Epilog

1.1K 72 0
                                    


~Jimin pov.~

- Może jednak zechcesz mi powiedzieć gdzie mnie ciągniesz?! - krzyknąłem usiłując w końcu dowiedzieć się łaskawie gdzie jestem prowadzony od paru minut - Yoongi no!,
- Czy ty musisz tak marudzić? - mruknął w końcu mimo wszystko śmiejąc się cicho,
- To powiesz mi gdzie idziemy? Ja znam tu tylko jeden budynek, nie zapominaj - mruknąłem niezadowolony...ostatni raz byliśmy w Francji jakieś trzy lata temu, w dodatku jedynie w biurze naszego szefa,
- Jesteś w błędzie kochanie - roześmiał się - nie znasz tu żadnego budynku,
- A biuro? - spytałem będąc pewnym swoich racji,
- Stoimy obok niego, a ty nie zauważyłeś - cóż...miał racje. Stanęliśmy pare sekund temu obok jakiegoś budynku i z perspektywy przejrzenia się w koło faktycznie mogło to być nasze biuro...mogło,
- Zauważyłem - broniłem się zakładając ręce na piersi,
- Świetnie - stwierdził - to skoro go znasz to pewnie pamiętasz jak dotarliśmy na dach, zgadza się?,
- Naturalnie. - bąknąłem poddenerwowany jego brakiem wiary we mnie nawet jeśli szczerze wątpiłem w to, że faktycznie odnajdę drogę. Cóż...wyszło na to, że tylko dwa razy gdzieś źle skręciłem, ale koniec końców dotarliśmy na szczyt, jednak zanim stanęliśmy na dachu moje oczy zostały zakryte dużymi dłońmi - Ey...panie Agust co pan robi? - roześmiałem się łapiąc za jego nadgarstki próbując odsłonić sobie widok,
- Ey, prosiłem żebyś tak do mnie nie mówił - mruknął tuż przy moim uchu przez do po moim ciele przeszedł lekki dreszcz,
- To puść - poprosiłem starając się o spokojny ton nawet jeśli wewnętrznie umierałem z ciekawości co ukrywał,
- Czy ty możesz się chociaż raz wczuć panie Min? - zaśmiał się cicho i skutecznie sprawił, że przestałem jakkolwiek kontaktować ze światem...co on powiedział? - Proszę - szepnął puszczając moją twarz i uraczając mnie przecudnym widokiem. Praktycznie cały nasz kącik obsypany został płatkami róż  i przyozdobiony licznymi światełkami przecudnie przebijającymi się przez panujący o tej godzinie półmrok. W miejscu, w którym ostatnio siedzielismy rozłożony został duży, czerwony koc, koło którego stały trzy butelki wina i dwa kieliszki,
- Boże Yoongi...- szepnąłem cicho odwracać się w stronę mężczyzny,
- Wiem, że to niewiele, ale trudno coś wykombinować kiedy kręcisz się tyłkiem obok przez cały czas - stwierdził z uśmiechem przytulając się do mnie - mam nadzieję, że wystarczy,
- Jest świetnie - stwierdziłem zgodnie z prawdą - z jakieś to okazji?,
- Czy ja wiem...- zaczął się zastanawiać ciągnąc mnie za rękę w stronę koca - powiedzmy, że za ten milion sprzedanych płyt, Hm? - nie powstrzymałem się od szerokiego uśmiechu...to naprawdę było dla nas ogromne osiągniecie, a sądząc po dumnym tonie szarfa, on również był z nas zadowolony. Usiedliśmy obok siebie spuszczając nogi w dół, po czym oparłem się o ramię rapera spoglądając z uśmiechem na krajobraz późnego wieczora. Usłyszałem cichy strzał i wiedziałem, że pierwsza z butelek została otwarta co potwierdziło wystawienie w moją stronę jednego z napełnionych już kieliszków, który chwyciłem w dłoń splatając palce tej wolnej z dłonią Yoongiego delektując się tą z pozoru zwykłą chwilą. Z lekkim przerażeniem stwierdziłem, że nie dotarłem nawet do połowy pierwszej porcji napoju, a mężczyzna zerował już drugą,
- Hej, przystopuj trochę - poprosiłem z uśmiechem licząc, że tyle wystarczy,
- Dlaczego? - mruknął niezadowolony, jednak posłusznie odstawił naczynie na bok,
- Zaraz się opijesz i w najlepszym wypadku zaczniesz robić mi striptiz na dachu - roześmiałem się cicho wspominając pamiętnego sylwestra,
- To było raz - prychnął trącając lekko moje ramie - teraz tylko dodaję sobie odwagi,
- Do czego? - spytałem zainteresowany jego wypowiedzią, jednak nie otrzymałem żadnej odpowiedzi - Yoongi? - spytałem w końcu zastanawiając się czy zareaguje jakoś na tę wypowiedź,
- Tak Jiminnie? - odparł przyspieszając tym zdrobnieniem bicie mojego serca...jak za każdym razem,
- Dlaczego tak mnie nazwałeś? - spytałem w głębi serca czując nieuzasadniony mętlik przed odpowiedzią,
- Przecież lubisz to zdrobnienie - zastanawiałem się czy nie zrozumiał o co mi chodziło, czy nie chciał zrozumieć,
- Nie o to mi chodzi - zaśmiałem się, jednak jego twarz wyrażała niezrozumienie - nazwałeś mnie ,,Min" - dokończyłem,
- Musiało ci się wydawać Park - prychnął odwracając wzrok od moje osoby,
- Akurat! - krzyknąłem rozbawiony pchając jego ciało w tył i siadając na jego biodrach okrakiem uważnie lustrując mimikę jego twarzy - Kłamca,
- Kusiciel - mruknął kładąc dłoń na moim ramieniu, po czym pociągnął moje ciało na siebie tym samym zgarniając całusa, jednak nie odsunąłem się pogłębiając pieszczotę, po czym oparłem swoje czoło o to jego spoglądając głęboko w jego oczy,
- A teraz mi powiesz dlaczego mnie tak nazwałeś? - spytałem uśmiechając się lekko,
- A nie podoba ci się? - spytał pewnym siebie tonem przez co przeklnąłem cicho w myślach...miało pójść prościej,
- Podoba, ale tak się składa, że nie zmieniłem jeszcze nazwiska - wzruszyłem ramionami,
- Jeszcze? Czyli chciałbyś je mieć, co? - uśmiech stopniowo malujący się na jego twarzy sprawił, że ta moja pokryła się soczystym rumieńcem przez co wstałem siadając ponownie na swoim miejscu kiwając jedynie twierdząco spuszczoną w dół głową,
- Uroczy - zaśmiał się po czym zaczął się krzątać, ale mój stan nie pozwolił mi na obrzucenie się w jego stronę - to może zechcesz je przyjąć? - te słowa sprawiły, że dosłownie pół sekundy później siedziałem zwrócony w stronę głosu dostrzegając tam klęczącego na jednym kolanie rapera z niewielkim pudełeczkiem w dłoniach...o cholera. Uchylił wieczko, a moim oczom ukazał się złoty pierścionek z trzema diamentami wyglądający na idealnie stworzony specjalnie na moją niewielką dłoń - To jak będzie Jimin? Zechcesz uczynić mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem? - nie odpowiedziałem. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, a ja jedynie podszedłem na kolanach do mężczyzny wtulając się mocno w jego ciało i starając się opanować i co najważniejsze wydusić to jedno jedyne słowo, które miało zmienić na zawsze nasze życie,
- Tak Yoongi - szepnąłem w końcu wzmacniając uścisk - uczynię.

KONIEC

————————————————————————
Hejka!
Liczba słów: 900
Ok...dotarliśmy do końca tego ff i tak szczerze będzie mi go trochę brakować (nawet jeśli ostatnie rozdziały były słabawe :/)
Serdecznie zapraszam do zdarzenia na mój nowy OneShoot na tym samym koncie -> ,,Long live the King"
Cóż...ten ostatni raz życzę miłego dnia :*
Do zobaczenia w kolejnych ff.

Be my...soulmate | YoonMin | m.yg x p.jm |Where stories live. Discover now