39. Eileen

2.6K 204 10
                                    

Dom nagle wydał jej się dużo większy i bardziej opustoszały.

Gdy Harry opuścił Snape Manor, by zająć miejsce wśród nowej rodziny, zabrał ze sobą mnóstwo śmiechu i nieskończoną ilość magicznej energii. Oczywiście razem z Draco wciąż okazjonalnie przychodzili ją odwiedzić - i podkraść kilka czekoladowych ciasteczek - jednak tego ranka, gdy nie tylko chłopcy, ale także Severus i Świąteczka wyjechali do Hogwartu, pustka stała się niemal nie do zniesienia. Priya po raz ostatni rozejrzała się po kuchni nim zasłoniła żaluzjami ostatnie okno. Gdy stała w ciemności, monotonne tykanie zegara dotarło do niej z korytarza i przypomniało, że musi podrzucić go do "Ignatius Uhrmacher & Sons" nim także opuści Snape Manor. Odkąd Draco cztery dni wcześniej wpadł w stary zegar podczas wyścigu z Harrym do biblioteki Seva, gdzie chłopcy chcieli znaleźć zaklęcie seplenienia (nie chcieli powiedzieć, po co), wskazówki zegara przeskakiwały co drugą minutę. Incydent skłonił Severusa, żeby rzucić na chłopców klątwę uniemożliwiającą bieganie, jednak niecałe dwie godziny później został zmuszony, by zdjąć zaklęcie, gdy dwóch urwisów w rezultacie zupełnie się nie spieszyło, a stawiało każdy krok z ogromną rozwagą i ostrożnością, co sprawiło, że byli szybcy niczym ślimaki ogrodowe. Priya zaśmiała się na wspomnienie Harry'ego i Draco celowo idących w zwolnionym tempie, mimo że Mistrz Eliksirów chrzcił ich wyzwiskami, których ich młode uszy prawdopodobnie nigdy wcześniej nie słyszały.

Dwóch nastoletnich Malfoyów było w stanie złamać opór aktywnego i sprawdzonego szpiega!

Priya zamknęła za sobą drzwi do kuchni i wyszła na korytarz, gdzie tykanie zegara stawało się głośniejsze im bardziej się do niego zbliżała.

- Muszę ci powiedzieć, że robisz sporo hałasu jak na coś, co nie działa prawidłowo - powiedziała z dezaprobatą. Prawdę mówiąc, działał niepoprawnie nawet zanim Draco w niego wpadł. Wydawało się, że ani magia ani mugolscy zegarmistrzowie nie byli w stanie zreperować go na długo, jednak Severus nie mógł zebrać się, by wyrzucić stary, hałaśliwy przedmiot. Owszem, był to piękny zegar, jednak Priya wiedziała, że więzy emocjonalne były silniejsze. Zegar należał niegdyś do Tobiasza Snape'a i był w zasadzie jedynym artefaktem, jaki Severus zachował - jaki chciał zachować - z przeszłości...

***

Usłyszała jej krzyki dużo wcześniej niż chłopiec. Jednak nim Tobiasz Snape podążył za żoną korytarzem, jej młody podopieczny nie miał innego wyboru niż także je usłyszeć. Severus Snape oderwał wzrok od książki, by zobaczyć, czy ona także usłyszała wrzaski, a kiedy ich oczy się spotkały, chłopiec się zaczerwienił. W ciągu kilku sekund jego przez jego twarz przemknął wyraz zażenowania, paniki i żalu nim w końcu zdołał nadać swoim rysom oburzony wygląd. Jego dłonie - jedna leżąca na powieści, a druga wpleciona w długie, czarne włosy - nie zachowywały się jednak tak przekonująco. Wkrótce musiał mocno ścisnąć je ze sobą, by powstrzymać je od drżenia. Jak gdyby cicho się modlił, sześciolatek siedział i nasłuchiwał odgłosów dochodzących z zewnątrz.

Ciężko było stwierdzić, o co tym razem kłócili się jego rodzice - nie żeby zwykle mieli powód. Priya ledwo pamiętała dni, które minęły bez jakiegoś rodzaju wrzasków w wykonaniu pana i pani Snape. Przynajmniej wiedziała, w co się pakuje, gdy dobre pięć miesięcy wcześniej zaczęła pracować jako guwernantka w Snape Manor. W końcu dosłownie wkroczyła w sam środek kłótni, gdy po raz pierwszy przeszła przez próg Snape'ów. Tobiasz i Eileen Snape przerwali kłótnię zaledwie na tyle, by otworzyć drzwi i ją wpuścić, a Priya natychmiast zapragnęła z powrotem wyjść. Chciała tylko pracy! Bezpiecznej i skromnej pracy, w której mogła się ukryć, czekając na lepsze dni. Pragnęła na chwilę odciąć się od przemocy i szaleństwa świata zewnętrznego, a nie mieszkać pod dachem szaleńców, bo - na koronę Mircei! - posiadłość była domem wariatów. W związku z tym Priya odwróciła się, by z powrotem wyjść (mrucząc coś o niewłaściwym miejscu i czasie), kiedy kątem oka dostrzegła drobną postać: małego chłopca siedzącego na schodach prowadzących na balkon znajdujący się na pierwszym piętrze. Miał skulone ramiona i mocno zaciśnięte na kolanach dłonie. Obserwował ją zmrużonymi, czarnymi oczami. Jednak to nie podejrzliwość Priya wyczytała w tych ciemnych oczach, ani też nie złośliwość czy szaleństwo. Była to desperacja. Chłopiec wiedział, że odejdzie... odwróci się na pięcie jak wszyscy inni potencjalni opiekunowie. I dlatego została.

In this world for you • SnarryWhere stories live. Discover now