9. lutego 2011 - środa
- Czy ktoś widział Stilesa? - Scott próbował zwrócić na siebie uwagę innych członków drużyny i kibiców, których opanowało istne szaleństwo po wygranym meczu. Dookoła chłopca kłębiły się tłumy, utrudniając szukanie przyjaciela, który do tej pory się nie pojawił.
Rozglądając się potrącił kogoś, a gdy odwrócił się, by przeprosić, stanął oko w oko z Allison. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, póki nie przeszedł między nimi Brian, skandując:
- Rozgrywki stanowe!
Dziewczyna zagryzła wargi zastanawiając się co powiedzieć. Uśmiechnęła się i nerwowo zaśmiała, znowu spoglądając na czarnowłosego chłopca.
- Byłeś dzisiaj wspaniały - powiedziała, przestępując z nogi na nogę.
- Ty też - odpowiedział chłopak automatycznie, nie spuszczając wzroku z jej ślicznej twarzy. Zmarszczyła brwi, zdziwiona jego wypowiedzią, dzięki czemu trochę się otrząsnął. - Znaczy... Nie to miałem na myśli...
- Nie... Faktycznie, wspaniale was dopingowałam - postanowiła zaoszczędzić mu upokorzenia. - Możesz mi podziękować.
- Serio? - zdziwił się, nie spodziewał się, że Allison będzie na meczu, nie mówiąc już o wspieraniu jego i jego drużyny.
- No jasne. Zaczęłam od "Dalej Drużyno", a skończyłam na "Gdzie jest obrona", bez nabierania powietrza. Dałam z siebie wszystko - uśmiechała się, balansując na piętach ze zdenerwowania.
Znowu podszedł do nich Brian, ale tym razem zatrzymał się, niemalże krzycząc im w twarze.
- Rozgrywki stanowe! Rozgrywki stanowe!
Dziewczyna uśmiechnęła się ostatni raz i odeszła, a Scott zmierzył morderczym spojrzeniem kolegę z drużyny, powodując, że okrzyk zamarł mu na ustach. Gracz uciekł jak niepyszny, pozwalając nowemu kapitanowi odprowadzić wzrokiem brunetkę, która dotarła właśnie do swojego ojca i razem oddalili się w stronę parkingu.
Młody wilkołak był niczym zahipnotyzowany, tak bardzo, że nawet nie zauważył, że podszedł do niego ktoś jeszcze. Jego współkapitan, Jackson Whittemore.
- Oooo... - westchnął teatralnie. - Widok rozdzierający serce... Pewnie źle przez to sypiasz, co? Ty, twoja ręka i paczka chusteczek... - zaśmiał się w twarz nastoletniemu wilkołakowi, który jednak nie odpowiedział na jego zaczepkę. - Wiesz co, McCall? Właściwie to ci współczuję. Więc zróbmy tak, żebyśmy obaj na tym skorzystali. Daj mi to czego chcę, a ja pomogę ci ją odzyskać.
- Co? - propozycja była bardzo kusząca, ale Scott wiedział, że nie może się zgodzić.
- Za trzy dni jest bal, zdążysz. Myśl, że to ty ją tam zabierzesz, a nie ja. Myśl też o wszystkim co będziesz mógł zrobić, kiedy zdejmiesz z niej wreszcie tę obcisłą kieckę... Wszyscy mogą na tym skorzystać. Trzy dni, McCall... - poklepał czarnowłosego po policzku i odszedł, by ten mógł wszystko przemyśleć.
Nastoletni wilkołak, wściekły, podążył za nim do szatni, by wziąć prysznic. Był śmiertelnie zmęczony, cały spocony i dodatkowo nie wiedział co zrobić ze swoim współkapitanem.
Gdy wychodził spod prysznica, owinięty jedynie ręcznikiem na biodrach, minął się z Dannym, już ubranym w codzienne ciuchy i szykującym się do powrotu do domu, lub na jakąś imprezę na uczczenie ich zwycięstwa.
- Tak przy okazji, McCall, przyjmuję przeprosiny - odezwał się opalony nastolatek.
- Nie przepraszałem cię - zdziwił się Scott.
YOU ARE READING
Wilkołaki - cykl CZAROWNICA: TOM1 -TeenWolf fanfic - Derek Hale x OC
WerewolfCykl CZAROWNICA - tom 1. 🐺 Charlotte Benoit, zawodowa Czarownica, przybyła do Beacon Hills na prośbę Laury Hale, żadna magia jednak nie mogła jej przygotować na to, co zastała na miejscu. Bardzo szybko okazuje się, że to, co na początku miało być s...