1.6: Pulsometr

550 24 21
                                    

01. lutego 2011 - wtorek

Tego ranka Charlotte obudziły problemy z oddychaniem, coś ją dusiło, miażdżyło klatkę piersiową, uniemożliwiając wciągnięcie do płuc powietrza. Dopiero po chwili, gdy udało jej się opanować panikę, zrozumiała, że to ciężkie ramię Dereka, przyciska ją mocno do jego piersi, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.

Przymknęła oczy, decydując, że nie musi jeszcze wstawać. Przypomniała sobie wczorajszy powrót do domu, gdy zmęczona i zła oczekiwała, że spędzi noc zupełnie sama w zimnym łóżku. Wilkołak nie odpowiedział na jej wiadomość i nie spodziewała się, że będzie na nią czekał. Zachichotała sama do siebie, uświadamiając sobie, że tak naprawdę próbował czekać, ale mu się nie udało. Zastała go wyciągniętego na kanapie w salonie, zasnął oglądając telewizję, podejrzewała, że zaczął od czegoś innego, niż lecące właśnie przez ekran napisy końcowe brazylijskiej telenoweli. Obserwowała go chwilę, zauroczona widokiem. Isle spała tuż przy kanapie, nos miała wciśnięty w jego dłoń, wiszącą bezwładnie. Na oparciu wersalki spały smacznie Astra i Behemot, które przez ostatni miesiąc zupełnie zapomniały o swojej niechęci do mężczyzny. Idealny obrazek, przedstawiający ciepły, rodzinny dom. Brakowało tylko dziecka, lub dwójki. Charlotte miała ochotę sama się kopnąć za tę myśl. Nie byli parą, a nawet gdyby, to nie miała prawa wiązać się z kimś na zawsze, nie mogąc zapewnić mu nawet najmniejszej szansy na dzieci. To zawsze było największe przekleństwo Zewu, uniemożliwił jej założenie rodziny.

Z niechęcią obudziła Dereka, wiedząc, że jeśli zostawi go na kanapie na całą noc, następnego dnia mężczyzna nie będzie mógł ruszać szyją. Jego sylwetka była zdecydowanie zbyt wielka na mebel, który nie nadawał się do spania. Poszedł za nią bez sprzeciwu, miała wrażenie, że nawet się dobrze nie budząc. Dopiero kiedy jego głowa dotknęła poduszki odezwał się cicho.

- Mieliśmy porozmawiać...

- Jest późno, możemy to zrobić jutro - przerwała mu, przeczesując palcami jego ciemne włosy.

- Dobrze wyglądasz... - wyszeptał tylko, przyglądając się odbiciu jej sylwetki w wysokim lustrze, stojącym za nią. Zamknął oczy i zasnął. Nie wiedziała, czy powinna się cieszyć czy obrazić, nigdy wcześniej nie powiedział jej żadnego komplementu, a wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle. Wzruszyła ramionami. Nie miała w planach zmieniać się dla nikogo, nawet dla zapierającego dech w piersiach wilkołaka.

Wzięła szybki prysznic i wsunęła pod kołdrę obok niego. Nie zdążyła nawet dobrze się przykryć gdy przygarnął ją do siebie i nie puścił przez całą noc.

A teraz się obudziła i nie mogła się ruszyć. Trzymał ją blisko przy sobie, jakby była ostatnią deską ratunku, albo miała gdzieś uciec. Zabawne, ale najczęściej miała wrażenie, że to on ma taki zamiar. Dlatego tak zdziwiła się wczorajszego wieczoru, gdy okazało się, że jednak wciąż tutaj był.

Jej rozmyślania przerwała zmiana w jego oddechu. Minimalna. Gdyby nie trzymał jej tak blisko siebie, pewnie by tego nie zauważyła. Jego dłonie poruszyły się, przesuwając na jej biodra. Nosem odsunął jej włosy i złożył pocałunek na karku. Mruknęła zadowolona. W ten sposób mógłby się zaczynać każdy jej dzień. Jeszcze chwilę udawała, że śpi, choć nie było najmniejszej szansy, żeby mężczyzna się na to nabrał. Wciąż znaczył pocałunkami jej ciało, przesuwając rękoma wzdłuż jej boków. Czekała, aż obudzi się Zew, ten jednak milczał, całkowicie ustępując miejsca normalnemu, ludzkiemu podnieceniu, tym słodszemu dla Charlotte, że nie podsycanemu magią. Tym bardziej obezwładniającemu, że wreszcie czuła się całkowicie sobą, mogła się poddać, bez strachu, że obudzą się demony.

Całował ją i dotykał bardzo delikatnie, uważając na jej zranioną rękę. Gdyby nie wiedziała lepiej, mogłaby powiedzieć, że się kochają...

Wilkołaki - cykl CZAROWNICA: TOM1 -TeenWolf fanfic - Derek Hale x OCМесто, где живут истории. Откройте их для себя