32. Pocałunek Harry'ego

4K 215 91
                                    

Nie odpowiadam za niczyje zdrowie psychiczne


Fragment "Towarzyszy - żyję na tym świecie dla ciebie" Byrona T. Altheusa

"Gdy obaj towarzysze skończą szesnaście lat, bez wątpienia zaczną zdawać sobie sprawę z obecności drugiego - o ile tak nie stało się wcześniej. Więź, która dotychczas się między rozwinęła, drastycznie się wówczas wzmocni i zostanie zachowana przez całe życie. Gdy towarzysze przekroczą ten próg, tłumienie tego procesu (tzn. niewierność, zaprzeczanie albo nawet oddziaływania z zewnątrz rozdzielające towarzyszy z powodu rzekomych barier rasowych, wiekowych czy płciowych) w większości przypadków kończy się fatalnie dla obu towarzyszy. Po szesnastych urodzinach, separacja od Przeznaczonego stanowi szczególne zagrożenie dla niedominującej strony (przypuszczalnie młodszej), która w tym momencie jest wyjątkowo zależna od obecności towarzysza, jego miłości i troski".

***

26 czerwca 1996 - 35 dni przed szesnastymi urodzinami Harry'ego

Jedynie rozświetlone powietrze za oknami świadczyło o duszącym upale, suchych gardłach i zbliżających się bólach głowy. Jednakże w murach Wielkiej Sali nad głowami uczniów pochylonych nad zadaniami domowymi wiała lekka, magiczna bryza. Harry domyślał się, że gdyby nie to konkretne zaklęcie, wszyscy by już oszaleli. Albo zakopali się w wiatrakach i wentylatorach.

Jednak Harry był pewien, że nawet to silne uderzenie fali pierwszych takich upałów tego lata nie zdoła roztopić jego uśmiechu. W zasadzie teraz, gdy siedział w zalanej słońcem sali, ciężko było mu sobie wyobrazić, by cokolwiek było w stanie.

Bo życie jest w sumie cholernie wspaniałe!

Wprawdzie pomysł Rona, by zamienić plac wokół jeziora w miejsce do nauki zamiast starej Wielkiej Sali miał swój urok, ale pilnujący ich nauczyciel dużo bardziej wolał zamknięty, zacieniony Hogwart niż otwarte, płonące słońce.

A więc Harry oczywiście także.

Z uśmiechem stwierdził, że ten nauczyciel prawdopodobnie zasłoniłby też zaklęciem żaluzje wielkich okien, gdyby był w nastroju na chór ponad stu narzekających głosów. Ale na ten moment nawet dla Severusa Snape'a było zbyt gorąco na prowokowanie takich reakcji.

- Młody?

Harry oderwał wzrok od eseju z transmutacji i zauważył, że bliźniacy przypatrywali mu się z zainteresowaniem na twarzach.

- George? - spytał uprzejmie.

- Znów to robisz - poinformował go George dokładnie tym samym tonem głosu.

- Co robię?

- Szczerzysz się jak kot z Cheshire bez wyraźnego powodu.

- Czyżby? - spytał Harry, wciąż brzmiąc na tak samo zachwyconego.

- Tak.

- Cóż, napatrz się - odparł Harry, śpiewając i puścił Georgowi oczko.

Kilka miejsc po jego lewej dalej, Dean zachichotał cicho, a kilku rówieśników do niego dołączyło. Konwersacje jak ta często miały miejsce pomiędzy Harrym a którymś z nich i nawet najbardziej nieuświadomieni Gryfoni zaczęli zauważać, że ich zawieszony szukający był ostatnimi czasy w wyjątkowo dobrym humorze; w czasie, kiedy uczniowie na prawo i lewo mieli skłonności do ataków z powodu SUMów. Jednak kiedy go o to pytano, Harry jedynie tajemniczo się uśmiechał i wzruszał ramionami, więc nie uzyskiwano żadnych informacji. I w ten sposób uświadamianie Harry'ego o tych wszystkich "szerokich uśmiechach bez wyraźnego powodu" stało się wśród Gryfonów czymś w rodzaju wielokrotnie powtarzanego żartu.

In this world for you • SnarryWhere stories live. Discover now