21 | Wyznanie

92 7 7
                                    

obóz Prawej Ręki, Pogorzelisko, dawne tereny Meksyku
ósmy dzień Fazy Drugiej

Teresa wyprowadziła Nettie ze stołówki, po czym skierowała się na tyły obozu. Cały czas mocno trzymała drugą dziewczynę za ramię, jakby obawiała się, że Nettie nagle zawróci i ucieknie.

Cóż, Nettie faktycznie miała taki pomysł.

Uznała jednak, że posłuchanie Teresy w niczym jej nie zaszkodzi. W końcu – podobno – chciała tylko pogadać, a od zwykłej rozmowy jeszcze nikt nie umarł, prawda? I chociaż miała parę pomysłów, co mogło być tematem ich pogawędki, to gdy zobaczyła chłopaka opierającego się o niezbyt stabilne ogrodzenie obozu, wszystkie opcje wyleciały jej z głowy.

— Co on tu robi? — warknęła do Teresy, kiedy obie stanęły naprzeciwko niego. Cole przewrócił oczami, tłumiąc w sobie jęk irytacji.

— Nettie, złotko, daj spokój. Dalej się gniewasz o tamtą szopę? — powiedział tak słodkim głosem, że dziewczynie zrobiło się niedobrze.

— Nie, to ty daj mi spokój, Cole — odparła stanowczo. Założyła ręce na piersi. — Macie dziesięć sekund, żeby wyjaśnić mi, po co mnie tu ściągnęliście, inaczej sobie pójdę.

— Do swojego złotowłosego kochanka? — prychnął Cole. — Dobrze wiesz, co go czeka. Wiesz, że to nie ma przyszłości.

— To z tobą nie mam przyszłości — wypaliła Nettie. Była wkurzona. — Nie ma i nie będzie więcej żadnych nas, Cole. Wbij to sobie do tego pustego łba. — Odwróciła się na pięcie i chciała odejść, ale chłopak chwycił ją za rękę.

— Zaczekaj — rzekł spokojnie, niemal bez emocji. Jego twarz wyrażała jedynie zmęczenie. — Teresa chciała o czymś z tobą porozmawiać.

Nettie stanęła w lekkim rozkroku, z dłońmi wspartymi na biodrach.

— No to mów. Słucham.

Teresa odetchnęła, zbierając myśli. Wydawała się poddenerwowana. „Może to sytuacja z Thomasem ją przerosła?", zastanowiła się Nettie. Po chwili wzruszyła mentalnie ramionami. Co ją to obchodziło? Nic a nic.

— Pamiętasz, jaki był plan DRESZCZu, prawda? — powiedziała cicho Teresa. Nie patrzyła ani na Cole'a, ani na Nettie, tylko wbijała wzrok w swoje palce, które nerwowo wykręcała. — Ten dotyczący Fazy Drugiej.

— Oczywiście, że pamiętam — przytaknęła Nettie.

— Przejść przez Pogorzelisko sto sześćdziesiąt kilometrów w stronę gór...

— Tak, pamiętam. Jeszcze nie mam Alzheimera.

— ...i w ciągu czternastu dni dotrzeć do bezpiecznej przystani, aby otrzymać lek — dokończyła Teresa i wreszcie spojrzała Nettie w oczy. Ta ostatnia zauważyła, że oczy brunetki były zaszklone, zupełnie jakby płakała. Nettie powtórzyła sobie, że ją to nie obchodzi.

— No i? — Nettie zamachała rękami w powietrzu, ponaglając rozmówczynię. Ciągle nie widziała puenty.

Teresa znowu westchnęła i spuściła wzrok. Opowieść dokończył Cole.

— Teresa sugeruje, żebyśmy dokończyli plan DRESZCZu.

Nettie wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.

— Żartujesz sobie, prawda? — parsknęła. Pokręciła głową z niedowierzaniem. — Rozejrzyjcie się. Jesteśmy w miejscu, gdzie DRESZCZ nas nie znajdzie, pod opieką Prawej Ręki! Mamy suche łóżka, jedzenia pod dostatkiem i ochronę przed Poparzeńcami, jakiej nigdzie indziej nie znajdziecie — powiedziała, podnosząc nieco głos. — A wy chcecie to ot, tak porzucić i sobie pójść bóg wie gdzie, bo Janson tak chce?

𝐓𝐇𝐄 𝐃𝐄𝐒𝐄𝐑𝐓 𝐁𝐀𝐒𝐄 ━ 𝑡𝘩𝑒 𝑐𝘩𝑟𝑜𝑛𝑖𝑐𝑙𝑒𝑠 𝑜𝑓 𝑡𝘩𝑒 𝑚𝑎𝑧𝑒¹Where stories live. Discover now