Rozdział Dziewiętnasty

305 9 84
                                    

- Ten pozbawiony kręgosłupa, kruchy, stary robak naprawdę myśli, że zrobi z nas głupców, kryjąc się za maskaradą redaktora gazety! – Ania z głośnym łomotem schodziła po schodach budynku The Globe, a Gilbert podążał za nią. – On nie jest redaktorem! Jest niczym więcej jak wstrętnym karaluchem, który celowo ukrywa się w ciemności! Jak on śmiał... - Ania przerwała nagle, a Gilbert prawie na nią wpadł. – Jak śmie mówić takie rzeczy o moim artykule! Przeczytał tylko jeden akapit zanim rzucił mi go z powrotem, prosto w twarz! Przykro mi, że tak bardzo brakuje mu zasad i poczucia sprawiedliwości, że nie jest w stanie odróżnić dyktatora od trzmiela. Jego uwagi są ostatecznym dowodem na to, że dziennikarska uczciwość umarła. – Dramatycznie opuściła ramiona i spojrzała na swoje stopy.

- Nie przeczę, że jego zachowanie było dość... surowe. Wiem, że niektórzy starsi lekarze z czasem tracą swoją wrażliwość, może on też przez lata stał się nieco nieugięty? – Gilbert próbował uspokoić Anię i samemu zachować spokój. Zawsze nie znosił ludzi dręczących innych, a jeśli chodziło o Anie to naprawdę potrzebował wszystkich swoich sił, żeby nie wtargnąć tam z powrotem i nie wdać się w gorącą dyskusję z panem Cooperem, redaktorem naczelnym.

Ania podniosła swoją skórzaną teczkę i potrząsnęła nią, złorzecząc.

- Och, już ja mu pokażę co znaczy być nieugiętym! Poczekaj tylko! Pan Cooper będzie błagał, żebym ustąpiła, kiedy z nim skończę! Pożałuje dnia, w którym nazwał mnie wścibskim człowiekiem, pokażę mu...

- Gilbert Blythe? I Ania Shirley-Cuthbert? To naprawdę wy?

Oboje odwrócili się w tym samym czasie i zobaczyli Prissy Andrews, która szła w ich stronę. Wyglądała naturalnie pięknie w bladej sukience, która płynęła za nią, gdy się do nich zbliżała, by w końcu stanąć przed nimi.

- Prissy? Jeju, nie spodziewałam się spotkać cię w Toronto! Co tutaj robisz? – zapytała Ania. Na jej twarzy malował się szok, a jej gniew natychmiast ustał. Prissy przytuliła ją, a następnie pomachała Gilbertowi na powitanie. Chociaż nigdy tak naprawdę nie dogadywali się w szkole to komentarze Anie powodowane dobrymi intencjami uchroniły Prisyy przed bardzo niefortunnym i pozbawionym miłości małżeństwem z panem Pchilipsem. To wydarzenie pozostawiło między dziewczynami nienazwaną więź, która nigdy nie została zerwana.

- Ja? – zdziwiła się Prissy. Nie rozumiała, dlaczego Ania nie zdawała sobie sprawy z jej statusu. – Jane nic ci nie powiedziała?

- Jane? – Ania zmarszczyła nieco brwi, po czym zmusiła się do uśmiechu. – Musiała zapomnieć wspomnieć o wielkiej przygodzie, którą na pewno tutaj rozpoczęłaś. – Próbując ukryć swoje zmieszanie i ze względu na Prissy szybko dodała: - Znasz Jane. Zawsze zapomina o wszystkim innym, z wyjątkiem tego co znajduje się tuż przed jej nosem.

Prissy tylko przewróciła oczami. Była zbyt przebiegła, żeby nie zdawać sobie sprawy z tego, że Ania próbowała złagodzić swoje zakłopotanie, wynikające z tego, że najwyraźniej cała rodzina Andrews nie była obecnie dumna z ambicji dziewczyny.

- Jestem pewna, że celowo nic o tym nie wspomniała, zapewne na prośbę mojego ojca. – Machnęła ręką w stronę wyniosłego budynku za nimi. – Mój narzeczony, Everett Lewis jest dziennikarzem w The Globe. – Ania dostrzegła błysk pierścionka na dłoni koleżanki, gdy z powrotem opuściła ją wzdłuż swojego boku. – Chodzę na lekcje pisania na maszynie i jestem tutaj by przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną. Everett pokochał pomysł wspólnej pracy, chociaż to sprawia, że mój ojciec wzdryga się za każdym razem, kiedy tylko widzi maszynę do pisania i nawiedza go myśl, że ja mogłabym jej używać.

- Nie wiedziałem, że się zaręczyłaś Prissy! Gratulacje! – powiedział Gilbert, uśmiechając się do niej, a ona my podziękowała.

- Everett niczego nie ma ani koneksji rodzinnych, ani odpowiedniego statusu, dlatego mój ojciec nienawidzi tego pomysłu od pierwszego dnia. I pewnie dlatego nic o tym nie słyszałaś. I nie ma znaczenia, że zarabia on niemal równie dobrze jak mój ojciec... Boże, zapomnij, żeby pozwolił komuś samodzielnie rozwijać się na tym świecie, nie polegając wyłącznie na przywilejach i koneksjach. – Po raz kolejny przewróciła oczami. – Wchodzicie do środka? Może mogłabym was przedstawić?

Sygnowane Czerwoną Pieczęcią (tłumaczenie Sealed With Red Wax) ✔️حيث تعيش القصص. اكتشف الآن