28. Sylwester

3.6K 232 38
                                    

Draco obudził się następnego ranka z poczuciem straty; uczuciem tak przenikliwym, że poświęcił chwilę na mentalną inwentaryzację kończyn, organów wewnętrznych i członków rodziny.

Wszystko na miejscu, nikt nie umarł.

Kiedy usiadł, dostrzegł puste posłanie Harry'ego. W miarę jak wracały do niego wspomnienia zeszłej nocy, jego żołądek zaciskał się, po czym zalała go fala smutku. Teraz, w biały dzień i ustronnej sypialni, cała nocna pewność siebie poszła w zapomnienie. Czy posunął się za daleko?

Harry odszedł bez słowa. Prawdopodobnie nigdy już nie odezwie się do niego ani Severusa. Zimno zalało Dracona, co nie miało nic wspólnego z temperaturą zimowego poranka za oknem.  Co powie Severus?

Nie ma znaczenia, czy jego teoria o towarzyszach była prawdziwa czy nie. Chciał po prostu przyjaciela z powrotem. Dobrze by było też nie zostać ukamieniowanym przez Severusa.

Jeśli to w ogóle możliwe.

Draco ubrał się i przeniósł się za pomocą sieci fiuu do Snape Manor. Harry'ego nie było w jego pokoju. Pośpieszył do kuchni i ujrzał Severusa pochylającego się nad filiżanką kawy. Nie zawracając sobie głowy uprzejmościami, wypalił:

-Jest tu Harry?

-Nie - odparł spokojnie Severus. -Je śniadanie z twoimi rodzicami.

Pomimo ulgi z powodu tego, że wiedział już, że Harry nie uciekł z jego domu wczesnym rankiem (co, miejmy nadzieję, oznaczało, że jego nienawiść do niego nie była nieodwracalna), serce Dracona zamarło. Pozbawiony emocji głos ojca chrzestnego oraz fakt, że nie chciał wiedzieć, dlaczego Draco nie zdaje sobie sprawy z miejsca pobytu Harry'ego, mogły oznaczać tylko jedno: Severus już wiedział o jego drobnej różnicy zdań z Harrym. Prawdopodobnie wiedział już wszystko.

Draco wciąż rozważał, czy po prostu wszystkiemu zaprzeczyć, czy przyznać się do winy, gdy do kuchni wkroczył mężczyzna.

-Dzień dobry! - przywitał się entuzjastycznie. Draco natychmiast zadecydował, że go nie lubi. Ktoś, kto był tak radosny przed dziewiątą rano, nie mógł być przyzwoitą osobą, koniec kropka. Jednak oczywiście potem odkrył lepszy powód, by żywić do niego niechęć. -Draco Malfoy, czyż nie? - mężczyzna uśmiechnął się do niego. -Jestem William, stary przyjaciel twojego ojca chrzestnego.

Draco spoglądał na wyciągniętą dłoń o jedną, prowokującą chwilę dłużej niż było to konieczne. Nie przyjął jej. Zamiast tego poczęstował przyszłego nauczyciela wróżbiarstwa pierwszą lekcją Malfoyowego szyderstwa TM. Uniósł z oburzeniem brwi i wykrzywił wargi z pogardą. 

To wszystko twoja wina. Dupku.

-Mógłbyś? - wycedził. -Muszę porozmawiać z Severusem. Na osobności.

Uśmiech Copley'a zbladł nieco.

-Emm... Będę na górze - powiedział do Severusa i wyszedł.

Draco wspiął się na jedno z wysokich krzeseł przy blacie, podczas gdy jego ojciec chrzestny wstał. 

-Mam nadzieję, że nie zależy ci, żeby wkrótce mieć dobre stopnie z wróżbiarstwa, młody - powiedział spokojnie i nalał Draconowi filiżankę kawy, po czym uzupełnił własną.

-Z wróżbiarstwa? - prychnął Draco. -Dlaczego?

Severus uśmiechnął się ironicznie, ale nie odpowiedział na pytanie. 

-Nie musiałeś być niegrzeczny, Draco - powiedział zamiast tego.

-Nie musiałbym - odciął się Draco, biorąc łyk kawy. -Gdybyś to ty już wczoraj był niegrzeczny zamiast mnie.

In this world for you • SnarryWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu