Pasożyt

687 39 16
                                    

-CO SIĘ DO CHOLERY STAŁO?-Krzyknął Dick widząc cię i Tima wracając z Komisarzem Gordonem.
-Mały wypadek?-Zaśmiałaś się niezręcznie. Bruce uniósł pytająco brew-Duch-
Bruce tylko westchnął ale podziękował Komisarzowi i wszedł do domu.
-Nie martwcie sie. Rozgryziemy to... Ale najpierw musimy zająć się inną sprawą-Odparł swoim ponurym głosem na który przewróciłaś oczami.
-I to jest?-Zachęciłaś
-Sprawa Ligi-Otworzył zegar i zaczął schodzić do piwnicy. A wy za nim. Damian, Dick i Kate już tam byli.
-Mamy poważny problem. Joshua
Michael Allen-Powiedział pokazując zdjęcie mężczyzny na Batkomputerze.
-Skąd ja go znam-Mruknęłaś do siebie-Aaaaaa no tak. Pasożyt-Powiedziałaś
-Pasożyt?-Dick spojrzał na ciebie pytająco.
-Tak-Zaczęłaś zabijać go wzrokiem.
-Był kurierem w Metropolis. Zaraził się kosmiczną grypą i wylądował w Star Labs. Nastąpił wybuch i go zmienił w... Potwora.-Powiedział Bruce skutecznie was ignorując.
-Absorbuje energie super ludzi. Stało się to jego obsesją-Dodałaś.
-Pokonał w Metropolis już Supermana, Supergirl i Superboya. Pod Gotham właśnie przebił się przez Wonder Twins. Teraz idzie w stronę Gotham. Jeśli dojdzie do Akrham to koniec. Roi sie tam od dziwaków-Westchnął kończąc monolog i pocierając skronie.
-Bez urazy ale jeśli Superman go nie pokonał to jak my mamy to zrobić?-Spytał Tim.
-Chyba ktoś jest Impertyntenty-Powiedział Dick wyglądając dumno. Chwila ciszy na jego słowa, wszyscy mrużą na niego oczy
-Co?-Spytałaś patrząc na niego jak na Debila.
-Podpinam sie-Powiedział Damian.
-Wiecie to mówimy kiedy ktoś ma brak wiary w zwycieństwo-Powiedział szczerząc się.
-Mu chyba chodzi o Defetyzm-Mruknął Damian do ciebie
-Cholera jasna!-Krzyknęłaś trzymając się za serce-Damian nie skradaj sie tak. Przed chwilą siedziałeś na Dinozaurze po drugiej stronie jaskini-Oskarżyłaś.
-Dick, Impertynent to osoba zachowująca się wobec kogoś obraźliwie lub Arogancko. Teraz ubierać sie i w drogę-Powiedział Bruce myśląc jak skończył z taką garstką.
-Ale jaki jest w końcu plan?-Odezwała sie Kate.
Bruce zamyślił się. Jasne było, że nie mieli planu. To było jak jechanie po urwisku. Jeżeli Pasożytowi sie uda wszyscy zginą.
-Żadna Energia nie trwa wiecznie-Wtrąciłaś już w stroju-Jeśli go zmęczymy będąc z daleka osłabnie-Stanęłaś obok Bruce'a przyglądając się reszcie.
-To sie może udać. JEDZIEMY!-Bruce odparł po kilku sekundach.-Jeśli zmierza do Arkham możemy go zamknąć w jednym z opuszczonych skrzydeł tego budynku.
Kiedy dojechaliście na miejsce przed wami był prawdziwy gigant.
Więc nie mogliście go dotknąć,musieliście go wkurzyć i uratować osoby z którymi do końca tygodnia będziecie walczyć. Normalny dzień.
Pasożyt nie był jednak taki prosty jak się wydawało. Kate upadła i miała zostać zabita kiedy coś uderzyło w klatę piersiową stwora przez co poleciał kilka metrów dalej.
-Nie bójcie się przyjaciele. Kapitan Carrot tu jest i uratuje was od stworzenia-Dopiero teraz miałaś czas przyjrzeć sie Carrotce. (Dosłownie myśle o Zootopi jak o tym pisze). To był królik. Zmutowany królik. Miał żółty strój z zielonymi elementami i czerwoną peleryną, pasem i butami. Co do cholery? Ale w sumie. Dc mają najdziwniejsze pomysły.
-Odsuń się od niego do cholery. Potrafi wyssać energie jak pijawka krew-Krzyknęłaś widząc że inni nadal są w szoku.
-Oczywiście My lady ale prosiłbym cię o nie obrażanie moich przyjaciół. Państwo Krwiopice to naprawde wytrawne pijawki-Odparł królik.
-Co do kurwy?-Powiedział Damian
-ROBIN!!!!-Czyli Bruce kontaktuje. Świetnie.
-Więc jaki macie plan Stworzenia?-Spytała Carrotka. Damian wyglądał jakby miał się rzucić na niego z kolejnym słowem. Wsm to nie brzmi tak źle.
-Zaciągnąć go do pustego skrzydła Arkhan i powstrzymać-Odparł Bruce sucho. Widocznie królik nie zalazł za krew tylko Damianowi.
-To jest wasz plan? Jesteście skomplikowanymi stworzeniami. Pokażę wam jak niesamowity Kapitan Carrot powstrzymuje stworzenia. Może się czegoś nauczycie-Odparł i zaczął biec w kierunku Pasożyta.
-CZEKAJ!-Wrzasnął Tim. To nie było dobre. Carrotka właśnie wysyła plan, który ma.najmniej ofiar w pizdu i jeszcze dalej. Ale potem zdarzyło sie nieoczekiwane. Carrot wyskoczył i miał prawdopodobnie zamiar uderzyć Pasożyta nogami jak wcześniej. Ale zaczął się kurczyć aż nie był to mały Królik (Wielkości około Damiana lub Robina) i wyglądał jak.... Księgowy wśród Królików. Pasożyt wyciągnął ręke i tylko odepchnął futrzaka wysyłając go w ściane. Wyglądał jak w kreskówce z kończynami w stylu rozgwiazdy.I potem jakby sie odklejał . Od głowy do nóg by spaść. Nawet nie próbowałaś ukryć śmiechu. Tim i Kate się uśmiechnęli a Bruce i Damian prychnęli. Dlatego Gotham jest lepsze od twojego starego nudnego życia Detektywa.
Zaczęliście swój plan od nowa. Bez Carrotki wasz plan przebiegł dość dobrze. Zamknęliście go w skrzydle godzinę później Argus go brał do Iron Hight. Zobaczyłaś Batmana rozmawiającego z Królikiem. Wrócił do początkowego wyglądu.
-To był heroiczny upadek-Sarkastycznie odparłaś podchodząc.
-Wybacz mi za mój wypadek. Czasami potrzebuje marchewek by moja siła wróciła-Odparł
-Nie obchodzi mnie czy masz swoją siłę czy nie. Zagroziłeś naszemu życiu nie słuchając naszego planu kiedy byliśmy obeznani z sytuacją-Powiedziałaś swoim bat głosem. Dołączając Batglare.
Odeszłaś nie czekając na odpowiedź. Świetnie. Teraz macie na głowie Królika.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

To jest Carrotka

Powrót do Gotham|| Batfamily x readerWhere stories live. Discover now