Jaskinia

397 33 2
                                    

Kiedy zeszłaś schodami do Jaskini była tam tylko Barbara. Cholera. Nie może cie widzieć. Czujesz w sobie mrok, którego nie możesz ignorować. Poza tym już za długo byłaś bez Jasona. Robisz to dla lepszego jutra Gotham. Wzięłaś hustkę, którą zwykle używasz do tamowania ran. Bezgłośnie podeszłaś do Barbary i zatkałaś jej noc i usta jedną ręką a druga przykładając pistolet do skroni upewniając się, że nie wie że to ty. Musiałaś uważać. Babs jest niebezpieczna w każdej postaci. Kiedy zemdlała odsunęłaś jej wózek od biurka. Weszłaś w swoje dane usuwając je hasłem Barbary. Nie do odzyskania. To samo z Jasona i Red Hooda. Potem wpuściłaś szyfrującego robaka. Długie Od kodowanie danych sprawi że późno dowiedzą się o brakujących plikach. Weszłaś na kamery wyłączając je i usunęłaś CAŁY  materiał z 2 godzin. Potem ulotniłaś się z Jaskini jak najszybciej. Szłaś do swojego pokoju by tam złożyć strój i uciec przez okno. Kiedy przechodziłaś obok pokoju Tima słyszałaś Alfreda ale zignorowałaś to. To jest wojna i trzeba wybrać stronę. A ty swoją wybrałaś. Złożyłaś strój. I wyszłaś przez okno na motor. Odjechałaś do domu Jasona.

Kiedy weszłaś tym razem frontowymi drzwiami zmarszczyłaś brwi na brak dźwięku. Jason by cie nie porzucił prawda?
Przeszłaś przez korytarz i weszłaś do salonu.
Jason siedział na kanapie i oglądał jakiś raport. Podniósł wzrok kiedy weszłaś i uśmiechnął się co odwzajemniłaś. Podszedł do ciebie i wyciągnął bez słowa dłoń, do której wsadziłaś słuchawkę, którą zmiażdżył. Dał dłoń na twoją talię i słodko pocałował w usta. Cholera...brakowało ci tego. Kiedy odsunął się od ciebie wziął torbę. Złapał twoją dłoń i poszedł ku wyjściu. Wyjął zapalniczkę i podpalił wcześniejszy raport wrzucając je do środka. Korytarz zaczął stawać w płomieniach. Hood nie tracił czasu by was stamtąd wyciągnąć. Na szczęście budynek był niezamieszkały więc nie bał SIę o ofiary.
Jason rzucił torbę do samochodu,którego wcześniej nie widziałaś i gestem kazał wsiąść.
I ruszył. Nie było odwrotu. Oficjalnej zostałaś zbiegiem. Ciekawe czy tak się czuła Harley?
Ale Jason wyglądał tak spokojnie i...cholera kochałaś Go.
-Gdzie jedziemy?-Spytałaś
-Bezpieczny dom.Zostawię cię tam. Jutro spotkanie dilerów. Idziesz ze mną-Odrzekł od niechcenia
-Nie zostawiasz mnie-Powiedziałaś- Gdzie idziesz ja Ide-Odparłaś uparcie. Jason rzucił ci ukradkiem spojrzenie.
-Wiem Sweetheart. Masz moje plecy tak jak ja mam twoje. Ale muszę załatwić brudną robotę. I nie chce byś była w nią zamieszana-Próbował cię przekonać
-Ale ja chce. Chce być w to zamieszana. Nie jestem małą dziewczynką-Prychnęłaś
-I tak muszę go przyprowadzić do domu. A ty musisz się przebrać. Jesteś teraz zamieszana w moje życie i tak łatwo z niego nie uciekniesz. Ale nadal. Ja przyprowadzam gościa a potem mi pomagasz. Jestem gotowy na taki układ.
-Okej. Kim w ogóle jest ten facet?
-Zdrajca. Pracuje dla.mnie ale też z Black Mask. Musi dostać karę.
-Będzie zabawnie
-Oj będzie

2 godziny poźniej.  Jason wszedł do piwnicy z związanym i zakneblowanym facetem przerzuconym przez ramie. Rzucił go na krzesło i przywiązał szczelniej i oderwał knebel. Byli w bezpiecznym domu. Szczerze wygląd z zewnątrz nie zachęcał. Wyglądał jak Rudera. Ale w środku inna historia.
Jay był ubrany w cały sprzęt Red Hood. Odrwał knebel a facet krzyknął z bólu
-Ty pierdolony szaleńcu!-Krzyknął. Hood prychnął. Uprzedzał o skutkach zdrady.
-Możesz pracować a ja cie szybko zabije. Inaczej pożałujesz że się Urodziłeś-Warknął. Zeszłaś powoli z schodów do piwnicy. Gdyby Jason cie tu nie chciał po prostu zamknąłby drzwi a nie zostawił je otwarte na oścież. Diler patrzył na ciebie pytająco. Nic dziwnego. Miałaś piżamę i trochę za duży różowy sweter. Nosiłaś też maskę. Bez słowa postawiłaś 2 herbaty na stoliku i spryskiwacz do kwiatu z woda z solą. Widziałaś za dużo fanfikction o torturach. Jason zdjął hełm. I o dziwo nie miał swojej maski na sobie.
-Zdejmij te maskę kochanie. Nie musisz ukrywać swoich ślicznych oczu. Ten śmieć i tak z tąd nie wyjdzie-Zamruczał do twojego ucha Jason a potem napił się herbaty i obrócił się tak że opierał się o stół i gapił na faceta, który teraz prawie sikał w spodnie. Chociaż twoja obecność go uspokoiła. Wyglądałaś niewinnie. Ten facet Hood była przerażający a ty taka...domowa. Wyglądałaś na miłą. Na pewno go nie zrani kiedy jesteś tu prawda?
Hood odstawił herbatę i podszedł do dilera.
-Czego Black mask chce?-Spytał spokojnie
-Nic ci nie powiem-Nie mógł. Znał gniew Black Mask.Bardziej poczuł niż zobaczył uderzenie.
-Spytam jeszcze raz. Czego Black Mask chce-Syknął a facet milczał. Spojrzał na ciebie błagalnie kiedy piłaš herbatę i się gapiłaś. Czemu nic nie robisz?! Odłożyłaś herbatę i lekko wstałaś. Kiedy diler myślał że jest uratowany odwróciłas się do stołu.
Wzięłaś dość ładny kris do ręki. Jason miał dosłowny arsenał. Przybliżyłaś się i podałaś mu nóż a on spojrzał na ciebie z uwielbieniem
-Ten maleńka? Muszę przyznać masz oko-Mruknął. Jeden ruch Jay'a a nóż przeszedł na wylot dłoni wbijając się do drewna. Oboje ignorowaliście kwilenie dilera. Oparłaś się od niechcenia od drzwi oglądając scenę. Nigdy nie pomyślałabyś,że weźmiesz czynny udział w torturach. Ale Gotham ma o wiele za dużo złych osób. Jason ma racje. Co da skazanie pedofila. Kiedy wróci po kilku latach zrobi to samo. I znowu i znowu. Oni nigdy się nie uczą. Nie było ci żal tego faceta. Pedofil,zdrajca. Zabił własną żonę i dziecko. Czytałaś akta a one były straszne. Musicie też wiedzieć co knuje Black Mask.Krzyk przywrócił cię do świadomości. Mężczyzna miał głębokie rozcięcie na wardze ale gorsza była rana kluta brzucha. Kiedy Jason pozbył się koszuli? Lekki rzut oka pokazał że rana nie była w żadnym stopniu poważna tylko bolesna. Red miał głęboką zmarszczkę na twarzy. Pewnie już był zdenerwowany. Nie lubił zdrajców.
Lekko odepchnęłaś się od ściany i podałaś mu spryskiwacz do szyb uśmiechając się. Jay popsikał mu ranę w ręce a mężczyzna zaczął wyć z bólu.
-Musisz zacząć mówić. Woda z solą spowolnieni gojenie rany. Nie mówiąc, że jest bardzo bolesna-Powiedziałaś przesłodzonym tonem.
-Pierdol sie-Warknął na ciebie-Pierdolcie się obaj. Black Mask was znajdzie. Pomści wszystkich. Zabije was dla samej zabawy. Ty i ta suka pożałujecie wszystkiego-Nadal was Przeklina- Będzie was torturować 1000 razy gorzej. I potem was zabije. Może ciebie nie-Spojrzał na ciebie-Taka ładna twarz nie może się zmarnować-Ledwo dokończył zdanie kiedy wylądował na ziemi z krwiawiącym nosem i prawdopodobnie silnym wstrząsem mózgu.
-Powiedz tak jeszcze raz o niej a obiecuje cię rozedrzeć ze skóry i kąpać w ocetowym roztworze aż nie umrzesz z bólu-Warknął ostro Jason a ty uniosłaś brwi. Wiedzieć, że Jason dla ciebie zabije a usłyszeć to 2 różne rzeczy. Znów się wycofałaś do framugi. Jason złapał dość mocno zardzewiałą rzecz. Kiedy zaczął odpinać spodnie zdecydowałaś,że nie. Nie chcesz tego widzieć. Wycofałaś się na górę myśląc. Jason cię bronił. Nie miałaś wątpliwości,że osoba,która ci źle życzy będzie zraniona przez Jasona ale... Czy Bruce przekroczyłby granice dla tych,których kocha? Czy kiedykolwiek możesz być spokojna czy twój morderca nie zabije innej osoby? W Gotham nie.  Czas dać tym ludzią sprawiedliwość. I zrobicie to. Z Jasonem.
Mimo wszystko Uśmiechnęłaś się na krzyki tego cholernego Dilera.

Powrót do Gotham|| Batfamily x readerWhere stories live. Discover now