Rozdział XIII

1K 73 0
                                    

    - Przepraszam panie Min - odparłem delikatnie wtulając się w jego ciało, co starszy odwzajemnił. W mojej głowie neokrągło rozbrzmiewało wypowiedziane przez Yoongiego zadanie, bo...on mnie naprawdę tak nazwał?

   Obudził mnie dźwięk klaksonu, przez który moje ciało zderzyło się z podłogą i najwidoczniej nie tylko moje, bo w ślad za mną na panelach wylądował raper. Rozejrzałem się zaskoczony dookoła zatrzymując w końcu swój szukający odpowiedzi wzrok na Yoongim, który też nie do końca wiedział co się stało, jednak okazał się tym trzeźwiej myślącym.

   Podniósł się z podłogi podchodząc do drzwi, jednak zatrzymał się na chwilę spoglądając przez wizjer, a widok musiał być niezadowalający sądząc po jego mimice. Spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem po czym otworzył drzwi, w których progu stanął...szef Bang?:
- Dzień dobry panie Min - zaczął z uśmiechem,
- Coś się stało? - dopytał raper marszcząc jedną z brwi,
- Nie, skąd - wzruszył ramionami przekraczając próg i spoglądając na mnie ze zdziwieniem - ja tu tylko po Jimina. Namjoon powiedział, że skończyłeś pracę,
- Em...tak jest - wstałem w końcu z podłogi poprawiając zmierzwione ubrania,
- Świetnie. Idź się ubierz, spakuj i jedziemy - wzruszył ramionami wychodząc.

   Czy zostało mi inne wyjście niż faktycznie udać się na górę po swoje rzeczy? W końcu nie mieszkałem tutaj, a umowa właśnie wygasła i nic nie mogłem na to poradzić. Wszedłem do ,,swojego" pokoju, gdzie wymieniłem wczorajsze ubrania na czarny golf i jasne jeansy. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy do walizek i z ponurą miną chwyciłem za rączkę zmierzając w kierunku otwartych drzwi, kiedy bez ostrzeżenia do pokoju wszedł Yoongi ze smutnym uśmiechem:
- I zamierzałeś tam iść bez pożegnania? - założył ręce na piersi spoglądając na mnie wyczekująco, więc wysiliłem się na uśmiech i rozłożyłem ręce w geście ,,Chodź się przytul", jednak raper nie ruszył się z miejsca - Ale nie tak,
- To jak? - zdziwiłem się i nie minęło parę sekund kiedy dostałem czynną odpowiedź.

   Jego usta błyskawicznie dopadły do tych moich zatrzymując się na chwilę zupełnie jakby bojąc się odtrącenia. Dopiero parę sekund potem zaczął subtelnie nimi poruszać przekazując tym samym pewne uczucie, którego nie rozumiałem...tęsknotę? Przybliżyłem się do mężczyzny pogłębiając pocałunek na tyle na ile sam byłem w stanie, jednak Yoongi wbrew moim staraniom ponownie zwolnił tempo czule muskając ten ostatni raz moje usta, po czym odsunął się nieznacznie tylko po to, aby zamknąć mnie w szczelnym, silnym uścisku, którego trwanie nie miało własnego zapisu w czasie...trwał jakby wiecznie bez początku i bez końca. A raczej trwałby:
- Jimin! Co ty tam szafę całą do tej walizki chowasz?! - to ten głos sprawił, że wróciłem do świata żywych smutniejąc ponownie,
- Dwie proszę pana! - odkrzyknął raper podnosząc za mnie bagaż - Chodź, zaniosę ci.

   Nie było już odwrotu. Powolnym krokiem ruszyłem za moim byłym pracodawcą schodząc po schodach i wychodząc od razu na zewnątrz, gdzie przy otwartym bagażniku stał Bang wyczekująco tupiąc nogą...pewnie zlecenia czekały. Wsiadłem na miejsce pasażera zawieszając wzrok na widoku za oknem. Nudne życie? Twój pan powraca. Droga minęła nam w ciszy, jednak dziękowałem w duszy radiu, że redukowało nieprzyjemną atmosferę. W pewnym momencie za oknem zobaczyłem mój zakład pracy, który zupełnie nie różnił się niczym od tego co zapamiętałem, chociaż może tylko tak mi się wydawało, bo nie przyjrzałem mu się zbyt dobrze, gdyż budynek został przez nas ominięty.

   Po raz pierwszy od dłuższego czasu spojrzałem w kierunku szefa pełnym niezrozumienia i wyczekiwania wzrokiem, na co on jedynie wzruszył ramionami:
- Dziś masz wolne - stwierdził - ale jutro wracasz do życia.

   Kiwnąłem jedynie twierdząco głową oczekując tego cudownego momentu, w którym opuszczę pojazdu. Zważywszy na fakt, że mieszkałem naprawdę blisko, już parę minut później pojazd został zaparkowany. Wyskoczyłem z wnętrza na równe nogi biorąc swoje bagaże, które wyjął dla mnie mój szef, po czym pożegnałem się z nim ruszając w kierunku drzwi wchodząc po chwili do środka i odstawiając bagaże pod ścianę. Tutaj również zupełnie nic nie uległo zmianie.

   Była dopiero godzina 14.00, więc zwyczajnie usiadłem zmęczony na kanapie próbując pozbierać myśli. Fakt był faktem...od dziś znów sam, w swoim własnym domu, w swojej typowej pracy z coraz to nowszymi, krytykującymi moje projekty ludźmi. Ta wizja nie do końca mi się podobała...ale czy to tylko ona sprawiła, że siedziałem przygnębiony na skraju płaczu? Postanowiłem przebrać się w luźną bluzę i dresy dla większego komfortu włączając zaraz po powrocie jakiś losowy film w telewizji i kładąc się na kanapie, która okazała się dziwnie niewygodna, jakby czegoś jej brakowało. Zignorowałem to usiłując skupić całą uwagę na filmie...nie żeby skutecznie.

   Nagle rozległo się pukanie do drzwi i wielkim zdziwieniem dla mnie był fakt, że za oknem zaczynało się już ściemniać:
- Wejść - westchnąłem podnosząc się do siadu, po czym spojrzałem w stronę drzwi, u których progu stanął nikt inny jak rozpromieniony Namjoon,
- Nareszcie wróciłeś - uśmiechnął się pogodnie rozkładając ramiona do uścisku, więc kulturalnie wstałem odwzajemniając ten dziwnie obcy uścisk - słabo wyglądasz, co się stało?,
- I na cholerę mu to mówiłeś? - wypaliłem od razu dopiero po chwili orientując się, że to faktycznie przebrnęło przez moje myśli, a co więcej zostało wypowiedziane na głos,
- Słucham? - zdziwił się - Masz na myśli Banga? - w odpowiedzi jedynie kiwnąłem twierdząco głową - A nie powinienem?,
- Nie ważne - wywróciłem oczyma z westchnieniem mając w głębi serca nadzieję, że uda mi się zmienić temat, a w najgorszym wypadku go obejść,
- No nie - zaśmiał się cicho - chciałeś z nim zostać, co?,
- Skąd ci to przyszło do głowy - prychnąłem pod nosem,
- Spytaj malinki na szyi i spuchniętych ust panie Park - roześmiał się siadając obok,
- Stul się, bo nie masz racji - syknąłem poprawiając bluzę chociaż...czy faktycznie nie miał? W głębi serca jednak wiedziałem, że to dziwne uczucie pustki nie powinno się pojawiać bez powodu, ale...przecież to była zwykła znajomość, prawda?,
- Nie wierzę! - pisnął - Stary czy ty się w nim...- nie było opcji, aby dokończył to zdanie,
- Wypluj te słowa Kim! - krzyknąłem zdenerwowany wstając na równe nogi - Nawet tego nie kończ!,
- Jimin, ale kiedy...,
- Nie! Nie ma takiej możliwości, rozumiesz?! - kontynuowałem czując jak jestem na granicy pęknięcia bariery psychicznej,
- Usiądź - stwierdził poważnym tonem samemu wstając, więc zachowując resztki spokoju zająłem wskazane miejsce - zamknij oczy,
- Po co? - zdziwiłem się mimo wszystko wykonując polecenie,
- A teraz wyobraź sobie, że siedzisz na kanapie w jego luksusowym domu,
- Mhm - westchnąłem, czując jak moja własna kanapa nagle stała się wygodniejsza,
- A teraz wyobraź sobie do tego jego stojącego za tobą - kontynuował,
- M-Mhm,
- Niech cię przytuli od tyłu kładąc brodę na twojej głowie. - to zdanie, a konkretniej wizja, którą wywołało zaburzyła całkowicie moje zdolności do racjonalnego pojmowania sytuacji...bolał mnie ten widok i to fałszywe uczucie, że jest ona prawdziwa...naprawdę chciałem znaleźć się teraz w tamtym miejscu i tak naprawdę tylko tego potrzebowałem w tym momencie do szczęścia, ale...przecież nic nas nie łączyło i nie mogło, więc dlaczego tak bardzo potrzebowałem jego osoby tuż przy mnie wyjaśniającej mi po raz kolejny jak do jasnej cholery mam jeść te gówniane pocky?  - Jimin, no ale nie płacz - usłyszałem tuż nad sobą w jakimś innym świecie, który niestety okazał się być tym prawdziwym,
- Nie płaczę - otworzyłem oczy i instynktownie przetarłem je wierzchem dłoni i cholera faktycznie moje policzki były mokre - oczy mi się pocą,
- Jimin... - zaczął zmartwionym tonem,
- No co? - westchnąłem tracąc już jakiekolwiek siły na kłótnie z samym sobą,
- Park, ty się zakochałeś,
- Tak Kim...ja się zakochałem.

————————————————————————
Hejka!
Liczba słów 1191
Ogólnie to przepraszam, że:
- tak późno,
- tak mało,
- tak słabe się robi.

Tylko winny się tłumaczy, a więc nie będę się tłumaczyć...postaram się jakoś ogarnąć z tym ff i prawie obiecuję, że nowy będzie znacznie lepszy i wgl wsm chyba uda się, aby był fajny jak raz, ale napisanie całości przez publikacją zajmie jeszcze sporo czasu.

W każdym razie miłego dnia i do następnego :*

Be my...soulmate | YoonMin | m.yg x p.jm |Where stories live. Discover now