9 | "Żegnaj, Winston"

161 12 29
                                    

Pogorzelisko, dawne tereny Meksyku
trzeci dzień Fazy Drugiej

Wschodzące słońce obudziło ich po zaledwie dwóch godzinach snu, nic więc dziwnego, że nikt nie miał ochoty na rozmowę. Zmęczenie skutecznie pozbawiło Streferów dobrego humoru.

Nettie także się nie odzywała. Maszerowała pierwsza, w takiej odległości od reszty, aby nikomu nie przyszło do głowy jej zaczepiać. Co prawda Aris co jakiś czas próbował porozmawiać z nią telepatycznie, ale Nettie konsekwentnie nie reagowała. Po kilku godzinach wymownego milczenia ze strony dziewczyny Aris dał sobie spokój.

Tego właśnie Nettie potrzebowała. Ciszy i spokoju. Wysiłku fizycznego. Skupienia na zadaniu. To pomagało jej uporać się z kłębkiem myśli, który miała w głowie.

Taki stan rzeczy trwał przez cały dzień. Streferzy maszerowali, pokonywali kilometr za kilometrem, zatrzymywali się na krótki postój, po czym znów ruszali w drogę. Wyraźnie zbliżali się do miasta, budynki rosły na ich oczach. Krajobraz także się zmieniał. Teraz było mniej piachu, a gdzieniegdzie stały porzucone prostopadłościenne klocki, które kiedyś musiały być magazynami lub czymś podobnym.

To właśnie w jednym z takich magazynów Grupa A zdecydowała zatrzymać się na nocleg.

Streferzy padli jak kawki, gdy tylko Minho oznajmił, że tego dnia już dalej nie pójdą, chociaż było stosunkowo wcześnie. Nic jednak dziwnego, że wszyscy byli zmęczeni, skoro poprzedniego dnia niewiele spali.

Jedynie Nettie nie czuła się śpiąca. Usiadła tuż przy wejściu do magazynu, podciągnęła nogi pod brodę i objęła ramionami kolana. Na pytanie Minho, czy ma zamiar położyć się spać odparła, że będzie trzymać wartę. Azjata pokiwał głową i odszedł. Nettie wydawało się, że zauważyła błysk podziwu w oczach chłopaka.

Westchnęła i zaczęła wpatrywać się w krajobraz przed sobą.

Nie minęło dużo czasu, kiedy poczuła nieprzyjemne mrowienie na karku, które mówiło jej, że jest obserwowana. Odwróciła się. Za nią stał Aris.

— Ah, to ty — mruknęła, wracając do poprzedniej pozycji. Aris usiadł obok niej.

— Nie chciałem cię wystraszyć...

— Nie wystraszyłeś.

Zapadła cisza. Nettie nadal patrzyła na coraz mniej widoczny horyzont, oparłszy brodę na kolanach. Aris również przez chwilę spoglądał na zewnątrz, po czym przeniósł wzrok na Nettie.

— Net. Spójrz na mnie.

Dziewczyna westchnęła cicho i obróciła głowę. Widok zatroskanej twarzy Arisa wywołał u niej kłujące poczucie winy, przez co omal nie odwróciła wzroku. Szybko zerknęła przez ramię w głąb magazynu, na śpiących Streferów.

— Wszyscy zasnęli. Nikt nas nie podsłuchuje — zapewnił ją Aris. Spojrzał jej prosto w oczy. — Powiesz mi teraz, co się stało?

Nettie wzięła głęboki oddech.

— Cole.

Aris zamrugał kilkukrotnie. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, po czym je zamknął. Nettie kontynuowała.

— Kiedy pobiegłam za Thomasem i szukałam drzwi, usłyszałam czyjeś chrząknięcie. Obeszłam budynek dookoła i prawie strzeliłam mu w głowę. — Parsknęła ironicznym śmiechem. — Teraz sobie myślę, że nie byłoby to takie złe wyjście.

— Net, czy on... Czy on coś ci zrobił? — spytał Aris szeptem. Drżenie w jego głosie i napięte mięśnie zdradzały, jak bardzo się zdenerwował.

𝐓𝐇𝐄 𝐃𝐄𝐒𝐄𝐑𝐓 𝐁𝐀𝐒𝐄 ━ 𝑡𝘩𝑒 𝑐𝘩𝑟𝑜𝑛𝑖𝑐𝑙𝑒𝑠 𝑜𝑓 𝑡𝘩𝑒 𝑚𝑎𝑧𝑒¹Where stories live. Discover now