35. Nigdy więcej

3.8K 233 48
                                    

Jego głowa - nie, całe jego ciało - sprawiało wrażenie, jakby ktoś transmutował je w wulkan oczekujący na wybuch. Gorące dreszcze przebiegały jego kręgosłup, a głowę pod rozgorączkowanymi skroniami przeszywał pulsujący ból. Koszulka zdawała się parzyć jego skórę, więc zdjął ją i beztrosko odrzucił na bok. Jednak gdy tylko jego bose stopy wymieniły dywan na zimne płytki na łazienkowej podłodze, pożałował tego, że się jej pozbył. Trzęsąc się teraz, stanął przed umywalką i wyciągnął nielegalną różdżkę zza gumki luźnych spodni piżamowych, by rzucić zaklęcie czyszczące zęby, które Draco pokazał mu w święta. Następnie uważnie obejrzał swoją twarz w lustrze.

Czy wyglądał dziś inaczej?

Mam szesnaście lat, Severus Snape jest moim towarzyszem i mnie nie nienawidzi. Muszę wyglądać w jakiś sposób inaczej. Dojrzale. Przystojnie. Dorośle. Jakkolwiek. Proszę.

Harry uważnie ocenił swój wygląd. Włosy - nadal w nieładzie. Oczy - nadal dwoje. Nos - wciąż zadarty. Usta...

Nieświadomie uniósł dłoń, by dotknąć swoich warg i (z determinacją ignorując to, jak drżały jego wilgotne palce) poczuł, jak unoszą się w górę do uśmiechu. Przynajmniej jego usta zmieniły się od czasu jego urodzin, które były cztery dni temu - z niecałowanych w całowane.

Świat wokół Harry'ego zaczął nagle wirować, a on, kompletnie niewzruszony, chwycił zlew, by się podeprzeć. Dopiero gdy chęć zwymiotowania w końcu przeszła, zdołał wejść pod bardzo gorący prysznic, który, jak miał nadzieję, miał wypłukać z niego dreszcze. Pół godziny później Harry wkroczył do kuchni Blacków, gdzie wszyscy czekali już na śniadanie od Molly. Już wtedy mógł stwierdzić, że włożył na siebie zbyt wiele warstw ubrań w celu lekkiego ogrzania się. Było tu o wiele za gorąco!

Severus wciąż nie wrócił.

Syriusz wymruczał nieco niezręczne przywitanie, a Molly Weasley przybrała swoją zwyczajową, zmartwioną minę, gdy tylko go zauważyli. Dopiero profesor Lupin, Hermiona i Ron uśmiechnęli się serdecznie, a Fred i George nawet posłali mu w powietrzu dwa buziaki. Harry zachichotał. Na szczęście ci dwaj dowcipnisie nie tracili dobrych humorów, nawet gdy to z nich żartowano. Harry przypuszczał, że musi minąć trochę czasu nim czerwona pomadka, którą im wyczarował w swoje urodziny, zejdzie, ale bliźniacy zdawali się uważać swój nowy wygląd za całkiem zabawny. Draco oczywiście uważał, że oznaczało to jedynie to, że Harry powinien wymyślić lepszą zemstę (i zasugerował, żeby po prostu zamknąć im usta zaklęciem), ale jako że Ślizgon nie ośmielił się rzucić własnego zaklęcia "na terytorium Weasleyów", te całuśne, czerwone wargi musiały wystarczyć.

Harry usiadł pomiędzy Lupinem a Hermioną, odwzajemnił flirciarskie puszczenie oczka George'a uśmiechem i zaczął nalewać sobie kawy - musiał przerwać to zadanie, gdy jego ciało znów zaczęło gwałtownie drżeć. Profesor Lupin wziął od niego dzbanek z kawą i bez słowa dokończył to za niego. Harry przegapił oskarżające spojrzenie, które wilkołak posłał jego przyjaciołom, gdy Hermiona spytała łagodnie:

- Jak się dzisiaj czujesz, Harry?

- W porządku, dziękuję - odparł spokojnie Harry. - Dziękuję, profesorze.

Z wdzięcznością przyjął filiżankę kawy. Remus Lupin wyglądał, jakby nie wierzył w ani jedno jego słowo, ale Harry dokładnie to miał na myśli. Czuł się w porządku. Przed szesnastymi urodzinami spędzał miesiąc za miesiącem, próbując pogodzić się z faktem, że właśnie one skażą go na obumarcie i samotną śmierć; pozbawią miłości i uwagi towarzysza. Teraz, gdy wiedział, że Severus był nie tylko towarzyszem, o którym zawsze marzył i śnił, ale też absolutnie nie zamierzał pozostawić Harry'ego na śmierć bez niego -  Harry zupełnie przestał się bać. Był bardziej niż szczęśliwy i zamierzał poradzić sobie z kilkoma dreszczami, bólami głowy i nieco podwyższoną temperaturą, bo te objawy nie świadczyły już o samotności i śmierci. Jego dolegliwości nie były już potwierdzeniem, że Harry nigdy nie doświadczy miłości; były teraz obietnicą miłości, której Harry wkrótce miał zaznać. Wkrótce. Z Severusem.

In this world for you • SnarryWhere stories live. Discover now