14. Jesteś zazdrosna.

4.5K 244 726
                                    

  Mama nie zadawała wiele pytań, jak wróciłam do domu. Matczyny instynkt pewnie jej podpowiadał, że coś jest na rzeczy. Spytała jedynie o Aidena, a następnie pozwoliła mi w spokoju iść spać.

Przez długi czas nie mogłam zmrużyć oka. Obraz sprzed chwili wypalał mi oczy, powodując okropne samopoczucie. Nie mogłam mieć mu tego za złe, bo nie byliśmy razem, ale myślałam, że sytuacja z balu coś znaczyła.

Myliłam się.

Było mi jedynie przykro, że nie zostałam potraktowana poważnie. Faktem było to, że może i chłopak był pod wpływem, ale mimo wszystko, bolało.

Dostałam mnóstwo wiadomości od Sophii, na które natychmiast odpowiedziałam, bo nie chciałam, aby się martwiła. Oczywiście przedstawiłam jej sytuację ze szczegółami, nie szczędząc złośliwych komentarzy.

A teraz siedziałam z kubkiem parującej herbaty w dłoni, patrząc pusto w ścianę przed siebie. Była siódma rano, a ja spałam zaledwie sześć godzin. Mimo to, nie byłam zmęczona. Aiden wrócił – a raczej odwiozła go Poppy – niecałe piętnaście minut temu, a ja jedynie pomogłam mu się dostać do pokoju. Chłopak mocno zabalował, więc kac był murowany.

Dostałam kilka wiadomość od Pereza, który – niby – się martwił, co się ze mną stało. Jednakże ze względu na okoliczności, na żadną nie odpowiedziałam. W zasadzie nie obchodziło mnie to, co zrobi.

Wiedziałam jednak, że nie mogę pokazać, ażeby coś mnie ruszyło, więc miałam zamiar wrócić po południu do tamtego domu.

Musiałam grać twardą.

Tym samym chciałam się również zdystansować od chłopaka. Musiałam to zrobić, aby nie dokładać sobie cierpienia. Może i za bardzo to przeżywałam, ale on naprawdę zaczął mi się podobać.

Byłam tak głęboko w dupie.

***

     Stanęłam przed drzwiami mojego chwilowego domu, po czym biorąc głęboki wdech, weszłam do środka. Musiałam udawać, że mnie to nie ruszyło. Sama nie byłam pewna, jak długo tak pociągnę, ale miałam nadzieję, że jakoś się uda.

Zdjęłam kurtkę oraz buty, po czym, idąc na palcach, chciałam wejść na górę. Jednak nim zdążyłam to zrobić, przede mną wyrósł Perez, przyglądając się z rękami założonymi na piersi.

— Gdzie byłaś? — zapytał, lustrując mnie wzrokiem. Przymknęłam powieki, myśląc, co odpowiedzieć, a moje dłonie samoistnie zacisnęły się w pięści.

— Tu i tam — mruknęłam, chcąc ominąć jego osobę. Jednak chłopak zagrodził mi przejście, kładąc dłoń na moim ramieniu. Ruchem ciała strzepałam jego rękę, ale i tym razem nie odpuścił.

— Coś się stało? — zapytał, a ja nie mogłam powstrzymać prychnięcia. Pokręciłam głową, tym razem udolnie odchodząc od niego, przy okazji słysząc jego westchnienie.

   A wzdychaj sobie.

  Weszłam powoli po schodach, uważnie stawiając kroki. Musiałam jakoś zagłuszyć swoje myśli, jednak nawet w najmniejszym stopniu nie potrafiłam. Widok z nocy wyrył się w mojej pamięci, skutecznie o sobie przypominając. Nie potrafiłam odgonić od siebie tej pieprzonej zazdrości, która wypełniała każdy zakamarek mojego ciała.

Rzuciłam się na łóżko, przykładając poduszkę do twarzy. Wszyscy moi znajomi byli na porządnym kacu, więc jakiekolwiek wyjście odpadało. Do salonu też nie mogłam zejść, bo urzędował w nim Perez. Jedyne, co mi pozostawało to bezczynne leżenie na miękkim materacu.

Setting Fire To HellDonde viven las historias. Descúbrelo ahora