Rozdział 16

752 42 18
                                    

Obudziłam się o 4.30 czyli zdecydowanie za wcześnie jak dla mnie. Czy Tsuna-sensei naprawdę musi dawać nam te zwoje o tak wczesnej godzinie? Chwilę jeszcze poleżałam rozmyślając na sensem życia i dlaczego akurat dzisiaj muszę iść tak wcześnie. Chwilę później ledwo co wylazłam z pod ciepłej kołdry za pomocą Yukine. Dalej zaczęłam zbierać się. Po około pół godzinie skończyłam swoje przygotowania. Czyli to odpowiedni moment by już wyruszyć do biura Hokage. Z takim postanowieniem po raz ostatni sprawdziłam czy nie zapomniałam przypadkiem jakiegoś zwoju. Gdy się upewniłam w tym, że jeszcze nie mam sklerozy i wszystko wzięłam, wybiegłam szybko z domu.

Zaczęłam iść szybkim krokiem w stronę celu. W międzyczasie moje myśli krążyły wokół dzisiejszej misji. Czy oby na pewno wrócę z niej żywa? Jednak za Itachiego nie martwię się. On tak czy siak da radę w walce z wrogami, a ja... Mam co do tego wątpliwości. No bo chyba nie jestem jednym z lepszych Joninów i jeśli potyczka będzie miała miejsce to wyślę Mikoto z zwojami do biura Kazekage. Bo tak czy inaczej misja to misja i choć by za cenę swojego życia, shinobi muszą ją wykonać.

Pod czas gdy tak sobie rozmyślałam, na moje prawe ramię usiadł duży czarny kruk. Nie wygląda on na zwykłego z powodu jego piór na głowie. Mają one kolor szary i jeśli dokładnie przyjrzeć się mu, to wygląda jak czaszka człowieka. Ale pomimo jego wyglądu nie wystraszyłam się go, lecz pogłaskałam po główce. Ten tylko jeszcze bardziej przysunął ją w moją stronę. Na ten widok lekko zaśmiałam się i już w towarzystwie ptaka weszłam do budynku Hokage.

Gdy dotarłam przed drzwi do gabinetu Piątej, bezceremonialnie weszłam. W środku już czekał Łasic oraz Sensei.

- Ohayo, Tsuna-sensei! Yo, Itachi. - w tym momencie posłałam miły uśmieszek. Hokage tylko że zrezygnowaniem westchnęła i po tym jak zamknęłam drzwi, kobieta po krótkim wytłumaczeniu jeszcze raz celu misji, podała 2 zwoje. Jeden z nich miałam pilnować ja, lecz drugi znalazł się pod czujnym okiem Łasica. Chwilę później zaczęliśmy biec w stronę bramy Konohy.

- Ne, Itachi.

- Tak?

- Ile zajmie nam droga do wioski Piasku?

- Zależy od naszego tempa biegu oraz ilości postojów.

- No ale tak około. - w tym momencie Łasic zamyślił się. Pod czas tej czynności zaczął lekko czesać swój podbródek. Ciekawe jak wyglądał by z brodą... O cholera! No i po ch*j ja sobie to wyobraziłam?!? Nigdy więcej! Jeśli kiedykolwiek będę żoną tego pajaca będę kazała mu golić się co 3 lub 2 dni. O tak. Zdecydowanie tak. Ale czekaj... ŻONĄ??!!?? O czym ja tylko myślę?

- Myślę, że zajmie nam to 3 dni spokojnym biegiem. Ale jeśli chcemy wyrobić się w tym czasie musimy robić w dzień maksymalnie 5 postojów. Co ty na to? - cała czerwona spojrzałam się na przyjaciela nieobecnym wzrokiem. Po chwili do mnie doszło to co powiedział. Szybko odezwałam się.

- J-jasne. Ty tu jesteś kapitanem. Nie mam nic do powiedzenia. - po tym już minimalnie uspokojona ( ale nadal czerwona ) uśmiechnęłam się.

- Yui.

- Coś się stało?

- To ty mi powiedzieć. Wyglądasz tak jak niby przed chwilą pobiłaś światowy rekord w tym kto najszybciej przeczyta wszystkie książki "Icha Icha". - o cholera. Ten to se znalazł porównanie. Jak on powoli staje się taki jak Kakashi. O nie, przepraszam. Jak Jiraja-sensei. Jeszcze kurde napiszę tutaj 5 część ( o ile Jiraja nie umarł to, napisał 4 książkę. Wiem, że tego nie było w anime, ale to taki malutki dodatek oddemnie ).

- Ciebie chyba coś pogięło. To nic takiego.

- Tiaaa. Na pewno... - po tym zaczął intensywnie wpatrywać się w moją osobę, przez co zaczęłam czuć się niezręcznie. O nie, nie poddam się na prowokacje i nie powiem. Tak też minęła minuta. Dwie. Pięć. Siedem. Dziesięć. Piętnaście. Dwadzieścia. Trzydzieści. Na 45 minucie nie wytrzymam i już z o wiele większym rumieńcem na mojej twarzy warknęłam.

Ostatni członek klanu ( Itachi x Oc ) {W trakcie edycji}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz