Klub Młodych Duchem

595 46 10
                                    

*Batjaskinia*
-Więc mówisz że jesteś po prostu artystą komiksowych z Ziemi-26 i rysujesz Supermana?-Spytał Dick
-Tak-Potwierdził to Roger "Rodney" Rabbit
-Muszę się napić-Powiedziałaś
-...Czekaj na mnie T.N- Damian podbiegł do ciebie
-DAMIAN!!!-Krzyknął Bruce-A co do ciebie. Dzwonię po Supermana. Mamy dość kłopotów w Gotham-Westchnął i poszedł zawiadomić Ligę.

*Dwór*

Włączyłaś telewizor. Sklepy w całym Gotham były okradane rankami i nikt nie umiał znaleźć sprawcy.
Damian spojrzał na ciebie z wyczekującym spojrzeniem.
-Masz ten dziwny wzrok- Zamruczałaś cicho.
-Jestem uziemiony on patrolu tak jak Drake. Tak możemy się wykazać Tt-Zirytował się.
-Jesteś uziemiony od patrolu, bo ignorowałeś polecenia B od 3 patroli. A Timmy jest uziemiony, bo ma pierwsze objawy choroby i wolimy by się nie pochorował-Podeszłaś do Damiana i przejechałaś mu palcami po włosach.
-TT to tylko katar-Powiedział
-Jakbyś zapomniał Tim nie ma śledziony czyli układu odpornościowego. W takim tempie jutro może mieć zapalenie płuc-Powiedziałaś delikatnie i stanowczo-Nie ma mowy bym zabrała Tima z nami.
-Więc idziesz ze mną-Na jego,twarzy pojawił się uśmieszek.
-Nu uh. To ja jestem starsza i to ja rządze capisce?(Czyt. Kapiszi?)-Damian skinął głową. Złapałaś go za ramię i poprowadziłaś do twojego pokoju by go lekko wepchnąć- Zasada nr.1. Zawsze ale to Zawsze mnie słuchasz. Nie wiemy z kim mamy do czynienia. Zasada nr.2 jeśli zobaczysz złodziei to od razu przychodzisz do mnie. Jasne?-Kolejne skinięcie głową-Mam nadzieje, że się zachowasz i okażesz się dobrym partnerem-Zignorowałaś szok na jego twarzy gdy wspomniałaś partnerze-O 5.00 spotykamy się jutro i o 5.30 jedziemy. Ubierz się w ubrania, które nie krzyczą "Jestem bogaty bitches". Ubierz te czerwoną bluzę i czarne Dżinsy. I nie żeluj włosów. Nawet ich nie czesz. A teraz sio. Weź prysznic. Śmierdzisz- Kiedy Damiana nie było potrząsnęłaś głową. Pierwszy raz miałaś zarządzać misją. Sama. To ty brałaś odpowiedzialność . Nie zrozum źle. Byliście wychowywani na liderów. Nightwing-Young Justice. Red Hood-... Dilerzy? Red Robin-Teen Titans. Barbara-Birds od prey. Damian jeszcze miał czas na założenie grupy superheroes. Chociaż ty dostałaś miejsce w nowym zespole. Miałaś nim dowodzić ale jeszcze nie zdecydowałaś. Może też powinnaś.
Spojrzałaś na zegar. Było późno a ty rano wstawałaś.
*4. 58 rano. Wayne Manor*
-Dzień dobry T. N-Powiedział Damian wchodząc do kuchni.
-Witaj Damian. Kończę śniadanie. Mam nadzieje że nie masz nic przeciwko naleśnikami z Czekoladą- Odparłaś z uśmiechem. Dla każdego innego ta sytuacja mogła się wydawać rodzinna a nie jak moment gdy starsza siostra zabiera młodszego brata wychowanego w lidze zabójców na misję do supermarketu. Poważnie. Jakie było twoje życie myślałaś kiedy postawiłaś dwa talerze z naleśnikami przed sobą i demonem.
-Dzień dobry-Przywitał się Alfred wchodząc do kuchni-Nie sądziłem,że wstaniecie dziś tak prędko-Oznajmił.
-Damian jedzie ze mną do sklepu po kilka rzeczy, których potrzebuje. Rano nie ma takich korków a Dami zaproponował,że mnie przypilnuje-Łatwo skłamałaś.
-Powinniśmy się powoli zbierać T.N. nie chcemy tłumów-Damian dodał. Skinęłaś głową, umyłaś talerz i poszłaś na górę by po chwili wrócić. Damian czekał i rozmawiał z Alfredem. Spojrzał dziwnie na ciebie widząc, że nic nie zabrałaś.
-Timmy ma coraz gorszą gorączkę. Dałam mu Tylenol o 3 rano więc najbliżej podaj mu o 7 może 8. Nic nie jadł i wymiotował więc raczej nie zje czegoś pożywnego. Napisałam do Leslie. Powiedziała że przyjedzie po zmianie około 17. I tak do tego czasu wrócimy. Jeśli jego stan się pogorszy to proszę napisz do mnie-Powiedziałaś zawieszając ramie na barki Damiana to bocznego uścisku. Spojrzał na ciebie niejasno.
-Myślę że panicz Tim będzie w porządku-Uspokajał Alfred. Skinęłaś głową, pożegnałaś się z Alfredem i wzięłaś najmniej krzykliwy samochód i pojechałaś do sklepu.
-Czemu się tak martwiłaś o Drake'a?-Spytał z nikąd
-Jesteście moją rodziną-Odpowiedziałaś mu-Jak spałeś?-Spytałaś nie chcąc niezręcznej ciszy.
-Dobrze. Ty?-
-Nie umiałam szczerze mówiąc. O 2 się położyłam a potem o 2.30 zdecydowałam że picie energetyka przed snem nie jest dobrym pomysłem. Wstałam do biblioteki ale Tim kaszlał więc z nim zostałam na resztę nocy- Powiedziałaś cicho.
-Co z nim?-W duchu się uśmiechnęłaś. Dami ma serce-Miał wysoką gorączkę. Do 4.30 wymiotował a potem usnął. Well... Jesteśmy. Idziemy Damian-Wysiadłaś z samochodu. Poprawiłaś ogólny wizerunek. Weszłaś do sklepu. Wiedziałaś po mapie, że ten sklep będzie kolejnym celem. Wzór. Był prosty. Sklep obrabowany, dwa zwykłe sklepy i kolejny. Prosty wzór. Weszłaś z bratem. Praktycznie same emerytki.
-Kochanie chciałeś słodyczy prawda?-Zaświergotałaś przesłodzonym tonem. Damian zabijał cię wzrokiem ale i tak odpowiedział kiedy wybierałaś herbaty.
-Tak-Syknął-Czy mogę?
-Oczywiście Kochanie. Tylko nie przesadź.-Wrzuciłaś do koszyka przedmioty. Damian odszedł a ty poszłaś po owoce. Timmy potrzebował witamin. (Przepraszam ale Dami i Timmy to moje małe skarby które trzeba chronić za wszelką cenę).
-Jest pani dobrą matką-Zauważyła jedna emerytka.
-Nie jestem matką,jestem Siostrą-Uśmiechnęłaś się dając swój najbardziej wyćwiczony uśmiech. Damian poszedł do ciebie i wrzucił torbę czekoladowych krówek do torby. Damian przytulił cię udając nieśmiałego tylko po to by szepnąć ci
-Widziałam jedną emerytkę. Miała torebkę pełną skradzionych rzeczy. Wiem jak to dziwnie brzmi ale jest złodziejką-Powiedział ci Damian. Spojrzałaś na niego opatentowanym spojrzeniem "Co do cholery?". Ścigacie babcie? Życie w Gotham to wieczna adrenalina. Choć teraz gdy sie zastanowić. Staruszki przychodzą głównie rano. Są niewinne i bezbronne. Co za... Manipulacyjne stworzenia.
-Chodź Dami. Pójdziemy po leki dla Timmy'ego- Powiedziałaś. Kiedy oddaliliście się od staruszki szepnęłaś do Robina-Czyli szukamy gangu emerytek. Jak pięknie

Powrót do Gotham|| Batfamily x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz