40.

1.4K 59 6
                                    

W poranek Bożego Narodzenia Hermiona obudziła się w wyśmienitym humorze. Wzięła prysznic, związała włosy w koka i założyła długą bluzę. Machając różdżką nad prezentami, zaklęciem odsyłającym wysłała je do chatki Hagrida, domu Julie i Nory. Paczkę dla Severusa zostawiła na wieczór wigilijny.

Zeszła na dół po schodach, po drodze włączając świąteczną playlistę. W kuchni przygotowała składniki i wzięła się za przygotowanie potraw. Nie miała w planach za dużo gotować tylko dla siebie i Snape'a.

Kończąc robić bożonarodzeniowy pudding, po namyśle upiekła ciasto. Wieczorem usmaży jakieś ryby. Pudding i ciasto schowała do lodówki, po czym wsypała płatki do miseczki i zalała mlekiem. Miskę z płatkami postawiła na stole i zabrała się za jedzenie. Chwilę później do kuchni wparował Mistrz Eliksirów. Zaparzył sobie kawy i dosiadł się do stołu.

Po posiłku poszli do salonu. Dziewczyna usiadła na rozłożonej  kanapie po turecku, a obok niej czarnowłosy położył się na wznak. Wziął do ręki różdżkę, i wpatrując się w sufit, wyczarował wokół girlandy, bombki i świąteczne łańcuchy.
Resztę dnia spędzili na oglądaniu filmów przy akompaniamencie swoich śmiechów.

Około godziny szesnastej na dworze zaczęło się robić szarawo. Hermiona uznała, że najwyższy czas zacząć się przygotowywać. Drogę do kuchni zagrodził jej Severus, który pochylając się nad nią, szepnął:

- Ubierz się ładnie. Chciałbym cię gdzieś zabrać, nie przyjmuję odmowy.

Dziewczyna uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju. Co też ten Severus wymyślił?
Otworzyła szafę w poszukiwaniu czegoś eleganckiego, wygodnego i ciepłego w jednym. W oko wpadła jej niedawno zakupiona sukienka. Czarna, przed kolano, z błyszczącego materiału, na grubych ramiączkach, z przecięciami na plecach.

Założyła ją i przejrzała się w lustrze, sukienka pasowała idealnie. Do tego brązowe rajstopy i czarne szpilki. W łazience wyprostowała włosy, a potem podkręciła je w lekkie fale. Usta pociągnęła czerwoną szminką, rzęsy podkręciła zalotką i nałożyła tusz. Trochę rozświetlacza, perfum i była gotowa. Do czarnej kopertowej torebki zapakowała telefon i portfel.
Stukając obcasami, zeszła po schodach. Na dole założyła czarny płaszcz nieco dłuższy od sukienki, zapięła guziki i zawiązała pasek. W tym samym momencie ze swojej sypialni wyszedł Severus, ubrany w czarne spodnie od garnituru i białą koszulę.

- Pięknie wyglądasz.

- Dziękuję, ty też.

Mężczyzna narzucił na siebie swój czarny płaszcz i poprowadził dziewczynę do ogrodu, skąd aportował ich oboje. Hermiona otworzyła oczy i aż krzyknęła z zachwytu. Znajdowali się na szczycie najwyższego budynku w całym Londynie! Niebo prawie całkiem ściemniało, a oni mieli widok na całe miasto z góry.
Podeszła do mężczyzny i powiedziała:

- Tu jest pięknie.

Dziewczyna rzuciła na nich zaklęcie ogrzewające i wyczarowała szeroki fotel. Popchnęła na niego Severusa, a sama usiadła obok niego. Oparła mu głowę na ramieniu i siedzieli skleszczeni, obserwując ruch w mieście. Około godzinę później Mistrz Eliksirów rzekł:

- Porywam cię w jeszcze jedno miejsce.

Gryfonka posłusznie wstała i usunęła machnięciem różdżki fotel. Snape chwycił ją za rękę i poprowadził do klapy w podłodze. Po schodach zeszli z dachu na najwyższe piętro, skąd windą zjechali na sam dół. Była tam mała, przytulna kafejka. Czarnowłosy pomógł jej ściągnąć płaszcz i odwiesił go na haczyku, obok swojego. Usiedli przy stoliku i zamówili białe wino. Powoli je sączyli, aż w końcu mężczyzna poprosił ją do tańca.

Przed godziną dwudziestą deportowali się spod wyjścia budynku do domu. Ściągnęli buty i płaszcze, po czym ruszyli do kuchni. Hermiona wyciągnęła sernik i pudding z lodówki i odstawiła je na stolik w salonie. Na szybko przygotowała ryby i surówki, które również wylądowały na stoliku. Nie mając ochoty na alkohol, zaparzyła zwykłej herbaty. Severus włączył kolędy i zasiedli do kolacji wigilijnej. Siedzieli blisko siebie na kanapie, trzymając się za ręce. Ruchem różdżki przywołali prezenty ze swoich sypialni. Dziewczyna wręczyła mu kociołek, życząc wesołych świąt. W zamian dostała torebkę z wystającą z niej czerwoną różą. W skupieniu oglądali swoje prezenty. Gryfonkę urzekła czerwona róża.

Pytającym wzrokiem spojrzała na Severusa, a on wziął głęboki oddech i ściskając jej dłoń, zaczął mówić:

- Hermiono, przemyślałem sobie to wszytko. Jesteś kobietą mojego życia, i uświadomiłem sobie to dopiero w dworze Malfoyów. Nie jestem przyzwyczajony do tego typu przemówień, więc powiem wprost.
Kocham cię, Hermiono. Czy zechciałabyś towarzyszyć mi przez resztę życia?

Brunetka nie mogła pohamować  cisnącego się na jej usta uśmiechu.

- Oczywiście, że tak! Ja też cię kocham, Severusie.

Ich usta złączyły się w głębokim pocałunku. Od dziś istnieją jako para, będą prowadzić wspólne życie.

Od nienawiści do miłości✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz