36. Listy z przeszłości

3.1K 237 102
                                    

Oszołomiony.

Można by pomyśleć, że Harry zaznajamiał się z tym stanem umysłu odkąd Hagrid zapukał do drzwi żałosnej, małej szopy w burzową noc jego jedenastych urodzin. A jednak. To, że powiedziano mu o tym, że jest czarodziejem, latanie na miotle, mierzenie się z wściekłymi smokami, pojedynki na różdżki ze złem... nic z tych rzeczy nie zdołało przygotować na to Harry'ego.

Lucjusz Malfoy chciał go adoptować.

Ostatecznie zdał sobie sprawę z tego, że siedzący obok niego mężczyzna oczekuje od niego jakiejś odpowiedzi, więc wyjąkał:

- Eee, dziękuję! Tylko... Ja nie... To dla mnie spore zaskoczenie i... Nie wiem co powiedzieć - wyznał w końcu. - Chce mnie pan adoptować.

Musiał to powtórzyć, by w to uwierzyć, jednak nawet to nie pomogło.

- Musisz tylko podpisać papiery - przytaknął Lucjusz. - Są gotowe i czekają w środku.

- Dursleyowie byliby zadowoleni - powiedział radośnie Harry, choć jego uśmiech zaginął po drodze. - Lucjuszu, czy miałby pan coś przeciwko, gdyby... mógłby dać mi pan trochę czasu, żeby to przemyśleć?

- Ależ oczywiście - odparł uprzejmie Lucjusz i wstał z ławki. Przez jedną zdumiewającą chwilę Harry pomyślał, że mężczyzna brzmiał na zawiedzionego, jednak na twarzy Lucjusza jak zwykle nie było ani śladu emocji. - Zdaję sobie sprawę, że musi to być nieco przytłaczające - powiedział zamiast tego ("Nie żartuj" - pomyślał Harry). - Więc oczywiście nie spiesz się, przemyśl to sobie. Jednak byłbym wdzięczny, gdybyś dał mi odpowiedź zanim szkoła znów się zacznie.

- Dlaczego? - spytał Harry, gdy zaczęli powoli kierować się z powrotem w stronę domu.

- Kiedy wrócisz do Hogwatu, znowu będziesz pod kontrolą Dumbledore'a. Chciałbym mieć prawo cię stamtąd zabrać, gdyby zostało to uznane za konieczne.

- Uznane za konieczne? Przez kogo?

- Przez ciebie - odparł wprost Lucjusz, jednak gdy zauważył zmieszanie na twarzy Harry'ego, wyjaśnił: - Severus chce się upewnić, że dyrektor nie będzie już mógł podjąć za ciebie żadnej decyzji. Merlin jeden wie, że robił to zdecydowanie zbyt długo.

- Co to ma znaczyć? - Harry zmarszczył brwi. - Czemu mówi pan o profesorze Dumbledore, jakby był jakimś draniem? Kiedyś zawsze był dla mnie miły. Lubię go!

Charakterystyczny malfoyowy uśmieszek pojawił się na twarzy Lucjusza.

- Och tak, jest tylko wesołym staruszkiem ze słabością do słodyczy, prawda? I chce dla ciebie jak najlepiej, wszyscy to wiemy! - wycedził, po czym jego głos stał się nieprzyjemny, niemal przeszedł w warknięcie. - Po pierwsze, to on jest odpowiedzialny za umieszczenie cię u Dursleyów, Harry, i nie tylko. Pozwolił ci zostać pod ich opieką, mimo że wiedział, że ukrywają cię w komórce!

Harry otworzył usta, by zaprotestować, jednak właśnie w tym momencie przed jego wewnętrznym okiem ukształtował się obraz. Był to list. List zaadresowany:

Pan Harry Potter
Komórka pod schodami
Privet Drive 4
Little Whinging
Surrey

Tak, Dumbledore wiedział o komórce.

Wówczas Harry nie zastanawiał się dwa razy nad adresem na kopercie - jednak dopiero później nauczył się dostrzegać błąd, jakim było zmuszanie go, by dorastał w takim miejscu. Dziwnym trafem to Draco tak naprawdę sprawił, że zdał sobie sprawę, jak zupełnie pozbawione miłości i żałosne było jego dzieciństwo. Szczere niedowierzanie i wściekłość Ślizgona na widok niektórych wspomnień, które zobaczył w umyśle Harry'ego (choć niektóre z nich Harry uważał za całkiem miłe) podczas prywatnych lekcji oklumencji na początku były zabawne, później zawstydzające, a następnie... stanowczo przygnębiające. Dlaczego żaden dorosły nigdy nie sprzeciwił się temu, jak Dursleyowie go traktowali?

In this world for you • SnarryDonde viven las historias. Descúbrelo ahora