2. Powiedz, że żartujesz.

6.5K 264 372
                                    

Weekend minął stosunkowo spokojnie. Na tyle ile mogłam, spędziłam go z rodzicami, ale w niedzielę wieczorem, pilnie musieli wyjść na jakieś spotkanie, więc zasnęłam nim wrócili.

Jest poniedziałkowy ranek, a ja mam ochotę umrzeć. Odkąd wstałam, dzieją się same złe rzeczy. Zacznijmy od tego, że musiałam uderzyć tym małym, cholernym palcem w szafkę, przy okazji zrzucając z niej telefon. Na szczęście nic mu się nie stało, ale jednak. Moje włosy nie chciały się układać, przez co miałam ochotę jeszcze bardziej je skrócić. Ciekawe, co jeszcze się dzisiaj ciekawego zdarzy.

Zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie, ale odkąd weszłam do kuchni, coś mi nie pasowało. Tata nie pił kawy jak zwykle, a mamy w pomieszczeniu nie było w ogóle. To kompletnie zaburzało monotonność dnia. Odkąd pamiętam, nasze poranki wyglądały tak samo. Nie było dnia, gdy coś było inaczej, aż do dzisiaj. Mężczyzna siedział przy wyspie kuchennej, podpierając głowę na ręce i intensywnie nad czymś myślał. Jestem pewna, że nawet nie widział, że znalazłam się w kuchni. Coś tutaj ewidentnie nie grało.

— Halo tato, coś się stało? — zapytałam, machając mu przed twarzą ręka. Ten nagle wybudził się z transu, potrząsając głową i spojrzał na mnie, jak na kosmitkę.

— Co? — zapytał, tak jakby sam siebie, a po tym nagle się otrząsnął. — Nie, nie. Wszystko w porządku, słońce — powiedział, niby przekonującym tonem, ale ja tego nie kupiłam. Mruknęłam pod nosem ciche 'okej' i wyszłam z pomieszczenia, trafiając na mamę.

Była zdecydowanie bardziej blada niż zwykle. Nie miała na sobie spódnicy i koszuli, jak to zwykle bywało, a dresy i jakąś koszulkę taty. Coś w tym domu dzisiaj nie grało, a ja za cholerę nie wiedziałam co. A raczej nie zapowiadało się, abym wiedziała. Kobieta wyminęła mnie, kompletnie nic nie mówiąc, a ja zaś jęknęłam pod nosem. Nie wiedziałam co się tutaj dzieje, co było powodem mojej wielkiej frustracji.

Stwierdziłam, że postaram się dowiedzieć czegoś więcej, jak tylko wrócę ze szkoły. Nie miałam już zbyt wiele czasu, a raczej poranna piesza wycieczka do szkoły nie była szczytem moich marzeń, więc musiałam się pośpieszyć, aby zdążyć na autobus. Skierowałam się na górę, aby wziąć plecak oraz telefon. Gdy tylko miałam wszystko, czego potrzebowałam, ruszyłam do drzwi wyjściowych. Oznajmiłam jeszcze, że wychodzę i byłam w drodze na przystanek.

***

— Naprawdę? Projekt integracyjny? — rzuciłam z irytacją, wychodząc z sali lekcyjnej. — Chyba im się w dupach poprzewracało — warknęłam. Jestem w ostatniej klasie i ostatnie czego potrzebuję, to jakiś projekt, który ma zjednoczyć klasy. Prawda jest taka, że i tak wszystko po nim wróci do normy. Ci, który się nienawidzili, dalej będą to robić.

— Ty się módl, żebyś na jakiegoś pustaka nie trafiła — zaśmiała się Tessa, zarzucając mi na ramię swoją rękę. Poprawiłam swoje czarne włosy, zarzucając je do tyłu i westchnęłam. Nie dość, że rodzice są w innym świecie, to dodatkowo muszę się przejmować jakimś projektem. Lepiej być po prostu nie mogło.

Ustawiłyśmy się w kolejce, aby wylosować osobę do projektu. Nie byłam ani trochę zadowolona, bo nie wiedziałam na kogo trafię. W najgorszym wypadku będę to robić z Holly, która raczej żywa nie wyjdzie z mojego domu. Ten rudy osobnik był niesamowicie głupi, a do tego zaliczyło ją większa część Boulder City High School. Chyba w każdym liceum jest taka jedna dziewczyna, która jest uważana za szmatę, ale mimo wszystko duża część osób się jej boi.

Losowanie działało na zasadzie, że osoby z ostaniej klasy losowały między swoim rocznikiem, a reszta między swoim. W sumie to logiczne. Jedyne o co prosiłam, to o to, abym nie wylosowała jakiegoś pseudo piłkarzyka, który ma inteligencję na minusie, a jedyne co mu wychodzi, to bieganie dziewięćdziesiąt minut za piłką niczym pies. Drugim skrajnym przypadkiem była dziewczyna z watahy Holly, która również jest głupia, jak przedstawiciele grupy piłkarzy. Dodatkowo, jej ulubionym zajęciem było bieganie za przystojnymi chłopakami oraz gansterami z osiedla. A w Boulder City było ich wielu.

Setting Fire To HellWhere stories live. Discover now