Klub Młodych Duchem Cz.2

493 39 6
                                    

-Damian? Co ona dokładnie ukradła?-Spytałaś udając, że szukasz leków.
-Jakieś drogie czekolady, herbaty,zestaw biżuteri-Wyliczał
-Czy tam była folia?-Skinął głową-Dlatego czujniki nie działały. Okej. Plan jest taki-Westchnęłaś i spojrzaś na Damiana-Śledzisz te staruszkę. Mówisz mi z kim pracuje, ja też szukam. Następnie będziemy ich śledzić do bazy i tam zadzwonimy na policje-Powiedziałaś
-Czy nie łatwiej byłoby "Przez przypadek" ją odkryć?-
-Byłoby łatwiej ale wątpie by pracowała sama. Jeśli masz uderzać.to w wszystkich-Odpowiedziałaś-A teraz sio i zdobądź czego chcesz-Machnęłaś ręką. Poszłaś w strone centrum sklepu, gdzie było najwięcej drogich rzeczy. Coś zabrzęczało z kieszeni. Ktoś napisał. Big Bird. Dick. "Hej. Gdzie jesteście?". "Sklep" szybko odpisałaś. Zobaczyłaś Damiana 2 alejki dalej. Nie ma to jak szpiegować staruszki. Te kłamliwe istoty. Już im nie zamierzasz ustąpić miejsca.
-A ty jesteś jedną z osób, której nigdy ale to nigdy nie pomyślałabym, że cię spotkam w głupim sklepie-Odparł znajomy głos.
-Claire Clover. Jak zawsze przyjemność-Odparłaś wymieniając uścisk dłoni. Z Claire widziałaś się tylko kilka razy ale zawsze były to spotkania w mundurze.
-Wątpie byś była tu jako zwykły cywil. Racja?-Odparła z uśmiechem.
-Zapominasz, że jestem zwykłą dziewczyną-Zaśmiałaś się.
-Ale jesteś jak z innego wszechświata. Całkiem dosłownie-Tym razem obie się zaśmiałyście. Damian do was podszedł.
-Możemy iść już do domu?-Powiedział normalnie ale zrozumiałaś przesłanie. Cel odchodził. Skinęłaś głową, wymieniłaś uścisk dłoni z Claire i poszłaś za Damianem do kasy. Bez mrugnięcia okiem dałaś kasjerce 100 USD. Spakowałaś zakupy.i poszłaś do samochodu. Złodziejka z małą siatką zakupów szła spokojnie drogą. Daliście zakupy i postanowiliście iść za nią pieszo. W dość dalekiej odległości by was nie zobaczyła i nie usłyszała ale żeby można ją śledzić bez przeszkód.
-Byłaś dziś strasznie spokojna. Zwykle masz więcej energii. Jak Grayson-Powiedział cicho Damian.
-Mam dużo na głowie Dami. Praca w WE, nocne zajęcia, jeden trop dokładniej, potem aktualna misja, mój zespół, choroba Tima, ten dziw-
-Twój zespół?!-Spytał jakby obrażony. Spojrzałaś na niego i dałaś mu rękę na ramiona by przytulić się do bocznego uścisku. Czy naprawdę to powiedziałaś?
-Tak mój zespół Dami. Jak skończymy te misję spotykam się z nimi i ustalamy... Wszystko tak naprawdę-Odpowiedziałaś wzdychając-Wszystko w porządku?
-Tak tylko... Drake i Ojca nigdy nie ma. Drake zajęty z Teen Titans, Ojciec z Justice League. Grayson ma mało wolnego czasu a jeszcze go marnuje w Young Justice. Barbara ma Ptaki nocy. Po prostu. Jesteś kolejną osobą, która odchodzi biorąc za dużo na swój talerz-Powiedział powoli. Dotarło do ciebie sedno. Damian nie powie tego wprost ale nie chce być sam. Boi się samotności.
-Nie jesteś sam Damian. Każdy z nas jest tu dla ciebie. Wystarczy, że zadzwonisz a będę tam najszybciej jak będę mogła. Poza tym myślę, że sam potrzbujesz zespołu. Zespół to dobra rzecz. Ty dbasz o nich a oni o ciebie... Ja i Jason byliśmy zespołem. Jasne, nie byliśmy idealni. Daleko od tego. Ale kiedy byliśmy razem...Czułam się silniejsza, potężniejsza-Powiedziałaś.
-Twój głupi pomysł o zespole nie jest aż tak irracjonalny. Mogę spróbować- Odparł sucho.
-Zacznijmy od członków. Co powiesz o...Jon Kent? Syn Clarka?-Wolisz nie rzucać tu Aliasami. Nie wiadomo kto słucha-A co z Nobody? Łączyłeś z nią siłę prawda?
-Tak. Łączyłem ale myślę, że jedna osoba to wystarcza na razie. Skontaktuje się później z Kentem-Odparł-Cel skręcił w uliczkę.
-Widze. C'mon nie chcemy jej stracić z oczu- Skręciliście w uliczkę. Teraz musieliście iść przez cieñ. Inaczej mogła was zobaczyć. Bezbronna stara staruszka szła przez ciemną uliczkę tak wcześnie że ledwo słońce wstało. Czy ona sie nie boi że ją okradną? Staruszka się zatrzymała. Lekko z Damianem wychyliliście się z kartonów, które was zasłaniały. Przed staruszkę wyszedł człowiek. Ciemność zasłaniała wam widok. Rozmawiał z staruszką. I wtedy wyszedł z cienie. Damian chciał skoczyć do przodu i go zaatakowac ale jedno szarpnięcie jego ramienia sprawiło że znów klęczał. Objęłaś Robina ramieniem.i zakryłaś mu usta dłonią. Ruch Wayne'a lekko poruszył kartonami. Nie na tyle, żeby ich odsłonic ale na tyle by pokazać, że coś tam jest.
-No dalej, wychodź kimkolwiek jesteś-I tak samo pewnie pomyślał. Na wasze szczęście właśnie wtedy mysz wybiegła z kartonu w stronę mężczyzny.
-Hej ślicznotko-Powiedział myszce. Teraz byłaś pewna kto to jest. Oh shit. To sie nie działo.
- Teraz lepiej dla ciebie nie próbuj sie ruszać i jeszcze lepiej nie rób hałasu bo będzie po nas-Szepnęłaś najciszej jak mogłaś do Damiana. Kiedy skinął głową zabrałaś ręce i skuliłaś się bardziej za kartonami.

-Mam o to co prosiłeś kochaniutki-Powiedziała babcia.
-Oh. Dziękuje pani Simono. Jest pani za miła-Odparł na to z uśmiechem.
-Mam nadzieję, że pomożesz mi teraz z szczurami w moim domu?-Spytała
-Oh naturalnie miła pani. Zapewniam pani, że już nie zobaczy pani żadnego szczura w pobliżu swojego domu-I potem widziałaś jak staruszka odchodzi z 3 razy mniejszą torebką. Kiedy lekko sie wychyliłaś widziałaś, że Ratcatcher sobie poszedł. Prawdopodobnie kanałami. Odetchnęłaś powoli. Cholera
-Wracamy do bazy-Powiedziałaś Damianowi.
-Musimy złapać staruszę!-Zaczął się kłócić. I co z tego? Już ciągnęłaś go do samochodu. 15 minut później byliście w drodze do Wayne Manor.
-Słuchaj. Sprawy sie...skąplikowały. Ten gość? To Otis Flannegan. Ratcatcher. Jest mordercą. I to nie byle jakim. Zanim cię zabije przez 5 długich lat cię torturuje psychologicznie i fizycznie na wszystkie sposoby. Komunijkuje się z szczurami. Teraz musimy sie dowiedzieć kogo porwał albo kiedy chce jak to obiecał Batmanowi wypuścić armię szczurów, która zawładnie Gotham-Powiedziałaś
-Mogliśmy go złapać wtedy!-Odrzekł
-Nie mieliśmy sprzętu i byliśmy Wayne's do cholery Damian! Nie możesz go pobić. I co zrobisz jak szczury sie oblezą i zaczną jeść twoją skórę kawałek po kawałku co? Nie takie rzeczy sie widziało. A teraz do domu. Mamy kogo ratować

Powrót do Gotham|| Batfamily x readerWhere stories live. Discover now