talii. Odwzajemnił pocałunek leniwie i momentalnie zapomniał o swoich zmartwieniach. Wiedział, że nie kocha Pansy, lecz mimo wszystko lubił przebywać w jej towarzystwie. Zaczął z uśmiechem na ustach słuchać tego, co miała mu do powiedzenia obserwując ruchy jej warg. Zapragnął tę noc spędzić z nią, gdyż wiedział, że wtedy na pewno byłaby ona udana, a do głowy nie napływałyby mu nieustannie ciemne scenariusze z udziałem Czarnego Pana. Przeprosił więc swoje towarzystwo i biorąc za rękę dziewczynę, udali się do jego prywatnego dormitorium, które uzyskał z niewielką pomocą swojego ojca.  Popchnąwszy lekko dziewczynę na ogromne, dwu, (lub nawet więcej), osobowe łóżko, zdjął jej szmaragdowy sweter i zaczął obcałowywać każdy centymetr ciała dziewczyny. Z ukrywanym zachwytem wsłuchiwał się w jej przyspieszony oddech będący reakcją na jego dotyk. Pansy zjechała dłonią do jego rozporka rozpinając go na oślep. Draco zaśmiał się cicho i pozbawiając ich resztek ubrań, wyruszyli razem w podróż ku rozkoszy.

********************

- Nie ogarnę tego! - jęknęła Olivia bijąc się poduszką po głowie. Esme westchnęła i zabrała jej przedmiot pocierając skronie. Jutro miał odbyć się sprawdzian z Obrony Przed Czarną Magią, na którego blondynka nie miała czasu się wcześniej uczyć. Był wieczór, a właściwie to prawie noc, a jej przyjaciółka próbowała wbić jej cokolwiek do głowy, ( co było niemożliwe, gdyż znużenie Olivii sięgało zenitu).

- Ogarniesz, spójrz - westchnęła ponownie Esme stukając palcem w ruszający się, pogrubiony tekst na stronie sto-dwudziestej siódmej. - Musisz się tylko skoncentrować! Spróbuj jeszcze raz - kiwnęła głową w stronę dzbanka. Tematem sprawdzianu było rzucanie zaklęć niewerbalnych i miał on mieć charakter praktyczny, (zero kartek i długopisów). Olivia przetarła oczy i spróbowała się wysilić. Wyciągnęła różdżkę w stronę dzbanka i pomyślała: Aquamenti . Esme zerwała się z miejsca i zerknęła do środka. Po jej minie blondynka wywnioskowała, że znowu się nie udało.

- Dobra, jebać to, od kiedy z resztą ja się przejmuję ocenami? - przewróciła oczami i podniosła się przeciągając - Będzie co będzie, a teraz idę spać - ziewnęła i udała się w stronę swojego dormitorium. Jej współlokatorka zrobiła to samo.

********

- Powiedział, że muszę od niego wyciągnąć prawdziwe wspomnienie - zakończył Harry i podniósł wzrok na swoich przyjaciół. Siedział na fotelu w pokoju wspólnym Gryffindoru, który był praktycznie pusty, i opowiadał o swojej wizycie w gabinecie Dumbledore'a czując wszechobecne ciepło pochodzące z żarzącego się kominka. Hermiona zerknęła na Rona i w końcu usiadła na kanapie nie odrywając wzroku od Harrego.

- Masz już jakiś pomysł, jak to zrobić? - spytała starając się uchwycić jego spojrzenie

- Jeszcze nie, ale przecież mnie lubi. Na pewno coś przyjdzie mi do głowy - stwierdził, co nie spodobało się jego przyjaciółce, która musiała mieć plan na każde wydarzenie swojego życia.

- Na Twoim miejscu, Harry, ferie poświęciłabym na wymyślenie czegoś - podsunęła zdecydowanie - Dumbledore nie bez powodu twierdzi, że to bardzo ważne zadanie - spojrzała znacząco na Rona oczekując jego poparcia.

ʏᴏᴜ sᴀᴠᴇᴅ ᴍᴇ || ᴅʀᴀᴄᴏ ᴍᴀʟғᴏʏTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon