1.9: Wilcze ziele

483 20 4
                                    

8. lutego 2011 - wtorek

Adrian Harris pracował tego dnia do późna, zdążyło się już ściemnić, gdy kończył porządkować chemiczne pomoce naukowe w swojej klasie. Z ciężkim westchnieniem, wyrażającym zmęczenie po zdecydowanie złym dniu, zatrzasnął drzwiczki szafki.

Wrócił do biurka, by spakować swój notatnik do walizki, gdy coś przykuło jego spojrzenie. Zmięty kawałek papieru, którego wcześniej tam nie było. Rozprostował go i zmarszczył brwi, zmieszany. Na kartce były wypisane imiona, nazwiska i adresy. Pierwszy był David M. Harris, wykreślony z listy. Kolejny, Lionel B. Harris, także przekreślony, razem z następnymi: Grant S. Harris, Thomas M. Harris i tak dalej, aż do ostatniego na liście, Adriana R. Harrisa. Jego nazwisko nie było skreślone.

Przerażony spojrzał na tabliczkę, stojącą na jego biurku, jakby chcąc się upewnić jak właściwie się nazywa. Litery, jak zwykle zresztą, dumnie głosiły: Prof. Adrian R. Harris. Nerwowo zwrócił wzrok na drzwi prowadzące na korytarz. Szkoła pogrążona była w ciszy. Szybko zwinął kartkę papieru i skończył pakowanie swojej teczki. Zatrzymał się jednak w pół drogi do drzwi. Wstrzymał oddech, sparaliżowany ze strachu.

- Proszę, nie zabijaj mnie - wyszeptał.

- Kto napisał tę listę? - zapytał głos, nieludzki, niemal niematerialny, pobrzmiewający echem.

- Laura. Laura Hale - odpowiedział niemal natychmiast nauczyciel, a po kręgosłupie przeszedł mu dreszcz.

- Wiesz, dlaczego cię szukała? - Harris wciąż był odwrócony tyłem do swego rozmówcy, nie odpowiedział. - Ja wiem. Odwróć się, Adrianie - mężczyzna przełknął głośno, nie mając odwagi się ruszyć. - Odwróć się, to ci pokażę - gdy nauczyciel wciąż się nie ruszył, głos zniecierpliwił się. - Odwróć się!

- Nie, błagam!

- Spójrz na mnie. Spójrz na swoje dzieło! - przez salę przeleciało krzesło, roztrzaskując się o tablicę. Adrian wzdrygnął się i zaczął ciężko dyszeć, przerażony, jednak nie mogąc się ruszyć. Usłyszał kroki, zbliżające się w jego stronę, po czym do sali ktoś wpadł.

- Padnij! - krzyknął, ciągnąc go za sobą na ziemię, akurat w momencie gdy przez miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą była głowa Adriana przeleciało kolejne krzesło, roztrzaskując się o ścianę.

Obaj mężczyźni podnieśli wzrok akurat by zobaczyć drzwi trzaskające o framugę, zamykające się za nieobecnym już napastnikiem. Harris trzymał się kurczowo mężczyzny, który uratował mu życie i rozpoznał go dopiero, gdy za oknami pojawiły się niebieskie błyski policyjnego radiowozu. Uratował go Derek Hale, przyjaciel z dzieciństwa jego siostry i brat dziewczyny, o którą pytał napastnik.

- Policja! Jesteście otoczeni! - odezwał się głos z megafonu. - Niech nikt nie opuszcza budynku!

Derek odepchnął od siebie nauczyciela i wybiegł z sali. Po chwili udało mu się opuścić szkołę, ale zaraz ruszyły za nim dwa radiowozy, jeden prowadzony przez samego szeryfa, drugi przez Dianę, którą rozpoznał po szopie kręconych włosów na głowie. Ruszył w kierunku industrialnej części miasta, gdzie o tej porze nie powinien się już znajdować żaden postronny świadek.

Gdy tylko funkcjonariuszka Harris rozpoznała w uciekającej sylwetce swojego szkolnego kolegę, zadzwoniła do Charlotte, był to jedyny sposób, w jaki mogła pomóc. Wiedziała, że Łowcy prowadzą nasłuch policyjnego radia, więc na pewno już wiedzą, że poszukiwany przez nich wilkołak został namierzony przez policję i sami zaraz ruszą za nim w pościg.

- Diana? - odezwał się w słuchawce jej telefonu zdziwiony głos nauczycielki. Wymieniły się numerami, ale żadna nie spodziewała się, że będą zmuszone tak szybko się ze sobą skontaktować.

Wilkołaki - cykl CZAROWNICA: TOM1 -TeenWolf fanfic - Derek Hale x OCWhere stories live. Discover now