3

1.6K 53 5
                                    

ANASTASIA

Anthony opierał się lewą ręką o blat wielkiego drewnianego stołu, który stał przy jednej ze ścian w pokoju wspólnym prefektów. Stałam tuż przed nim uważnie obserwując jak wolną dłonią wskazuje na różne tabele i tabelki w księdze, którą mieliśmy uzupełniać po każdym obchodzie.

- W sumie to tyle z tej formalnej strony. - Uśmiech, który nie schodził z jego twarzy ponownie skierował w moją stronę po czym z hukiem zamknął księgę.

- Nie wygląda to łatwo. - Przyznałam drapiąc się krótko po głowie, która powoli zaczynała eksplodować od nadmiaru nowych informacji.

- Tak ci się tylko wydaje, spokojnie dasz radę. Poza tym po to tu jestem - Pochylił się lekko nade mną i ponownie uniósł w górę kąciki pełnych ust. Intensywny, męski zapach dotarł do moich nozdrzy na co lekko się uśmiechnęłam. Skądś go znałam... ale skąd? - żeby w razie czego służyć pomocą.

Anthony wyglądał na miłego chłopaka, widziałam, że się starał mi wszystko dokładnie wytłumaczyć a za każdym razem gdy coś mi wyjaśniał nie odwracał wzroku co pokazywało jak pewnym siebie był człowiekiem. Pierwszy raz od dawna czułam miłe łaskotanie w brzuchu i nie mogłam przed sobą ukryć, że lekko mnie to dziwiło.

Anthony mimo zadbanego wyglądu nie był w moim typie więc nie do końca rozumiałam skąd ta reakcja? Nie podobał mi się ani trochę a jednak stojąc krok od niego czułam, że jeszcze chwila a się na niego rzucę.

Musiałam odrzucać to dziwne uczucie, które towarzyszyło mi od początku "szkolenia", przed którymi tak właściwie ostrzegała mnie Cho. Podobno zaliczył prawie połowę jej roku co było na prawdę efektowną liczbą i gdyby to wszystko podliczyć byłby pewnie na trzecim miejscu w szkole pod względem zaliczania dziewczyn.

Zaraz po Malfoyu i Blaisie.

Ble.

- Dzięki. Jak będę potrzebować pomocy na pewno się zgłoszę.

- Pierwszy dyżur masz już popojutrze. Niestety nie ze mną. - Teatralnie spuścił wzrok w dół i przyjął minę smutnego lecz nadal zainteresowanego moją osobą chłopaka. Uśmiechnęłam się przepraszająco i odwróciłam w stronę tablicy, na której widniał grafik.

- Z tego co widzę mam go z Hufflepuffem.

Anthony podchodził coraz bliżej ignorując fakt, że stawiam kroki w każdą stronę byleby nie stać obok niego. Starałam się myśleć rozsądnie i nie ulec jego urokowi, który podobno działał na wszystkie będące z nim sam na sam laski. Nie mogłam być jedną z tych dziewczyn.

Jeszcze chyba nigdy żaden chłopak tak otwarcie ze mną nie flirtował i lekko mnie to peszyło.

- Jeśli to wszystko to już sobie pójdę. Muszę poćwiczyć transmutacje przed jutrzejszym dniem.

Kłamałam, w planach miałam kompletnie co innego i myślami siedziałam już przy stole w trzech miotłach w towarzystwie przyjaciół. Cała nasza trójka nie czuła się najlepiej po sobotniej nocy i musieliśmy wyjść by odreagować.

- Odprowadzę cię do pokoju wspólnego. - Zaproponował znów podchodząc bliżej i uderzając mnie zapachem swoich perfum, który teraz już rozpoznałam. Była to mieszanka zwykłej wody kolońskiej i nielegalnego eliksiru, który miał na celu przyciągać płeć przeciwną. - Może pomogę ci trochę w nauce?

- Nie trzeba, na dole czeka na mnie Cho i Roger. - Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o tym jak bardzo będzie zdziwiony, że nie uległam. Ten eliksir działał niezawodnie lecz tylko do momentu, w którym ktoś go nie rozpozna. Nadal pachniał zachęcająco i wybitnie pociągająco lecz nie miał w sobie tej samej mocy co parę sekund wcześniej. - Do zobaczenia.

Mój błądWhere stories live. Discover now