Rozdział 52

344 27 18
                                    

Minęły kolejne lata. Teraz nasze z Itachim dzieci mieli po szesnaście lat i byli pewnoprawnymi Joninami Konohy. Każde z nich było powodem do naszej dumy. May, wyrosła na mądrego stratega i była jedną z najlepszych użytkowników sharingana. Pomimo tego, stała się ona piękną dziewczyną, z już w miarę uformuwołaną figurą. Na szczęście w tym planie, jest podobna do mnie.

Natomiast Ryuki, stał się cudownym medycznym ninja, do tego wszystkiego jest użytkownikiem Byakugo. Był zaledwie gorszy ode mnie, z czego też byłam strasznie dumna. Do tego wszystkiego, jego towarzyszem broni stał się Goku. A jeśli chodzi o jego wygląd, to stał się prawdziwym przystojniakiem i prawie każda dziewczyna w jego wieku biegała za nim. Ah w tym aspekcie jest tak podobny do Itachiego oraz Sasuke.

- Yu-Yu o czym tak rozmyślasz? - spytał się Łasic, gdy ja przeglądałam szkicownik przeznaczony tylko dla naszej rodziny.

- Myślałam o tym, że z naszych dzieci wyrośli dobrzy shinobi.

- Tak masz rację, do tego wszystkiego stali się oni dobrymi i godnymi zaufania ludźmi. - kiwnęłam głową i wróciłam do przeglądania moich starych rysunków. W międzyczasie obok mnie usiadł Itachi. - Martwisz się o nich?

- Hm? - odpowiedziałam w chwili gdy zorientowałam się, że ktoś na mnie patrzy się od dłuższego czasu.

- Eh, Yu-Yu nic się nie zmieniłaś...

- Nie wiem o co ci chodzi. Więc o czym ty tam mówiłeś?

- Spytałem się czy martwisz się o Ryuki, May, Saki oraz Minoru.

- Trochę tak. W końcu oni poszli na misję rangi A.

- Wiem, też się o nich martwię lecz pamiętaj, że ich jest czwórka i wszyscy oni są silni. Jestem pewien, że wrócą zdrowi i żywi. - popatrzyłam się na niego wzrokiem wyrażającym dużą trwogę.

- Jesteś tego aż tak pewien?

- Tak. Więc nie masz o co się martwić. - po tym Łasic przyciągnął moją głowę to jego torsu i zaczął powoli ją głaskać.

- Ja wiem, że raczej nie powinnam się tak martwić ale nie porzucą mnie złe przeczucie. Nie mogę przestać o tym myśleć i w pewnym momencie do mojej głowy zalatują jakieś dziwne i przerażające myśli. Itachi, boję się.

- Ciii. - on nadal nie nie odpowiadał tylko usadził na swoich kolanach i przytulając czule, kołysał się. - Yui, jestem pewien, że wszystko będzie dobrze. Oni wrócą do domu szczęśliwi, później pójdą raczej to uczcić za dango. Pod koniec tego Ryuki nareszcie nabierze się odwagi i poprosi Saki aby poszła z nim na randkę.

- Czekaj, czekaj, czekaj - zaczęłam rozbawiona - Ty już planujesz, życie Ryu? Chyba nie chciałeś jeszcze dodać, że "później on wyzna jej uczucia a Saki je odwzajemni. Następnie zaczną ze sobą chodzić a po paru latach urodzą dwójkę lub trójkę dzieci"?

- Nie, chciałem jeszcze dodać taki sam scenariusz życia i dla May w roli głównej.

- O jezu chyba cię główka boli.

- Może. Ale czy to nie normalne, że chcę zobaczyć swoich wnuków?

- No normalnie ale nie swataj już ich. Wszystko będzie w swoim czasie, nie pospieszaj ich.

- Tak, tak.

- W końcu ja ci wyznałam uczucia dopiero w siedemnaście lat.

- A nie w osiemnaście?

- Dobra, nie mam pojęcia. Po prostu nie pośpieszaj ich bo nic z tego dobrego nie wyniknie.

- Jak sobie życzysz, królewno. - słysząc to mimowolnie uśmiechnęłam się. Następnie rozluźniłam swoję mięśnie i oparłam się o Łasica.

Ostatni członek klanu ( Itachi x Oc ) {W trakcie edycji}Where stories live. Discover now