Rozdział Piętnasty

335 14 27
                                    

Kiedy weszli z powrotem do sali balowej tłum już zbierał się w oczekiwaniu na Nowy Rok. Wszyscy ucichli, kiedy Józefina stanęła na szczycie schodów i odchrząknęła.

- Moi drodzy przyjaciele! Nie macie pojęcia jak bardzo raduje mnie widok, każdej z twarzy w tym tłumie, która przybyła tu, by świętować Nowy Rok i nowe stulecie. Wszyscy jesteście niczym moja rodzina i cenię sobie poprzedni wiek, który razem spędziliśmy, ale teraz zaczynamy nowy. Razem. Zgodnie z tradycją, nasza inspirująca Ania Shirley-Cuthbert wyrecytuje własny wiersz, by wprowadzić nas w Nowy Rok w otoczeniu pięknych słów.

Ania podeszła do Jo i stanęła u jej boku, z Dianą, która dotrzymała swej obietnicy. Pierwszą rzeczą, którą Ania dostrzegła w tłumie były rude włosy Catriony. Zdenerwowanie zaczęło opuszczać jej brzuch i owijać się wokół gardła. Bała się odezwać, bała się, że zamiast słów z jej ust wydobędzie się jedynie pisk. Przeszukiwała resztę tłumu do momentu, gdy znalazła twarz, której widok sprawił, że zdenerwowanie natychmiast zmniejszyło swoją siłę. Uśmiech Gilberta był zachęcający, ale to jego oczy były najcudowniejsze – były pełne miłości. Miłości skierowanej do niej i tylko do niej. Nie miało znaczenia, czy jej wiersz nie okaże się najwspanialszym, jaki kiedykolwiek napisano, czy też zapomni o którymś wersie w trakcie recytacji. On i tak nadal by ją kochał i tylko to się liczyło. Wzięła głęboki oddech i pozwoliła słowom wypłynąć ze swych ust i wirować po pokoju.

Minęło sto lat i kolejne tyle minie

To nie ostatnia godzina, czy bogów przebiegłości.

Życie jest tak ulotne i szybko przeminie

Kradnie nasze dni, nie zostawiając pozostałości.

Ten nagły koniec czasu powinien nas zatrzymać

A jednak bez żalu do przyszłości pędzimy

Bezpieczni, dzięki temu czego nie widzimy

Zaślepieni ignorancją, nie możemy radości otrzymać

W naszych nadziejach, będących wciąż niewidocznymi

Lecz nienaruszonymi i realnymi, jeśli będziemy ich poszukiwać.

Dreszcz emocji nie dotknie tych, będących potulnymi

Oni są zmuszeni, by brać miast mówić i rozpatrywać.

Wraz z umierającym rokiem tonie smutek,

Niczym jezioro cienkim lodem skute

Który pozwala, by wrzało w głębi własnych wnętrzności,

Póki nie pęknie z wyzwalającej radości.

Ten wieczór daje nam więcej czasu na pożegnanie

Świątyni wspomnień przez nas zbudowanych.

Nowe utkamy i czeka nas ich zrealizowanie,

Nie pozwólmy, by prędko przeminęły w odmętach zapomnianych.

Gdy Ania skończyła tłum wybuchł aplauzem. Wszyscy wiwatowali, a ona ukłoniła się, próbując ukryć swe rumieńce. Diana przytuliła Anię dumna z osiągnięć swojej przyjaciółki.

- To było piękne. Wiedziałam, że dasz radę!

Ania nie miała czasu by odpowiedzieć bo nagle Catriona przepchnęła się do niej przez tłum i bez ostrzeżenia ciepło ją przytuliła.

- Aniu! To był wspaniały recital! Margot miała rację, naprawdę potrafisz zaklinać słowa!

Ania poczuła się lekka, jak piórko po usłyszeniu tak zacnego komplementu od osoby, którą uważała za swoją pokrewną duszę. Nie mogła jednak uniknąć głęboko zakorzenionej potrzeby, by umniejszyć swoje osiągnięcia.

Sygnowane Czerwoną Pieczęcią (tłumaczenie Sealed With Red Wax) ✔️जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें