Rozdział 24

23.4K 783 146
                                    

Melissa

Nie przepuszczałam usłyszeć od niego te słowa. Nie spodziewałam się ich tak szybko. Wszystko wydawało się zbyt piękne by było prawdziwe. Czułam się, jak w bańce mydlanej, która miała wkrótce pęknąć. Skąd mogłam wiedzieć, że tak właśnie miało być?

- Ja... zaskoczyłeś mnie tym – powiedziałam szczerze. I choć nie miałam co do tego wątpliwości, moje serce biło jak szalone, a w głowie miałam setki myśli na raz.

- Wiem, że to szybko, ale nie mam wątpliwości co do tego, że chce spędzić z tobą resztę życia i być dla małego prawdziwym ojcem. Mówiąc ci o prawie rodzinnym, jakie u nas obowiązuje, nie mówiłem tego przypadkiem. Jako moja żona, jesteś pod ochroną wszystkich, a niemal każdy ochroni ciebie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Gdyby coś mi się stało, a ty byłabyś w niebezpieczeństwie, każdy mój sojusznik przyjdzie nam z pomocą. Jako moja partnerka nie masz tak pełnej ochrony, jak moja żona. Choć ja zrobię wszystko co mogę, żeby was ochronić, to może być sytuacja, w której nie będę w stanie.

- Czyli to tylko dla mojej ochrony? – zapytałam.

- Nie tylko. Chce żebyś była moja pod każdym względem, zaczynając od tego, abyś przejęła moje nazwisko. Tak samo, jak mały, jeśli byś tego chciała. W papierach nie ma wpisanego ojca i ma twoje nazwisko, więc nic nie stoi na przeszkodzie. – Sądziłam, że nic mnie już więcej nie zdziwi, ale ten facet był jak bomba. Nigdy nie wiesz co się stanie.

- Naprawdę tego chcesz? –zapytałam, czując pod powiekami zbierające się łzy.

- Oczywiście, że tak. Kocham tego brzdąca, jak własnego syna. Być dla niego ojcem to moje marzenie. – Spojrzałam na synka, który spokojnie spał przy naszym boku. – Nikt go nie tknie. Ochronię ciebie i jego. Wzięlibyśmy szybki ślub, a kiedy wszystko się unormuje i będę miał pewność, że nic wam nie grozi, wyprawię ci wesele, na jakie zasługujesz. O jakim nigdy nie marzyłaś.

Czy chciałam być przy nim zawsze? Tak

Czy przy nim czułam się bezpiecznie? Tak

Czy go kocham? Nieodwołalnie tak.

Czy powinnam się zgodzić?

- Zgadzam się – powiedziałam, uśmiechając się. Chris nachylił się nade mną dotykając ustami moje usta.

- Jesteś moja – wyszeptał, a następnie wpił się w moje usta. Smakował rozkosznie. Ułożyłam swoje ręce na jego barkach, które napinał. Gdy zabrakło nam tchu, Chris ułożył się za mną, objął mnie ciasno i w ten sposób zasnęliśmy.

***

Weekend

Była sobota. Od rana chodziłam poddenerwowana. Chris musiał coś załatwić, więc zostałam sama z Nickiem. No i ochrona oczywiście. Od naszej ostatniej rozmowy minęło kilka dni. Od tego czasu Chris ciągle coś załatwia, co chwilę ktoś do niego dzwoni, albo on do kogoś. Nie wnikam w to, ale jest jakiś podejrzliwy. Nie ustaliśmy kiedy weźmiemy szybki i cichy ślub. Mężczyzna zapewnił mnie, że po wszystkim weźmiemy ślub, taki jaki powinien być. Nie miałam do tego pretensji. Wiedziałam, że robił to, aby nas ochronić. Ostatnio nie mogę pozbyć się myśli, że za chwilę stanie się coś, czego nikt się nie spodziewa. Nie chcę mówić Chrisowi o moich obawach, ponieważ i tak ma dużo na głowie. Niestety po drugim dniu leżeniu w łóżku, mężczyzna nie wytrzymał i stwierdził, że to on tu jest szefem i musi wziąć sprawy w swoje ręce. Widząc jego zawziętość i stanowczość, nie kłóciłam się, ale pilnowałam go, aby się nie przemęczał.

Weź się ożeń ze mną Tom 1Where stories live. Discover now