30.

1.4K 62 26
                                    

Hermiona obudziła się w wyśmienitym humorze. Przeciągnęła się na łóżku, i natychmiast poczuła czyjąś obecność. Nie zdążyła nawet usiąść, kiedy jej obawy potwierdził nie kto inny, jak Snape.

- Granger, chciałbym tylko upomnieć cię, że twoja stopa przez większość nocy uciskała dość wrażliwą na takie bodźce część mojego ciała.

Gryfonka usiadła na łóżku i spojrzała przed siebie. Gdy ona leżała swobodnie na JEGO łóżku, on leżał na boku w nogach od jednej krawędzi do drugiej. Plecami dotykał tylnego oparcia.
Jedna noga Hermiony znajdowała się koło nosa Severusa, a druga... Cóż, druga spoczywała między nogami rzeczonego nauczyciela. Dziewczyna spłonęła rumieńcem, ale zasłoniła twarz włosami. Mistrz Eliksirów okręcił się wokół własnej osi i usiadł obok niej, zakładając jej włosy za ucho. Szepnął, niby przypadkiem dotykając ustami płatka jej ucha:

- Słodko się rumienisz, Granger.

Brunetka zamrugała kilka razy, po czym trzasnęła mężczyznę poduszką w głowę. On jednak nie był dłużny. Zaczarował wszystkie poduszki tak, aby uderzały tylko ją. Hermiona straciła równowagę i zachwiała się, tym samym opierając się o Snape'a.

- Aż tak na mnie lecisz? Właściwie, chciałbym cię o coś spytać.

- Czyżbyś zapragnął jakiejś kobiety w swoim życiu?

- Chciałem spytać, czy chcesz spędzić ze mną święta, ale skoro sama proponujesz coś lepszego, to czemu nie?

Dziewczyna lekko się zarumieniła. LEKKO. Nie, wcale nie była czerwona jak burak. WCALE.

- Wiesz, w sumie to niezły pomysł. Będzie jak dawniej?

- Będzie tak samo, a może nawet lepiej.

- Severusie, nie poznaję cię. Najpierw mnie wyzywasz, potem przepraszasz, zerujesz nasze relacje, odrzucasz mnie, całujesz a teraz dziwnie zachowujesz. Co będzie dalej? Mam się bać?

- Och, stać mnie na wiele więcej... Ale nie przyzwyczajaj się.

Hermiona parsknęła śmiechem.

- Która jest godzina?

- Szósta dwadzieścia pięć.

- Robimy dziś jakieś eliksiry, czy wolne?

- Możemy robić coś znacznie przyjemniejszego... Ale może lepiej już się ogarnąć. Leć do łazienki, a ja wyjdę się przewietrzyć.

Gryfonka uśmiechnęła się w myślach i poszła do łazienki. Stała tu duża wanna, naprzeciw niej ubikacja, a po środku podłużna szafka z umywalką i lustrem. Wszystko oczywiście w kolorze srebrnym, czarnym i zielonym. Wbrew pozorom Snape miał gust.

***
Severus Snape biegał po boisku od quidditcha w samych szortach, ale nie odczuwał zimna. Po cholerę on położył się z Granger w łóżku? Po cholerę zaproponował jej wspólne święta? Cholera, cholera, cholera!!!

Ochłonąwszy trochę, Severus wrócił do swoich komnat. Jak się spodziewał, po Granger nie było ani śladu. Chwila... Jednak był. Na stoliku w salonie leżała mała karteczka.

,,Severusie, dziękuję, że mnie pocieszyłeś po stracie taty. Skorzystałam z łazienki, i teraz, kiedy to czytasz, ja najprawdopodobniej już zbieram się do odrobienia wczorajszych lekcji. Sporo pospaliśmy,
ale obojgu nam się to przydało. Cóż, jeszcze raz dziękuję."
Hermiona Granger

Snape mimo wszystko uśmiechnął się. Zaraz jednak przywołał na swoją twarz maskę obojętności, wziął zimny prysznic i założył swoje czarne, nieśmiertelne szaty. Ze zręcznością jaguara zapiął wszystkie guziki surdutu i wrócił na chwilę do sypialni. Jego czuły nos poczuł zapach TEJ dziewczyny. Nie to, że byli w związku, co to to nie. Nadal była jego uczennicą, ale to nie znaczy, że nie może być jego żo... przyjaciółką. I tak narazie musi pozostać.

Od nienawiści do miłości✓Where stories live. Discover now