1.11: Bal

411 20 5
                                    

11. lutego 2011 - piątek

Błękitne, elektryczne iskry pełzały po zardzewiałych rurach, przeskakiwały po metalowych przewodach i znikały w pokrytych złotem nasadkach igieł tkwiących w bladej skórze na umięśnionej piersi Dereka Hale.

Jego ciało wyginało się w łuk, targane bolesnymi skurczami, wywołanymi impulsami elektrycznymi, wysyłanymi z urządzenia sterowanego przez Kate Argent. 

Gdy blondynka przekręciła gałkę zmniejszając na chwilę przepływ prądu, mężczyzna bezwładnie zawisnął na żelaznych kajdanach, przykuwających jego ręce do stalowej kraty. Allison była gotowa powiedzieć, że wygląda, jakby jej ciotka go ukrzyżowała. Dyszał ciężko, jego twarz wciąż była zmieniona, niemal zwierzęca.

Dziewczyna prawie nie oddychała i nie ruszyła się z miejsca odkąd weszła do ciemnej, wilgotnej piwnicy.

- Co to jest?- zapytała nastolatka.

- Myślę, że już znasz odpowiedź - uśmiechnęła się szeroko Kate, przekrzywiając głowę na bok, niczym zaciekawiony pies, jednak jej siostrzenica potrząsnęła przecząco głową. - Na pewno wiesz. Może nie chcesz powiedzieć tego głośno, żeby nie stało się trochę zbyt realne? - zaczekała chwilę, wciąż przyglądając się brunetce. - Zmiennokształtny. Likantrop. Wilkołak. Nieważne. Dla mnie to kolejne głupie zwierzę.

- Co mu robisz? To go zabije? - indagowała dziewczyna.

- Przestań dzieciaku, daruj mi gadki o etyce. Elektryczność sprawia tylko, że jest bardziej przyjazny - blondynka podeszła do swojego więźnia i chwyciła palcami za jego podbródek, unosząc głowę, która ciężko opierała się o pierś. Palcami drugiej ręki podwinęła jego wargi, sprawnym ruchem doświadczonego weterynarza, który bada psie dziąsła. - Widzisz? Te zęby to kły. Służą do rozszarpywania mięsa. Nie znajdziesz takich u słodkich, małych roślinożerców.

- To jest dla ciebie żart? - nastolatka zapytała z niedowierzaniem i lekkim obrzydzeniem na widok zachowania ukochanej ciotki, której nigdy do tej pory nie widziała w takim wydaniu.

- Kochanie, po świecie grasują wilkołaki. Wszystko jest dla mnie żartem. Jak myślisz, jakim cudem wciąż nie zwariowałam? - odwróciła się do bratanicy, wypuszczając głowę więźnia z rąk, pozwalając, by opadła z powrotem na pierś. Wydawało się, że mężczyzna jest nieprzytomny, ale Allison miała dziwne wrażenie, że to tylko złudzenie.

- Więc to był on? W szkole? I to on stoi za tymi atakami zwierząt? - zapytała, powoli zaczynając łączyć fakty w jedną całość.

Kate w międzyczasie przestawiła kilka gałek na urządzeniu odpowiedzialnym za przesyłanie prądu do ciała wilkołaka, po czym wyłączyła lampę, kierując się do wyjścia z piwnicy i ciągnąc za sobą dziewczynę.

- Jest ich trzech. Drugi, młodziak jak ten, zwany Betą. I trzeci, Alfa - wytłumaczyła rzeczowo blondynka. - Alfa jest przywódcą stada. Jest większy, silniejszy, groźniejszy. To jest dopiero niebezpieczny sukinsyn...

Wyszły z piwnicy, zatrzaskując za sobą stalowe drzwi. Światło w korytarzu migotało delikatnie, gdy wracały na powierzchnię.

- Kiedy zamierzali mi powiedzieć? - zapytała cicho nastolatka, zrezygnowana i zawiedziona, że rodzice zataili przed nią coś takiego. Wiedziała już czego dotyczyły wszystkie podsłuchane przez nią rozmowy i uświadomiła sobie, że Kate chciała powiedzieć jej wszystko już na samym początku, ale rodzice Allison jej tego zabronili.

- Wciąż nie zdecydowali czy w ogóle ci powiedzieć - mruknęła starsza kobieta.

- Czemu nie?

Wilkołaki - cykl CZAROWNICA: TOM1 -TeenWolf fanfic - Derek Hale x OCWhere stories live. Discover now