1. Sekretarz Severusa

8.8K 422 70
                                    

1993

— Lumos — powiedział Severus bez entuzjazmu, przechodząc przez dziurę za portretem.

Kiedy mrok zniknął, nauczycielowi eliksirów ukazał się znajomy widok jego prywatnych komnat w Hogwarcie. Wszystko wyglądało tak jak wtedy, kiedy opuszczał te lochy pod koniec ostatniego semestru. Po jego prawej stronie znajdowały się sięgające sufitu półki, które wyglądały jakby miały runąć pod ciężarem wielu okupujących je książek. Po lewej stronie znajdowało się dwoje drzwi, które prowadziły do łazienki oraz sypialni, zaś pomiędzy nimi stało duże biurko wyglądające trochę jak biurko w recepcji. Nie żeby Severus jej potrzebował. Jedynymi osobami, które okazjonalnie zapuszczały się do jego komnat były Albus Dumbledore i Draco Malfoy.

Biurko stało naprzeciw dużego kominka znajdującego się na środku pomieszczenia. Przed nim stała wyglądająca na całkiem wygodną kanapa przykryta ciemnozielonym aksamitem z fotelami po obu stronach. Za kominkiem, na samym końcu pokoju, znajdowały się trzecie drzwi prowadzące do jego prywatnego laboratorium i magazynku. Nie było tutaj żadnych okien, gdyż kwatery Slytherinu znajdowały się całkowicie pod wodą, a Severus nie był zainteresowany stałą przypominajką, że mieszka w sąsiedztwie trytonów. Odrzucił także propozycję magicznych okien. Lubił uczucie odosobnienia, jakie dawały mu lochy. Pasowało to do niego, czyż nie?

Z ciężkim westchnieniem beztrosko rzucił kilka rzeczy (stertę książek, znoszoną, skórzaną torbę i małe pudełko wypełnione włosami wróżki) na podłogę — bez wątpienia jakiś uważny skrzat domowy zadba o nie w najbliższym czasie.

— I znów to samo. Kolejny rok w Hogwarcie, co za radość.

Jego wzrok padł na stolik kawowy znajdujący się obok kanapy. Butelka najlepszej Ognistej whisky i szklanka stały na małej, czarnej tacy, a pomiędzy nimi włożono karteczkę. Severus uśmiechnął się znacząco. Nie musiał jej czytać, by wiedzieć, co jest na niej napisane. "Witaj z powrotem, Severusie. A. D."

Co roku to samo.

Nie żeby narzekał.

Leniwym ruchem różdżki Severus nakazał butelce napełnić szklankę, usiadł w jednym z foteli i po raz kolejny rozejrzał się dookoła. Spojrzał na swoje duże, mahoniowe biurko. Blat wyglądał nienaturalnie czysto i pusto, ale Severus wiedział, że zmieni się to w mniej niż najbliższe czterdzieści osiem godzin. Wszyscy uczniowie byli już w drodze. On był już w drodze.

Jeśli nie nadmuchał konduktorapomyślał Severus z uśmiechem, kiedy przypomniał sobie o wiadomości o Marjorie Dursley unoszącej się nad Little Whinging jak balon i podniósł swoją szklankę w cichym toaście. Chłopiec miał klasę. Czasami.

Gorycz wkradła się do jego wnętrza, więc Severus szybko wziął dużego łyka Ognistej whisky, próbując powstrzymać zbyt znane sobie emocje. Rozluźnił się nieco, oparł się o krzesło, zamknął oczy i delektował się uczuciem gorącego płynu płonącego w jego gardle.

Przepraszam, panie Riddle, ale pana Snape'a nie ma aktualnie w biurze. Czy mogę odebrać wiadomość?

Severus gwałtownie otworzył oczy.

Chłopiec siedział za jego biurkiem. Złożoną w pięść prawą rękę trzymał przy swoim uchu, wyraźnie naśladując urządzenie, który mugole nazywają "telefonem". W lewej ręce trzymał pióro, którym energicznie gryzmolił coś na leżącej przed nim podkładce.

Więc pana numer to 4-7-2-3-2-6-9. W porządku. I dzwoni pan w sprawie...? Następnego spotkania Śmierciożerców, rozumiem.

In this world for you • Snarryحيث تعيش القصص. اكتشف الآن