Gryfoni siedzieli przy stole w Wielkiej Sali, kiedy podeszła do nich opiekunka ich domu.
- Panno Granger, proszę do mnie przyjść w wolnej chwili.
- Dobrze, pani profesor.
Hermiona dokończyła jeść zupę i ruszyła w kierunku gabinetu opiekunki Gryffindoru. Zapukała, i słysząc pozwolenie, weszła.
- Dzień dobry, pani profesor, chciała mnie pani widzieć?
- Tak, Hermiono. Usiądź.
Kiedy dziewczyna wykonała polecenie, Mcgonagall kontynuowała:
- Nie mam zbyt dobrych wieści. Wczoraj dostaliśmy list z Ameryki, że twoi rodzice mieli wypadek samochodowy. Mama leży w ciężkim stanie w szpitalu, a tata... Cóż, twojego taty nie udało się uratować. Za trzy dni jest pogrzeb, ale z racji bezpieczeństwa nie możesz na nim być. Bardzo mi przykro.
Do Hermiony dopiero po chwili dotarł sens tych słów. Nie zważając na oniemiałe spojrzenie Minerwy, wybiegła z gabinetu i trzasnęła drzwiami. Biegła na błonia, trącając po drodze wiele osób. Chciała być sama, tylko sama...
W połowie drogi wpadła na Severusa. Mężczyzna złapał ją za ramię i zapytał:- Gdzie tak pędzisz, Granger?
- Gówno cię to obchodzi, Snape!- wrzasnęła w odpowiedzi.
Wyrwała się z jego uścisku i po chwili była już na błoniach. Poszła w swoje ulubione miejsce, nad jezioro. Usiadła pod jednym z drzew i zaniosła się głośnym płaczem. Co z tego, że rzuciła na rodziców obliviate, i nawet nie wiedzieli o jej istnieniu? Co z tego, że członkowie zakonu zapewnili ją, że są bezpieczni? Wszystko na nic! Jej tata nie żyje!
Z rozmyślań wyrwał ją czyjś dotyk. Spojrzała w górę, i ujrzała nauczyciela eliksirów. Mężczyzna bez słowa usiadł obok niej i objął ramieniem.
- Powiesz mi, co się stało?
- Idź sobie.
- Nie pójdę.
- Powiedziałam, że masz iść!
- Nie pójdę, dopóki mi nie powiesz.
Hermiona ponownie zaniosła się szlochem i wtuliła twarz w tors Snape'a. Mistrz eliksirów pogładził ją po głowie i szepnął:
chodź.Gryfonka podniosła się i ruszyła za nim do lochów. Usiadła na czarnym fotelu i ze łzami w oczach zapatrzyła się w ogień.
Głośne chrząknięcie przywróciło ją do rzeczywistości. Przed nią stała herbata. Wzięła kubek do ręki i upiła spory łyk.- Granger, o co chodzi?- zapytał Mistrz Eliksirów.
- Severusie... Mój tata nie żyje. Mieli wypadek, mama jest w ciężkim stanie.
- Przykro mi, naprawdę.
Severus jednym krokiem znalazł się przy niej i przytulił. Dziewczyna nic nie mogła poradzić na to, że w jego ramionach czuła się bezpiecznie. Snape usiadł na poręczy od fotela i mocniej przytulił Hermionę. Po kilku minutach się uspokoiła, a po upływie kolejnych kilku minut wycieńczona płaczem zasnęła. Czarnowłosy słysząc jej spokojny oddech i czując rozluźnienie mięśni, mruknął cicho: oj, Granger, Granger...
Wziął śpiącą na ręce i zaniósł do swojej sypialni, po czym przykrył kołdrą. Sam ułożył się w nogach w poprzek łóżka, i wkrótce uciął sobie popołudniową drzemkę.
CZYTASZ
Od nienawiści do miłości✓
FanfictionPo zakończeniu szóstej klasy Hermiona Granger proponuje wspólne mieszkanie Mistrzowi Eliksirów. Czy przyjmie on propozycję? Jaki był tego powód i jak potoczą się ich losy? #2 wojnaczarodziejów- 12.01.2021