Rozdział 3

30K 982 153
                                    

Melissa

Patrzę od pięciu minut na przyjaciółkę i nie wierzę. Czy ona w ogóle myśli? Wstaje na równe nogi, a następnie podchodzę do okna.

- Nie ma mowy. Nie zgadzam się - oznajmiam.

- Ale Mel to idealna okazja. - Patrzę na nią marszcząc brwi.

- A pomyślałaś o Nickim? Z kim ja go zostawię na osiem godzin pracy? Albo i więcej? Przecież sama doskonale wiesz, że taka pracy wymaga dostępności dwadzieścia cztery godziny na dobę.

- Myślę, że nie musisz się tak martwić tym. To tylko tymczasowa, póki nie znajdzie się asystentki na stałe - stwierdza Gwen.

- Przepraszam Gwen, ale nie mogę się zgodzić.

- A wiesz co ja myślę? - zerkam na nią. - Że powinnaś spróbować. Jeśli ci się nie spodoba, to zrezygnujesz. Pogadam z Chrisem, załatwimy nawet opiekunkę. Nawet moja mama może zostać z Nickiem. Moja mama przecież uwielbia Nicka, traktuje go, jak wnuka.

- To nie jest sprawa, gdzie decyzję podejmę w minutę. Gwen zrozum mnie, mam półrocznego synka, byłego psychopatę na głowię i znalezienie mieszkania oraz pracy. Pracy, gdzie będę w stanie zajmować się synem

- Rozumiem cię Mel, ale nie jesteś w tym sama. Pomożemy ci z Danielem.

Wzdycham i zerkam na przyjaciółkę. Wszystko się wali. Nie kontroluje już emocji. Po policzkach spływają łzy, a aj przytulam się do przyjaciółki.

- Shh. - Głaszczę mnie po plecach uspokajająco.

- Boję się, że sobie nie poradzę. Nie chce, żeby Nick miał takie życie. Jest dla mnie wszystkim, co mam. Jest całym moim światem. Co, jeśli będą chcieli mi go odebrać?

- Mel nawet nie waż się tak myśleć. Nikt ci nie odbierze syna. Jesteś wspaniałą matką, a ten psychol na pewno nie posunie się do tego stopnia.

- Dziękuje, że mi pomagasz. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. Żałuje tylko, że nie posłuchałam cię wcześniej. Do dzisiaj czuje strach, nawet, jak go nie ma przy mnie. Ten ból... on ze mną zostanie.

- Wiem co przeszłaś. To już nie powróci. - Przytuliła mnie jeszcze mocniej dodając otuchy. - Przemyśl tą propozycję. Pomogłabyś nie tylko nam, ale samej sobie. To dobra okazja.

- Nie wiem, nie jestem pewna - stwierdzam niepewnie.

- Mam pomysł - krzyknęła. - Pójdziesz na jeden dzień próbny i zobaczysz co i jak.

- A nie myślisz, że o tym powinien decydować twój szef, a nie ty? - pytam.

Patrzy na mnie, a następnie sięga po swój telefon ze stolika. Marszczę brwi, zakładając ręce na piersi.

- Gwen? - ucisza mnie gestem dłoni.

Przykłada telefon do ucha. Do kogo ona dzwoni? Odwracam się, po czym biorę synka na ręce. Staje w miejscu, gdy słyszę słowa przyjaciółki.

- Mam dla szefa idealną asystentkę...

Kurwa Gwen. Odwracam się gwałtownie w jej stronę mrożąc ją wzrokiem.

- Tak, tak. Chciałaby przyjść na dzień próbny.

- Zabiję cię - oznajmiam jej. Gestem ręki pokazuje mi, abym siedziała cicho. Już ja jej dam cicho.

- Oczywiście. Do zobaczenia jutro. - Uśmiechnięta odkłada telefon na stolik.

- Zabiję cię - powtarzam. - Coś ty zrobiła?

Weź się ożeń ze mną Tom 1Where stories live. Discover now