Rozdział 2

31.2K 1K 61
                                    

Christopher

Czekam na Nathana, który niedługo ma się zjawić w moim domu. Gdy do do niego zadzwoniłem spytać się czy wszystko w porządku i czy są już na miejscu usłyszałem w słuchawce płacz dziecka. Trochę się zdziwiłem, Gwen nie wspominała o żadnym dziecku. Może i jestem ciekawski, ale no cóż. Usłyszałem samochód na podjeździe, dlatego wszedłem do domu. Usiadłam na kanapie i czekałam, aż w salonie pojawi się Nathan. Nie musiałem długo czekać, ponieważ zjawił się po kilku sekundach. Położy klucze na blacie i podszedł bliżej mnie.

- Chciałeś mnie widzieć. Coś się stało? - spojrzałem na chłopaka. Wskazałem ręką, aby usiadł.

- Nie było żadnych problemów? - pytam.

- Nie, wszystko było w porządku. Gwen tylko nie wspomniała o dziecku, ale na szczęście Lissy miała funkcjonalny wózek, w tym fotelik.

- Lissy?

- Przyjaciółka Gwen - pokiwałem głową rozumiejąc. Lissy. Zmarszczyłem brwi.

- Słyszałam przez telefon płacz, coś się stało?

- Nie, tylko Lissy zapomniała misia, z którym mały się nie rozstaje praktycznie w ogóle. Ale udało się go uspokoić. Zaniosłem też torby do mieszkania Gwen.

- Dlaczego do jej mieszkania?

- Nie ma gdzie mieszkać na razie, nie ma pracy, a z tego co usłyszałem to prawdopodobnie uciekła od swojego partnera. Widziałem w jej oczach strach, jak dzwonił do niej. Gdy zobaczyła Twój samochód również była nie pewna, ponieważ nie stać ją na oddanie pieniędzy za transport, ale uspokoiłem ją, że nie ma czym się martwić.

- Uciekła? Skąd takie przepuszczenia?

- Nagła wyprowadzka z najpotrzebniejszymi rzeczami, strach w jej oczach. Gdy w aucie pocałowała swojego syna w główkę poleciała jej łza, którą szybko starła no i na początku nie zwróciłem na to uwagi, dopiero późnie,j gdy Gwen dała jej okulary przeciwsłoneczne.

- Okulary przeciwsłoneczne? Mamy październik.

- Miała podbite oko i siny policzek - szlak.

- Dzięki, że mi powiedziałeś - wstałem i podszedłem do okien, które rozchodziły się od podłogi do samego sufitu.

- Mogę o coś zapytać? - zerkam przez ramię na Nathana - Czemu się tak nią interesujesz?

- Nie wiem - odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Dobrze, będę się już zbierał - kiwam głową na potwierdzenie - A omal zapomniałem o najważniejszym - odwracam się do niego. Stoi do mnie przodem uśmiechnięty. Marszczę brew.

- Tak?

- Lissy kazała Ci podziękować. Jest ogromnie wdzięczna za Twoją pomoc. Gdy wychodziłem z mieszkania przytuliła mnie i powiedziała, że gdyby miała możliwość przytuliła by i Ciebie w podziękowaniu - mały uśmiech wkradł się na moje usta.

- Dzięki, możesz już wrócić do domu - odpowiadam.

- Jasne szefie - mruga okiem i ciesząc się głupkowato wychodzi z mojego domu.

Przeszedłem do gabinetu, który umieszczony jest na parterze domu. W centralnej części biura jest usytuowane duże biurko. Po prawej stronie, na całej ścianie znajduje się regał z ważnymi i tymi mniej ważnymi dokumentami. Trochę się tego nazbierało. Po przeciwnej stronie stoi kanapa z dwoma fotelami i stolikiem kawowym po środku. Największą furorę robiły okna na całej ścianie. Od podłogi do sufitu. A za nimi widok na ogród z basenem. Takie okna od zawsze mi się podobały i znajdują się jeszcze w kilku pomieszczeniach w całym domu, między innymi w salonie, z którego jest wyjście na taras i ogród oraz w mojej sypialni i jeszcze w jednej dodatkowej.

Weź się ożeń ze mną Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz