Pogorzelisko, dawne tereny Meksyku
piąty dzień Fazy DrugiejSzary zmierzch prędko ustąpił miejsca nieprzeniknionej ciemności nocy. Nettie rozglądała się czujnie i wzdrygała za każdym razem, kiedy do jej uszu docierał jakiś podejrzany dźwięk. Zimny wiatr sprawiał, że na ramionach dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Potarła ręce w nadziei, że ta czynność choć odrobinę ją rozgrzeje.
Szli środkiem drogi, zbici w ciasną grupkę. Za dnia woleli przemykać chyłkiem w cieniu budynków, jednak teraz, nocą, bezpieczniej było trzymać się od ciemnych zaułków z daleka. Tak przynajmniej twierdził Jorge, a nikomu nie spieszyło się, aby kwestionować jego słowa.
Obok Nettie szedł Newt, tak samo jak ona wypatrując wokoło oznak jakiegokolwiek zagrożenia. Odkąd znów ruszyli w drogę, nie odezwał się do niej ani słowem. Dlatego postanowiła sama zacząć temat.
— Chciałeś mi coś powiedzieć, wtedy na balkonie. O co chodziło? — zapytała, spoglądając na chłopaka z ukosa. Mimo że jej oczy przyzwyczaiły się do braku światła, nie widziała wyraźnie jego twarzy. Zauważyła jednak ruch, gdy chłopak obrócił głowę, aby na nią spojrzeć, a potem potarł dłonią kark.
— Ja... W sumie to nie pamiętam, ale pewnie nie chodziło o nic ważnego — odparł wymijająco, lecz Nettie usłyszała nutkę wahania w jego głosie. Założyła ręce na piersi.
— Newt.
Chłopak westchnął. Miał wrażenie, że brązowe oczy dziewczyny potrafiły zobaczyć więcej niż by sobie życzył. Zupełnie jakby znała go od dawna i doskonale wiedziała, kiedy kłamał.
— Oh, no dobra, niech ci będzie — wymamrotał pod nosem niemal bezgłośnie, żeby Nettie przypadkiem go nie usłyszała. Następnie dodał już głośniej: — Chciałem spytać, ile... — Przełknął ślinę. — Ile pamiętasz z tego, co się działo, zanim straciłaś przytomność? — wykrztusił w końcu i poczuł pieczenie na twarzy. Cieszył się z panujących wokół ciemności. Przynajmniej Nettie nie była w stanie zobaczyć rumieńców, które wykwitły mu na policzkach.
Przez chwilę panowała między nimi cisza i Newt zaczynał myśleć, że dziewczyna nic nie pamięta, ale nie chce się do tego przyznać, gdy usłyszał jej cichą odpowiedź:
— Pamiętam, że trzymałeś mnie za rękę.
Po raz drugi przełknął głośno ślinę. Nie tego się spodziewał i zdecydowanie nie był na to przygotowany. Ścisnął dłońmi paski plecaka, a pomimo panującego chłodu zrobiło mu się gorąco. Kilka razy otwierał usta, aby coś odpowiedzieć i tyleż razy je zamykał, ponieważ żadne słowa nie chciały przejść mu przez gardło. W głowie miał totalną pustkę.
Nettie podświadomie wyczuła podenerwowanie Newta i uśmiechnęła się pod nosem. Zaraz potem zbeształa się w myślach. Co ona wyprawiała? Musiała skupić się na zadaniu, które zostało jej powierzone, a nie na flirtowaniu z pierwszym lepszym blondaskiem, który się napatoczył! I co z tego, że miał cudowne brązowe oczy, a kiedy przytulił ją tamtego dnia, gdy zastrzeliła Winstona lub trzymał za rękę zaledwie kilka godzin temu, czuła motyle w brzuchu?
Potrząsnęła głową. Pomyślała, że zaczynała wariować, że Pożoga zżera jej mózg tak, jak setkom tysięcy innych chorych, a te myśli to pierwsze objawy choroby. Nie zdziwiłaby się, jakby za parę dni wylądowała w jakimś kanale albo zaczęła odgryzać sobie palce.
Czyjeś chrząknięcie wyrwało ją z zamyślenia. Zamrugała kilkakrotnie, po czym rozejrzała się, szukając osoby, która wydała ów dźwięk, aż wreszcie jej wzrok zatrzymał się na idącym obok Newcie.
YOU ARE READING
ððð ðððððð ðððð â ð¡ð©ð ðð©ðððððððð ðð ð¡ð©ð ððð§ð¹
FanfictionâWitajcie w Próbach Ogniaâ Po opuszczeniu Labiryntu Streferzy trafiajÄ do poÅoÅŒonej na pustyni bazy DRESZCZu, skÄ d ma siÄ rozpoczÄ Ä Faza Druga Prób â Próby Ognia. Thomas i jego przyjaciele juÅŒ wiedzÄ , ÅŒe DRESZCZowi nie moÅŒna ufaÄ. Dlatego, gdy do i...